Władza próbuje uczestnikom utrudnić dojazd na marsz 4 czerwca. PKP „sypie piach na tory”
Już tylko kilka dni dzieli Polaków od marszu 4 czerwca. Tymczasem władza próbuje uczestnikom utrudnić dojazd.
Szybko ten czas zleciał od momentu zaproszenia przez Donalda Tuska wszystkich Polaków na marsz 4 czerwca. Już za tydzień przez Warszawę przejadą dziesiątki, jak nie setki tysięcy obywateli, którzy będą protestowali przeciwko drożyźnie, złodziejstwu, kłamstwu i za wolnymi wyborami.
Duże zainteresowanie
„Gazeta Wyborcza” zapytała Michała Jarosa, przewodniczącego Platformy Obywatelskiej na Dolnym Śląsku, jak przebiegają przygotowania do najważniejszego wydarzenia przez wyborczym sprintem.
Polityk podkreśla, że zainteresowanie uczestnictwem w marszu 4 czerwca jest ogromne i przerosło oczekiwania organizatorów. Jako ciekawostkę podaje, że partia spodziewała się dużego odzewu z dużych miast, ale na finiszu przygotowań okazało się, że „ruszyły się także mniejsze miejscowości”.
–Ludzie mobilizują się i przygotowują nie tylko do marszu 4 czerwca w Warszawie, ale również do jesiennych wyborów. Widać, że wielu Polaków jest złych, poruszonych sytuacją w kraju i są zdeterminowani, aby dokonać zmiany – opisuje.
Michał Jaros dodaje, że w każdym powiecie na Dolnym Śląsku jest grupa osób jadących na marsz. – Teraz zaczynamy marszem, a zakończymy wygraną w jesiennych wyborach – mówi gazecie.
PKP sypie piach na tory
Szef struktur PO na Dolnym Śląsku mówi, że region zgłosił zapotrzebowanie na 35 autokarów. – Nie wykluczam, że trzeba będzie zamówić ich więcej, gdyż ciągle zgłaszają się kolejni chętni – mówi. – Bardzo wiele osób jedzie swoimi samochodami czy busami – dodaje.
Podróż do Warszawy odbędzie się także dwoma składami specjalnego pociągu. Każdy na 230 osób. Michał Jaros mówi gazecie, że zarezerwowanie pociągów to była prosta sprawa do momentu, gdy decyzję musiało podjąć rządowe PKP. Władza chciała maksymalnie utrudnić lub wręcz zablokować przejazd specjalnych składów na marsz 4 czerwca.
–Doszliśmy do porozumienia z należącymi do urzędu marszałkowskiego Kolejami Dolnośląskimi, które wynajmą nam składy i wyznaczą maszynistów. Ale potem władze państwowej spółki PKP PLK bardzo długo zwlekały z wydaniem pozwolenia na ich przejazd. Na szczęście, niemal w ostatniej właściwie chwili, po wielu dniach dostaliśmy pozytywną decyzję na przejazd – opisuje „przygody” z państwową spółką.
Źródło: Gazeta Wyborcza