Tusk i Nawrocki zaalarmowani w środku nocy. Potem doszło do niespodziewanego spotkania. „Nie było złośliwości”

screen/ TVN24
We wtorek, podczas wizyty w Finlandii, Karol Nawrocki otwarcie krytykował Donalda Tuska. Kilkanaście godzin później panowie spotkali się, bo nad Polskę wleciały rosyjskie drony. – Nie było żadnych złośliwości – mówi osoba, będąca świadkiem spotkania.
We wtorek 9 września Karol Nawrocki odwiedził Finlandię. Na konferencji, na której wystąpił wspólnie z prezydentem Alexandrem Stubbem, polski prezydent pozwolił sobie na krytykę pod adresem premiera Donalda Tuska. Umówmy się – nie było to eleganckie, bo polityczne spory powinny zostać w kraju, a za granicą trzeba mówić jednym głosem.
Wieczorem Donald Tusk odpowiedział Nawrockiemu za pośrednictwem platformy X.
– Nadawanie na Polski rząd w czasie zagranicznych wizyt jest niestosowne. I szkodzi Ojczyźnie. Prawda, panie prezydencie? – napisał szef rządu. Nie spodziewał się, że spotka się z Nawrockim w przeciągu kilku najbliższych godzin. Ale noc z 9 na 10 września wiele zmieniła.
Oto na polską przestrzeń powietrzną wtargnęły rosyjskie drony. Część z nich została zestrzelona. W środku nocy zaalarmowano najważniejszych polskich polityków. Tusk i Nawrocki spotkali się około godziny 3 nad ranem w Centrum Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Kilka godzin później, około godziny 6:30 panowie widzieli się ponownie w siedzibie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Obecni byli też między innymi wiceszef MON Cezary Tomczyk i minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Po stronie prezydenta – szef BBN Sławomir Cenckiewicz czy szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker. Nawiązując do przeszłości Karola Nawrockiego, ktoś mógłby pomyśleć, że to ekipy na ustawkę, bo i relacje między rządem a Pałacem były w ostatnim czasie napięte do granic możliwości. Tymczasem, jak dowiedział się Onet, rozmowy zwaśnionych stron były bardzo „merytoryczne i koncyliacyjne”. Co istotne, obie strony podjęły decyzję w sprawie koordynowania komunikatów, które wydostają się do mediów.
– To może zabrzmi górnolotnie, ale proszę mi wierzyć, że nie było tam żadnych politycznych kuksańców, złośliwości. W sumie byłem zaskoczony tym, co widziałem. Zaskoczenie wynika oczywiście z tego, co działo się w ostatnich tygodniach. Była za to pełna współpraca. Przychodzi taki moment, że wszyscy muszą zrozumieć, iż są granice politycznej nawalanki – relacjonuje rozmówca Onetu. I faktycznie, potem obie strony w publicznych wypowiedziach podkreślały dobrą współpracę.
Źródło: Onet