W TEJ sprawie nie będzie politycznej wojenki? Donald Tusk trzyma kciuki za… Dudę. „Niezależnie od różnic…”
Polska klasa polityczna potrafi jednak stanąć na wysokości zadania i wykazać się dojrzałością. A przynajmniej można tak teraz powiedzieć o premierze. Donald Tusk przyznał, że w kontekście wygranej Donalda Trumpa w USA liczy na współpracę z Andrzejem Dudą.
Donald Tusk liczy na Dudę
Wygrana Donalda Trumpa w USA sporo namiesza na światowej scenie politycznej – możliwe, że czekają nas poważne zmiany, które w przypadku sukcesu Kamali Harris zaszyłyby i tak, ale wolniej. Teraz ważne będzie wpisanie w ten proces Polski. Premier Donald Tusk to wie i, jak teraz przyznał, liczy na tym polu na współpracę z Andrzejem Dudą, który ma z prezydentem-elektem dobre relacje.
– Nowy krajobraz polityczny to poważne wyzwanie, szczególnie w kontekście zakończenia wojny w Ukrainie. Czeka nas bardzo trudny czas – powiedział szef rządu, podsumowując ustalenia szczytu Europejskiej Wspólnoty Politycznej (EWP) w Budapeszcie. Dodał, że „Polska jest w szczególnym miejscu”.
– Bardzo ważne jest, aby zachować spokój, by dobrze definiować swoje interesy, precyzyjnie odczytywać intencje wielkich graczy, jak i prezydenta Ukrainy.
Wszelkie rozstrzygnięcia muszą przede wszystkim gwarantować bezpieczeństwo Polsce – podsumował.
Jego zdaniem kwestie bezpieczeństwa kraju nie mogą być „pretekstem do politycznej nawalanki”. I tu pojawił się wątek współpracy rządu z prezydentem Andrzejem Dudą.
– Informujemy się o naszych działaniach. Niezależnie od naszych różnic doceniam dojrzałą gotowość do współpracy w tej nowej sytuacji geopolitycznej, z jaką mamy do czynienia – przyznał Tusk. Premier przekazał też, że wie o planowanym spotkaniu Dudy z amerykańskim prezydentem-elektem.
– Prezydent Duda uprzedził mnie, że w niedługim czasie jest prawdopodobna jego wizyta w Stanach Zjednoczonych, więc będę trzymał kciuki – powiedział Tusk. – Jesteśmy w stałym kontakcie. Niezależnie od różnic, sporo zainwestował w swoje relacje z Trumpem, dlatego możemy to wspólnie wykorzystać dla rozmów amerykańsko-polskich, szczególnie w sprawach Ukrainy – skwitował szef rządu.
Przed nami historyczny przełom?
Czy jednak faktycznie Trump zmieni bieg historii? Możliwe, gdyż chce zakończyć wojnę na Ukrainie, by USA nie musiały już pomagać temu krajowi. To w interesie Waszyngtonu, bo mocarstwo zaczyna przygotowywać się do konfrontacji z Chinami, a do tego wskaźniki makroekonomiczne zwiastują recesję amerykańskiej gospodarki.
Dla Polski zakończenie konfliktu za naszą wschodnią granicą to jednak zła informacja – da to Rosji wytchnienie i pozwoli jej przygotować się do kolejnej wojny, możliwe, że ataku na kraje bałtyckie, co może wciągnąć do walk też nasz kraj.
Nie wiadomo jednak, czy Trumpowi na realizację jego wizji pozwoli deep state. Na odpowiedź poczekamy kilka tygodni.
Źródło: Polsat News