W co gra Krzysztof Bosak? „W Konfederacji wszyscy są skłóceni, więc…”
Czy Konfederacja jest na skraju rozpadu? I w co gra Krzysztof Bosak, który oficjalnie poparł kandydaturę Sławomira Mentzena, który chce walczyć w imieniu ich wspólnego środowiska o prezydenturę?
Krzysztof Bosak i jego gra
Ostatnio Krzysztof Bosak ogłosił, że popiera kandydaturę Sławomira Mentzena, który chce w imieniu Konfederacji powalczyć o Pałac Prezydencki. To o tyle dziwne, że wcześniej w partii miały odbyć się prawybory. Jednocześnie lider narodowców powiedział, że jeżeli odbędą się prawybory na całej prawicy, w których wezmą udział też politycy PiS, on chętnie podniesie rękawicę.
Czy więc w końcu, panie Krzysztofie, ma pan chrapkę na prezydenturę, czy też nie?
Trochę światła na sprawę rzucił w rozmowie z „Wprost” Artur Dziambor, były poseł Konfederacji, dziś w Polsce 2050.
– Rzeczywistość jest taka, że Bosak chciałby kandydować, Mentzen ma ostre ciśnienie od dawna, a Braun nie chciałby tego odpuszczać. Zatem wyobrażam sobie sensacyjny scenariusz: wszyscy trzej startują, aby raz na zawsze się zmierzyć. Jest jeszcze inny wariant – Zajączkowska. Ma potencjał, mogłaby zrobić dobry wynik. Ale żeby to zrozumieć, trzeba patrzeć dalej niż czubek własnego nosa – ocenił Dziambor.
Jego zdaniem w „Konfie” „toczy się wewnętrzna wojna”.
– W Konfederacji wszyscy są skłóceni, więc Krzysztof wybiegł do przodu sugerując, że można współpracować z PiS i mieć wspólnego kandydata na prezydenta obozu prawicy. Padł propagandowy przekaz „pod wyborców”, że tylko Konfederacja jest prawdziwą prawicą. Przyznam, że wygląda to karykaturalnie. Choć wiadomo, że Kaczyński na żadne prawybory się nie zgodzi, bo byłoby to dla niego polityczne samobójstwo, może to być kolejny krok w kierunku zacieśnienia współpracy między Suwerenną Polską a narodowcami – dodał były poseł.
Może chodzić o coś innego
To jedna interpretacja. To, że w Konfederacji trwają coraz mocniejsze tarcia, która są tym silniejsze, im poparcie dla tej egzotycznej koalicji rosną. Bosak taktycznie robi krok w tył.
Możliwy jest jednak i inny scenariusz, będący rozszerzeniem powyższego. Bosak nie chce teraz kandydować. Dlaczego? Po prostu nie jest mu to potrzebne. Już raz powalczył o prezydenturę, robiąc dobry wynik. Pokazał swoją siłę. Obecnie zapewne zrobiłby podobny wynik, nie przebiłby sufitu. Z kolei Mentzen może w walce wyborczej uzyskać gorsze efekty. Nie ma tak prezydenckiej prezencji jak Bosak (np. jego słynna wpadka „piwna” – upił się na jednym z „Piw z Mentzenem”). Słynie też z kontrowersyjnych wypowiedzi. Czasami traci nad sobą kontrolę w czasie wystąpień w TV. Chyba łatwiej go sprowokować.
Jeżeli zaś lider Nowej Nadziei „wykręci” słabszy wynik w wyborach, będzie to oznaczało wzmocnienie Bosaka. To o tyle ważne, że przed nami gra o tron w środowisku antysystemowców. I Bosak to rozumie. Temu też zadeklarował, że chciałby być kandydatem na prezydenta całej prawicy.
Wszystko to składa się nam jednak w nieciekawy obraz, w którym Konfederacja może być parę kroków przed rozpadem.
Oczywiście, wiele będzie zależało od tego, kogo do boju o Pałac wystawią KO i PiS. Zwłaszcza słaby kandydat tej drugiej formacji będzie oznaczał wzmocnienie dla Konfederacji. Tyle że na II turę w sojuszu liberałów i narodowców chyba i tak nikt nie wierzy.
Źródło: wprost.pl