TO się nazywa „zabawa”. Ten Sylwester w rosyjskiej telewizji nie miał sobie równych
Sylwester w Rosji okazał się okazją do kpienia sobie z Ukrainy i Ukraińców. Kraj naszych wschodnich sąsiadów rosyjscy propagandyści nazywali „ziemiami południowej Rosji”. To jednak nie wszystko…
Sylwester w Rosji
W Sylwestra do studia telewizyjnego zostali zaproszeni czołowi rosyjscy propagandziści. Siedzieli obok obwieszonych medalami wojskowych. Julia Davis opisała na Twitterze całość jako „najbardziej obraźliwy program sylwestrowy”.
Russian state TV produced the most offensive New Year's special. Top propagandists sat alongside military guests, referred to Ukraine as "Southern Russian lands," and laughed that "you can't make borscht without Russian gas." Then they butchered a Ukrainian song, Chervona Ruta. pic.twitter.com/dW76zdNEW9
— Julia Davis (@JuliaDavisNews) January 1, 2023
W rozmowach pomiędzy gośćmi nie padało słowo „Ukraina”. Zastępowano je bowiem określeniem „ziemie południowej Rosji”. Do tego dochodziły bardzo prymitywne i niestosowne jak na okres świąt żarty pod adresem mieszkańców Ukrainy i ich trudnej sytuacji spowodowanej brakiem gazu. „Nie da się zrobić barszczu bez rosyjskiego gazu” – powiedział jeden z rozmówców.
Wywołało to na sali duże rozbawienie.Tematem do żartów była też ukraińska piosenka „Czerwona ruta”. Ta jest często śpiewana w czasie wesel i spotkań towarzyskich. Nazwę tę nosi również kilka festiwali muzycznych organizowanych na Ukrainie.
Śmiech przez łzy?
Tyle że sytuacji Rosji na froncie ukraińskim nie jest wcale tak dobra, jak starają się to przedstawiać propagandyści Kremla.
Po pierwsze, Putin zakładał chyba, że pokona Kijów w ciągu paru dni. Stolicy Ukrainy nie udało się zdobyć, co można uznać za pierwszy przełom w wojnie. Dzięki temu Ukraińcy przekonali USA do tego, że warto ich wspierać („inwestować” w nich, jak mówił o tym w czasie niedawnej wizyty w Waszyngtonie prezydent Zełenski). To zaś pomogło związać siły Kremla na – jak widzimy – blisko rok. Powstrzymuje to też Rosję przed dalszą ekspansją, a państwom bałtyckim i nam daje czas, by przygotować się na ewentualny konflikt zbrojny ze wschodnim mocarstwem, jaki może rozpocząć się za kilka lat.
Wszystko powyższe nie jest po myśli Rosji. Klęska w wojnie na Ukrainie może też na tyle osłabić ten kraj, że Putin będzie musiał zgodzić się zostać junior partnerem Chin lub nawet… USA. Oznaczałoby to początek końca mocarstwowości Rosji. Przynajmniej na parę dekad.
Źródło: Twitter, wp.pl