Wrzuciła do sieci paragon z Kołobrzegu i się zaczęło. TYLE zapłaciła za dwie zapiekanki i colę
Sezon na paragony grozy w pełni. Wczasowiczka z Kołobrzegu „pochwaliła” się w sieci rachunkiem za prosty fast food.
Paragony grozy to wina… dziennikarzy?
Inflacja i drożyzna szaleją, co odczuwamy szczególnie mocno podczas wyjazdów urlopowych. Narzekają wszyscy. Z jednej strony hotelarze i restauratorzy, którzy nie mogą liczyć na zyski jak przed laty, z drugiej są urlopowicze – ci krzywią się na ceny w knajpach i kurortach. I wrzucają do sieci tzw. paragony grozy.
– Jest mało klientów, coraz mniej osób wchodzi do restauracji. Przyjeżdżają nad morze, ale jedzenie kupują w sklepach. Nie ma też co się dziwić.
Pamiętam, jak trzy lata temu czteroosobowa rodzina płaciła 150 zł za cały rachunek, teraz trzeba mieć co najmniej 300 zł – opowiadał w rozmowie z serwisem money.pl jeden z restauratorów.
Inny właściciel lokalu, który swój biznes prowadzi przy ulicy Gdańskiej w Krynicy Morskiej, przekonywał, że coraz więcej osób narzeka na zbyt wysokie ceny, najczęściej po okazaniu końcowego rachunku. – Ubożejemy, to widać – krótko podsumował. – Druga podwyżka płacy minimalnej spowodowała, że musieliśmy podnieść też nasze ceny – przekonywał właściciel biznesu.
Nie lepiej jest w położonej nieopodal Stegnie. – Jest mniej ludzi niż zazwyczaj o tej porze roku. Wręcz powiem, że pustki. Ten sezon nie zaczął się dobrze. Największy ruch zaczyna się dopiero około połowy lipca. Mam obawy, czy wyjdziemy na swoje – powiedziała w rozmowie z „Wirtualną Polską” współwłaścicielka popularnego baru w centrum Stegny. Ale jej partner, który szybko włączył się do rozmowy ma swoją teorię na temat braku klientów.
– To wy nakręcacie histerię, że nad polskim morzem jest drogo. Publikujecie paragony grozy. Skończcie już to! To wasza wina, że jest mało ludzi! – wykrzyczał wzburzony.
5 dych za dwie zapiekanki
Ale paragonów nikt nie wymyśla „od czapy”. Jednym z częściej komentowanych w sieci jest ten z Kołobrzegu, który pokazała użytkowniczka Twittera, pani Małgorzata. Za zapiekanki i dwie Coca-Cole 0,25 l wczasowiczka zapłaciła aż 68 zł. Każda z zapiekanek kosztowała 25 zł, a napoje 8 zł. Dodatkowo doliczono także po 1 zł za sos do dania.
https://twitter.com/Malgorzatka69/status/1676277095385767943?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1676277095385767943%7Ctwgr%5E2ac126c0c4f8760c536e762b769638da19235ee3%7Ctwcon%5Es1_c10&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.o2.pl%2Fbiznes%2Fkupila-dwie-zapiekanki-w-kolobrzegu-jestescie-gotowi-6916282278730528a
Kołobrzeg nie stanowi wyjątku. Podobną kwotę trzeba zapłacić także w Warszawie, o czym niedawno przekonała się rodzina z Włocławka. Za jedną zapiekankę z boczkiem, cebulą i standardowym serem – na jaką miała ochotę czytelniczka „Faktu” i jej bliscy – lokal życzył sobie 24,90 zł. Czteroosobowa rodzina zapłaciła niemal 100 zł.
– Jadąc do Warszawy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że sporo pójdzie, ale wydać „stówę” na zapiekanki? Bez przesady – powiedziała czytelniczka. A jak to wygląda w miejscach gdzie wy spędzacie urlop?
Źródło: o2.pl
4 Odpowiedzi na Wrzuciła do sieci paragon z Kołobrzegu i się zaczęło. TYLE zapłaciła za dwie zapiekanki i colę
Zapiekanka kosztuje tyle ile klient może za nią zapłacić. Zapłacił po 25 zł -widać może. Przypuszczam, że 60 zł/szt nie zapłacił by, ale 30 zł to być może tak. Bułka w markecie 1 zł 20 dkg kiełbasy 8,0 zł. Za 25 zł : 20 dkg kiełbasy, 4 bułki i 1,5 l coca-coli. Jestem nad morzem , w restauracji przy plaży kotlet schabowy(200 g)+ziemniaki+surówka kosztuje 30 zł, a karkówka pieczonaw zestawie jw 27 zł. Budy z zapiekankami (po 26 zl) puste, a wczasowiczów w miasteczku dużo.
właśnie przez takich idiotów polacy wybierają Turcje – jest taniej pogoda gwarant i brak polskiego chamstwa
tak bywa, gdy się cenników nie czyta. A może wielkie państwo na wakacje pojechało…. to mnie stac???
Prawda jest taka, nie stać mnie, siedzę na dupie i nie wychylam się
Jak się nie ma miedzi to się na dupie siedzi xD