Wojciech Przybylski: Bez podziału w obozie władzy, zmiana rządu na Węgrzech jest niemożliwa
Badania opinii węgierskiej pokazują, że obóz władzy zaczyna kalkulować. A zatem dopuszczenie do głębszego podziału byłoby fatalne dla Fideszu, a bez tego czynnika zmiana władzy jest niemożliwa. – Z redaktorem naczelnym Visegrad Insight i prezesem fundacji Res Publica, Wojciechem Przybylskim, na temat dymisji prezydent Węgier, Kataliny Novak i sytuacji polityczno-społecznej w Budapeszcie, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno do dymisji podała się prezydent Węgier, Katalina Novak, w związku z ułaskawieniem osoby skazanej za tuszowanie pedofilii. Jak Pan to skomentuje?
Wojciech Przybylski: Decyzja prezydent Novak została wymuszona przez rządzącą na Węgrzech partię Fidesz, której przewodzi Viktor Orban. Podyktowane to było skandalem związanym z ułaskawieniem osoby zamieszanej w skandal pedofilski. W całą sprawę zaangażowane były kluczowe osoby ze środowiska Orbana, jak na przykład Judit Varga, minister sprawiedliwości, która również podała się do dymisji.
To z kolei pokazuje, jak duże kręgi zatacza skandal pedofilski, w który zaangażowała się dość liczna grupa ministrów. Niewykluczone, że również sam premier podejmował działania w tej sprawie.
Powiedział Pan, że afera zatacza coraz większe kręgi. Jak może się ona odbić na samym Fidesie, zwłaszcza że wkrótce mają się odbyć przyśpieszone wybory prezydenckie, a następnie do Parlamentu Europejskiego?
Pierwszą i najlepszą wskazówką są sondaże opinii publicznej, z których wynika, że minister Varga była postrzegana jako wiodąca kandydatka w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Natomiast zaraz po aferze sytuacja diametralnie się zmieniła, a partia stara się minimalizować straty wizerunkowe, odsuwając osoby, które mogły być lub były zamieszane w ułaskawienie, nawet jeśli miały one zostać ważnymi kandydatami w czasie nadchodzących wyborów. Czas pokaże, czy działania te przyniosą oczekiwany skutek, ale nie można wykluczać, że kryzys uda się zażegnać, zwłaszcza że Fidesz jest ugrupowaniem sprawnie zarządzającym decyzjami na podstawie danych z badań opinii publicznej.
Jednak nie zmienia to faktu, że skandal ten może bardzo zaszkodzić Fideszowi, a ponadto do całej tej sytuacji dochodzą problemy związane z trudna sytuacją gospodarczą kraju i brakiem perspektyw społeczno-gospodarczych. Jest to palący problem, na który Orban nie potrafi znaleźć rozwiązania.
Osoba ułaskawiona przez prezydent Novak to były wicedyrektor placówki opiekuńczej, który pomagał ukrywać cały proceder. Czy i w jaki sposób jest on powiązany z obecnym obozem władzy na Węgrzech?
Na temat tych powiązań dużą wiedzę ma mąż byłej minister Judit Vargi, który opisał je dokładnie w wywiadzie w YouTube dla kanału Partizán w dniu dymisji. Jak się okazuje w proces ułaskawienia zaangażowany był prawnik Viktora Orbana. Podejrzenia są także rzucane na duchownego, który jest związany z rodziną premiera, co z kolei obciąża ośrodek decyzyjny jakim jest Orban, gdyż jego władza oparta jest na autorytecie kościoła i to mimo, iż społeczeństwo węgierskie jest dużo bardziej laickim społeczeństwem niż polskie. Jednak rola kościoła na Węgrzech jest istotna dla wizerunku Orbana, który prezentuje się jako osoba religijna.
Jak Pan sądzi, jaki cel mógł mieć Victor Orban w ułaskawieniu tej osoby, zwłaszcza że mógł brać udział w podejmowaniu decyzji w tej sprawie?
O decyzjach, które zapadały w tej sprawie, Orban na pewno był informowany bezpośrednio, o ile nie podejmował tych decyzji samodzielnie, co wydaje się być pewne. Tym bardziej, że decyzje, które mogą wpłynąć na przyszłość państwa, są podejmowane przez premiera, który dysponuje olbrzymią władzą. To z kolei obciąża bezpośrednio samego Orbana, który bierze odpowiedzialność polityczną za wszystkie decyzje, jakie podejmuje.
Jak Pan sądzi, kto w związku z dymisją prezydent Novak może wystartować w przyśpieszonych wyborach prezydenckich z ramienia Fideszu?
Trudno powiedzieć. Niemniej ewentualny kandydat, na którego zdecyduje się Fidesz, może okazać się osobą niezbyt znaną w Polsce, zwłaszcza że obóz polityczny Orbana nadal poszukuje potencjalnego kandydata, który mógłby wystartować w nadchodzących wyborach prezydenckich. To z kolei pokazuje, że rządzący na Węgrzech nie byli przygotowani na tego rodzaju kryzys, zwłaszcza że kampania wyborcza będzie również trudna dla Orbana, gdyż opozycja, dzięki skandalowi, ma możliwości, żeby jeszcze bardziej osłabić pozycję rządzących.
Jak obecny kryzys Fideszu może wykorzystać opozycja? Czy może ona wygrać nadchodzące wybory prezydenckie?
Taki scenariusz jest raczej niemożliwy, ponieważ o wyborze prezydenta decyduje parlament, w którym znaczącą większość nadal ma Fidesz.
Natomiast jeśli sytuacja miałaby się odwrócić na korzyść opozycji, to musiałoby dojść do głębokiego pęknięcia w rządzącej partii, co jest mało możliwe. Opozycja na ten moment jedyne, co może zrobić, to podjąć wszelkie starania, żeby nie dać się jeszcze bardziej podzielić, a zatem przedstawić wspólnego kandydata, który wystartuje z poparciem wszystkich ugrupowań opozycyjnych.
Jak Pan sądzi, czy jeszcze głębszy kryzys w obozie Victora Orbana jest możliwy?
Nic na to nie wskazuje, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę badania opinii węgierskiej, które pokazują, że obóz władzy zaczyna kalkulować. A zatem dopuszczenie do głębszego podziału byłoby fatalne dla Fideszu, a bez tego czynnika zmiana władzy jest niemożliwa.
Do czasu wyboru nowego prezydenta obowiązki głowy państwa przejmie przewodniczący Zgromadzenia Narodowego, Laszlo Kover. Jak Pan sądzi, czy przed wyborami prezydenckimi uda się ratyfikować Budapesztowi akcesję Szwecji do NATO?
Jeśli byłaby wystarczająca wola polityczna po stronie Węgier, wówczas już dawno udałoby się przegłosować odpowiednie dokumenty. Tym bardziej, że Viktor Orban mógłby podjąć tę decyzję samodzielnie, ale opóźnia ją w czasie, gdyż służy mu ona do gry politycznej, co jest niezrozumiałe. Niemniej sądzę, że Węgry w końcu ratyfikują odpowiednie dokumenty, co pozwoli Szwecji przystąpić oficjalnie do NATO.
Jak opóźnienie procesu ratyfikacyjnego przez Budapeszt może odbić się na Sztokholmie?
Na pewno przyczynia się do pogorszenia relacji między Sztokholmem a Budapesztem. Jednak z drugiej strony, Szwecja umacnia też swoją pozycję w ramach NATO i pogłębia współpracę z sojusznikami, co pokazuje jej realną siłę. Natomiast Polsce daje większe poczucie bezpieczeństwa ze względu na współpracę w rejonie basenu Morza Bałtyckiego. Nie zmienia to też faktu, że Warszawa i jej partnerzy w obecnej sytuacji międzynarodowej czuliby się pewniej, gdyby proces ratyfikacyjny dobiegł końca, a Szwecja stała się już oficjalnie członkiem NATO. Czas pokaże, czy i kiedy się to uda.
Jak cała sprawa może przełożyć się na kampanię wyborcza Fideszu, zwłaszcza że na światło dzienne wychodzą nowe informacje dotyczące ułaskawienia i udziału Judit Vargi, która poleciła ułaskawić byłego wicedyrektora domu dziecka?
To pokazuje, jak olbrzymi potencjał demobilizujący elektorat ma ten skandal, który jest w stanie pogrążyć politycznie osoby z kręgu władzy. Jednak, w mojej ocenie, dopóki nie dotknie on bezpośrednio samego premiera, dopóty nie zaszkodzi ona w sposób znaczący Fideszowi, który de facto jest jednoosobową partią Orbana, w której pozostali politycy są tylko figurantami lidera, na których głosuje elektorat.
Jak Pan sądzi, czy opozycji uda się zdemobilizować elektorat Fideszu? Czy skandal może dotknąć samego premiera?
W obecnej sytuacji Fidesz może się tylko jeszcze bardziej pogrążyć. Jednak nie zmienia to faktu, że opozycja nie jest w dobrej sytuacji, ponieważ nie ma sprawczości politycznej i możliwości kształtowania opinii publicznej. Mimo wszystko ugrupowania te muszą przygotować się do wyborów prezydenckich, które być może są szansą na zmianę polityczną na Węgrzech.
Bardzo dziękuję za rozmowę.