Urodziny współpracownika Czarnka pod lupą. Miażdżące wyniki kontroli ws. imprezy w Operze
Przeprowadzono kontrolę ws. imprezy urodzinowej Bartosza Rybaka, bliskiego współpracownika Przemysława Czarnka. Zabawa miała miejsce w Operze Wrocławskiej.
Opera Wrocławska i urodziny
Bartosz Rybak, bliski współpracownik ministra edukacji Przemysława Czarnka, ma prawdziwy gest. Swoje urodziny wyprawił z niespotykanym rozmachem. Miejscem zabawy była Opera Wrocławska, a jej częścią – wejście na operę „Cyganeria”.
Na zabawie pojawili się znamienici goście. Oprócz Czarnka, urodziny Rybaka świętowali m.in. posłanka Mirosława Stachowiak-Różecka i kardynał Gerhard Müller, były prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. I trzeba przyznać, że organizator zapewnił im cały miks kulturalny. Goście ledwo co wysłuchali libretta Giacomo Pucciniego, a potem bawili się przy dźwiękach kultowego utworu „Majteczki w kropeczki”.
– Było „Sto lat”, kolejka z prezentami dla Bartosza, a pan Sławomir z Bayer Full zaśpiewał „Majteczki w kropeczki” na scenie opery. Ci z nas, którzy to słyszeli i widzieli, byli zdruzgotani – mówi w rozmowie z „Faktem” informator z Opery. To właśnie „Fakt” opublikował relację z imprezy, co zakończyło się aferą. Marszałek zarządził kontrolę, a dyrektorka opery Halina Ołdakowska została odwołana.
Sama Ołdakowska nie ma sobie nic do zarzucenia. Pytana o sprawę, odpowiadała, że impreza była komercyjna, a opera musi na siebie zarabiać. Zapewniała też, że wydarzenie było odpowiednio zabezpieczone.
Miażdżąca kontrola
Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, z wystąpienia pokontrolnego urzędników marszałka wynika co innego. Jak donosi gazeta, Opera Wrocławska raczej nie zarobiła na organizacji urodzin Rybaka. Dyrektorka miała określić koszt wynajmu niezgodnie z obowiązującym cennikiem.
– Według własnego uznania, po cenie niższej niż najniższa określona w tym cenniku cena wynajmu korytarzy czy tarasu – uważają kontrolerzy. Zaznaczyli też, że dostali sprzeczne informacje „odnośnie do miejsca imprezy komercyjnej, obowiązujących uregulowań dotyczących najmu/użyczenia powierzchni Opery oraz kosztów najmu przestrzeni na prywatne spotkanie”. Wcześniej kontrolę przeprowadzili radni sejmiku z Koalicji Obywatelskiej, Monika Włodarczyk i Marek Łapiński. Wynikło z niej, że Rybak zapłacił za wynajęcie foyer i sceny 1850 zł, a powinien… ok. 40 tys. Więcej.
Ale to nie koniec. Kontrolerzy stwierdzili, że brakuje umowy najmu z Bartoszem Rybakiem. Do tego, choć Ołdakowska przekonywała, że przepisy bezpieczeństwa nie zostały złamane, kontrolerom „nie przedłożono dokumentacji świadczącej o posiadaniu przez Operę Wrocławską zindywidualizowanych procedur zachowania i stosowania przepisów bhp podczas użyczenia powierzchni Opery, w tym m.in. sceny”. Jakby tego było mało, obecnemu na imprezie „pracownikowi odpowiedzialny za sprawy bhp ppoż”, czyli strażakowi, przekazano, że „jest to spotkanie z gośćmi po spektaklu, a nie impreza komercyjna”. Kontrolerzy uważają, że stało się tak celem obejścia konieczności zabezpieczenia pod kątem bhp ppoż.”.
Źródło: Gazeta Wyborcza