Trump i Putin już się dogadali?! TAK ma wyglądać „plan pokojowy” ws. Ukrainy. „Marionetkowy prezydent”

Screenshot: YouTube/ Global News
Czy Donald Trump i Władimir Putin są już dogadani w kwestii Ukrainy? To sugerują media.
Donald Trump jest już dogadany?
Donald Trump i Władimir Putin mają ponoć trzyetapowy plan, chodzi o zawieszenie broni, następnie przeprowadzenie wyborów na Ukrainie i w końcu zawarcie pokoju. Brzmi dobrze, ale tylko pozornie, bo w praktyce może to oznaczać oddanie kontroli nad naszym sąsiadem Rosji. Chodzi o to, że Wołodymyr Zełenski zapewne przegra walkę o władzę i buławę po nim weźmie do ręki jakiś prorosyjski polityk.
– Władimir Putin ocenia prawdopodobieństwo wyboru prezydenta-marionetki w Ukrainie jako dość wysokie i jest przekonany, że każdy polityk inny niż Wołodymyr Zełenski będzie bardziej elastyczny i gotowy na negocjacje i ustępstwa – zdradza informator amerykańskiego Fox News. Potem wszystko pójdzie już z górki: zawarcie pokoju po myśli Moskwy i wprowadzenie Kijowa ponownie do obozu Putina.
Sam Zełenski pozostaje tym politykiem, który – w oczach Trumpa – stoi na drodze do zawarcia pokoju: a to odrzucił umowę z USA dot. dostępu do surowców, a to nie chce zaakceptować warunków pokojowych wynegocjowanych przez mocarstwa bez udziału Ukrainy.
Trump nawet nie kryje, o co może chodzić i wskazuje na niskie poparcie społeczne dla Zełenskiego. – Cóż, mamy sytuację, w której nie mieliśmy wyborów na Ukrainie, gdzie mamy stan wojenny (…) Mamy przywódcę na Ukrainie, który — nie chcę tego mówić, ale ma 4 proc. poparcia. I ma kraj, który został rozwalony na kawałki — powiedział podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago na Florydzie.
Chiny wejdą do gry?
Jest jeszcze jeden element układanki: do negocjacji Rosji z USA mogą dołączyć Chiny. A przynajmniej tego chce Pekin, który dostał ponownie pole do popisu i pokazania swojej sprawczości. Będzie to jednak nie po myśli Amerykanów, którzy chcą w ramach warunków pokojowych przeciągnąć Moskwę do swojego obozu. A dokładniej: Waszyngton chce, by Putin w razie wojny USA-Chiny stanął z boku i nie wspierał ani jednej, a ni drugiej strony.
Jest to zresztą po myśli Rosji. Paradoksalnie oba mocarstwa powtarzają pewne schematy z poprzednich dekad: USA wykonują „odwróconego Kissingera” (w latach 70. Henry Kissinger zaprosił Chiny do sojuszu wymierzonego w ZSRR), z kolei Rosja wyraźnie inspiruje się polityką Józefa Stalina z czasów II wojny światowej (w zależności od sytuacji zmienianie sojuszników).
Dla Polski to wszystko ogromne zagrożenie: cała obecna sytuacja może zakończyć się wycofaniem się USA z Europy Wschodniej i Środkowej i oddanie tego regionu pod kontrolę Rosji, oczywiście nie wprost, ale do tego mogą sprowadzić się negocjacje Trump-Putin.
Źródło: Onet.pl