Wygadał się! Kaczyński ma plan i już myśli o kolejnych wyborach. „Mamy taki zamiar”

Screen: YouTube/ Prawo i Sprawiedliwość
Jarosław Kaczyński już teraz przygotowuje swój elektorat na kolejne wybory. PiS-owski piknik w Pułtusku przebiegł w bojowych nastrojach.
Kaczyński chce iść na zwarcie
W Pułtusku zorganizowano w niedzielę piknik rodzinny „Wygrała Polska”. Na miejscu pojawili się prezydent elekt Karol Nawrocki i lider PiS Jarosław Kaczyński – pomysł był ciekawy: spędzić z wyborcami czas i zachęcać w luźny sposób do głosowania na ludzi z Nowogrodzkiej w kolejnych elekcjach. Tyle że sam prezes nie wytrzymał: o luzie nie było mowy!
– Są tacy, którzy na ten akt demokratyczny zgodzić się nie chcą. No bo przegrali – grzmiał Kaczyński. Nawiązywał do tego, że w paru komisjach przeliczono głosy na nowo – wykryto tam nieprawidłowości, głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego oddano na Nawrockiego.
Na pohukiwaniu się nie skończyło. PiS będzie organizować kolejne bojowe wydarzenia. – Mamy taki zamiar, by udać się w najbliższych tygodniach w wielki marsz po Polsce. Oczywiście nie wszyscy naraz, tylko pojedynczo, w różne miejsca w Polsce, szczególnie tam, gdzie są najlepsze wyniki, ale także tam, gdzie żeśmy nie wygrali, ale gdzie są największe wzrosty, bo za to też trzeba dziękować – zapowiedział lider z Nowogrodzkiej.
Zdradził też nową strategię swojego środowiska: to będzie teraz kusić potencjalnych nowych wyborców w miejscach, gdzie partia zauważyła większe zainteresowanie swoją ofertą. – W tych trudnych dla nas regionach też trzeba walczyć, a w wielu miejscach te wyniki w porównaniu z 2020 r. się wyraźnie poprawiły i sądziliśmy jeszcze nie tak dawno temu, że to będzie w gruncie rzeczy jedyny, ale bardzo ważny cel tych wypraw. Ale dzisiaj wiemy, że tak nie będzie – dodał.
Walka o Sejm i Senat
Wszystko to ma pomóc partii wygrać kolejne wybory parlamentarne. – Rozpoczynamy drogę ku drugiemu zwycięstwu, ku zwycięstwu w wyborach parlamentarnych. Co będzie po drodze: czy ten rząd, czy może jakiś inny? Nad tym się będziemy jeszcze zastanawiać i będziemy spoglądać na to, jakie są możliwości – czy komuś z koalicjantów przypadkiem nie spadną łuski z oczu, czy nie będzie chciał iść ku najgorszemu – grzmiał dalej.
Dodał, że jego partia musi teraz „przez cały czas walczyć”. Chce w ten sposób utrzymać przynajmniej żelazny elektorat w mobilizacji, by przejąć władzę w 2027 r.. Pytanie, czy ponownie nie przedobrzy i powtórzy się scenariusz sprzed dwóch lat, gdy PiS wygrało wybory, ale nie potrafiło z nikim zbudować większości w Sejmie.
Źródło: wp.pl