Turyści-wandale niszczą Łebę, burmistrz jest załamany. „Ktoś załatwił w jednej z zabawek potrzebę fizjologiczną”

Andrzej Strzechmiński udzielił wywiadu Radiu Gdańsk. Burmistrz Łeby jest załamany zachowaniem niektórych turystów.

Jak spuszczeni ze smyczy

Sezon urlopowy trwa w najlepsze. Pogoda może pozostawia wiele do życzenia, ale obstawieni parawanami urlopowicze i z tym dadzą sobie radę. Urlop to urlop i nawet kilka promieni słońca nad Bałtykiem może nieco złagodzi nadmorski ból cenowy spowodowany inflacją.

Kolejne paragony grozy od początku wakacji pojawiają się w sieci, ale taki już mamy klimat.

Jednym z najchętniej wybieranych na urlop miast jest urokliwa Łeba. Niestety, właściwie od połowy czerwca dzieją się tam sceny, od których włos jeży się na głowie. Część turystów zachowuje się, jakby zerwała się ze smyczy. Tę tezę już kilka tygodni temu potwierdzał burmistrz Łeby w rozmowie z Wirtualną Polską. Andrzej Strzechmiński tylko załamuje ręce i nie potrafi zrozumieć, dlaczego niektórzy turyści zachowują się – wybaczcie za wyrażenie – jak dzikusy.

– Nie przestrzegają niczego. Ludzie się zachowują irracjonalnie. Ja już nie mówię o parkowaniu w miejscach niedozwolonych, ale o niszczeniu wszystkiego, co spotkają na swojej drodze – mówił burmistrz i przytacza historie o zniszczeniach spowodowanych przez turystów. – Skala zniszczeń infrastruktury jest przerażająca. Za samo deptanie wydm, które są odgrodzona płotem, płacimy rocznie od 30 do 40 tys. na rzecz urzędu morskiego – podkreślał Strzechmiński.

Było źle, jest gorzej

Burmistrz Łeby udzielił ostatnio wywiadu Radiu Gdańsk, w którym przyznał, że miasto wciąż musi radzić sobie z turystami-wandalami. – Niszczone są place zabaw, pomosty, ścieżki rowerowe, szlabany, słupki. Wywracane są toalety toi toi. Naprawa kawałka nowego pomostu kosztowała nas 9 tysięcy złotych. Ktoś regularnie wyłamuje tak zwane szykany na jednej ze ścieżek. O tym, co dzieje się na placach zabaw, nie chcę nawet mówić, bo ktoś załatwił w jednej z zabawek potrzebę fizjologiczną, a potem chwalił się zdjęciem w internecie i zamiast z krytyką, spotkał się z aplauzem. Nie wiem nawet, jak to skomentować – przyznał na antenie.

Giną nam koła ratunkowe w porcie, ktoś uszkodził też pirs na nabrzeżu. Wstępnie koszt naprawy to 300 tysięcy złotych. Szacuję, że w tym roku zniszczenia, nie licząc dodatkowego sprzątania, to będzie około miliona złotych – przekazał Andrzej Strzechmiński.

Źródło: o2.pl

1 Odpowiedzi na Turyści-wandale niszczą Łebę, burmistrz jest załamany. „Ktoś załatwił w jednej z zabawek potrzebę fizjologiczną”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *