Zaczęło się! Ruszyło przesłuchanie Kaczyńskiego i od razu chaos. „Nie mogę złożyć takiego przyrzeczenia”
Zaczęło się! Jarosław Kaczyński – lekko spóźniony – stawił się przed komisją śledczą ds. Pegasusa.
Jarosław Kaczyński stawił się przed komisją ds. Pegasusa. Przesłuchanie ruszyło krótko po godzinie 12. Na początku przewodnicząca komisji Magdalena Sroka wymieniła prawa i obowiązki świadka.
– Zrozumiałem pouczenie. Chcę zwrócił uwagę komisji na artykuł 11e ustawy o sejmowych komisjach śledczych, który mówi o tym, że osoba przesłuchiwana nie może ujawnić informacji klauzulowanych, jeżeli nie ma odpowiedniej zgody z osoby uprawnionej, czyli premiera. Pytam, czy taka zgoda została dostarczona – odparował Kaczyński. Czyżby to miała być taktyka prezesa na przesłuchanie? Błyskawicznie do akcji wkroczył poseł Jacek Ozdoba i zaczął dopytywać przewodniczącą o to, czy taki wniosek do premiera dotarł. I zaczęło się zamieszanie, członkowie komisji zaczęli się przekrzykiwać w sprawie interpretacji tego wniosku.
– Ja mam tutaj złożyć przyrzeczenie. W tym przyrzeczeniu jest formuła, że muszę powiedzieć wszystko, co wiem. część mojej wiedzy, która może być traktowana jako tajna albo ściśle tajna jest minimalna, ale jeżeli mam powiedzieć całą prawdę to nie mogę złożyć takiego przyrzeczenia – powiedział Kaczyński. Magdalena Sroka zapewniła prezesa, że komisja nie będzie narażała a łamanie klauzuli.
– Za każdym razem, gdy taka okoliczność się pojawi, proszę powiedzieć i będzie pan zwolniony z odpowiedzi na pytanie – powiedziała.
– Sam pan był uprzejmy powiedzieć, że wiedza o charakterze tajnym jest znikoma. Pozwoli pan, że komisja rozpocznie swoje czynności od wiedzy maksymalnej, a tę marginalną zostawimy na posiedzenie niejawne – mówił zaś Tomasz Trela.
Potem Kaczyński starł się z Witoldem Zembaczyńskim i wypominał mu… „zrujnowanie naleśnikarni”. Kaczyński dalej uchylał się od złożenia przyrzeczenia.
– Jeżeli komisja chce przyjąć moje przyrzeczenie z zastrzeżeniem, że nie mówię całej prawdy, to ja jestem gotów. Nie przyrzekam tego, że powiem wszystko co wiem, bo bez pozwolenia nie mogę tego zrobić – mówił i faktycznie nie wyrecytował formułki. Od razu pojawił się wniosek formalny o opinię prawną, czy takie przesłuchanie może być procedowane.
– Kontynuowanie tego spotkania będzie bardzo mocno wątpliwe pod kątem prawnym i naraża komisję na śmieszność – stwierdził Przemysław Wipler.
Chaos trwa – poseł Mariusz Gosek złożył wniosek o wyłączenie posłów Treli i Zembaczyńskiego. Do wniosku dołączył się Jarosław Kaczyński.
– Sądzę, że pan mnie nie lubi, pan członek. Wielokrotnie dawał wyraz skrajnej niechęci na mój temat – mówił prezes w stronę Zembaczyńskiego. Wnioski zostały odrzucone.