Trump w ekstazie po szokującej decyzji, naprawdę TO powiedział. „Całują mnie po tyłku”

Źródło: The White House screen yt
Donald Trump jest w swoim żywiole – twierdzi, że cały świat błaga go o obniżenie ceł, jakie wprowadził. Czy więc wszystko, co ostatnio robi, to sposób na nakarmienie swojego ego czy cyniczna gra?
Trump chce byście błagali go o łaskę!
2 kwietnia Donald Trump ogłosił swój program ceł, którymi obłożył niemal cały świat. Teraz, w czasie półtoragodzinnego przemówienia na kolacji na rzecz kampanii wyborczej Republikanów do Kongresu, powiedział, jak wyglądają obecnie kulisy negocjacji: ponoć większość państw chce negocjować z nim nowe umowy handlowe – wszystko, by zmniejszyć cła.
– Mówię wam, te kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku. Umierają, żeby zawrzeć umowę. „Proszę, proszę pana, zawrzyjmy umowę. Zrobię wszystko. Zrobię wszystko, proszę pana” – kpił sobie z polityków z innych krajów Trump. Do tego przyznał, że w jego obozie są politycy, którym nie podoba się to, co robi, ale nie zamierza przejmować się takimi głosami. – Potem widzę jakiegoś zbuntowanego Republikanina, wiecie, jakiegoś gościa, który chce się popisywać: „o, myślę, że Kongres powinien przejąć negocjacje”. Oni nie umieją negocjować tak jak ja – wywyższał się dalej.
Obecnie z administracją USA ma rozmawiać aż 70 krajów, w tym Japonia, Korea Południowa czy Unia Europejska. I choć Trump to buc do kwadratu, należy przyznać mu jedno: osiąga swoje cele. Najpierw chaosem, jaki wprowadził na rynki, doprowadził do obniżki rentowności obligacji USA, dzięki czemu jego kraj może się zadłużyć na kolejne lata po niższym koszcie, a teraz jeszcze wiele wskazuje na to, że wynegocjuje dla swojego kraju lepsze warunki handlowe.
Jest jedna zbuntowana wioska…
Cały świat „całuje Trumpa po tyłku”. Cały? A jednak nie! Jest jedno mocarstwo, które pozostaje zbuntowane i są nim Chiny, które w odpowiedzi na cła USA odpowiedziały 34-procentową taryfą celną.
Trump w czasie ostatniego przemówienia twierdził, że i z Pekinem będzie grał ostro i nie podda się presji Xi Jinpinga. – My jesteśmy szczęśliwi biorąc nasze 2 miliardy [USD z ceł] dziennie, ale oni chcą zawrzeć z nami układ. (…) Wiem, co do cholery robię – przekonywał Republikanów. Złowrogo zapowiedział, że będzie walczył do końca, choć twierdzi, że Chiny tak naprawdę chcą iść na kompromis, ale nie wiedzą, jak zacząć negocjacje. W swoim stylu dodał – ustami rzeczniczki Karoline Leavitt – że będzie dla nich „niesamowicie łaskawy”.
Sytuacja jest bardzo groźna, bo mamy do czynienia z konfliktem dwóch gigantów, z których żaden nie może pokazać słabości. Czy może się to skończyć wojną? Tak, choć to ostateczność. Zapewne obie strony zawrą porozumienie, ale na długofalową stabilizację nie liczmy – to, co teraz widzimy, to tylko pierwszy etap gry o tron.
Źródło: PAP, TVN24