To się musiało tak skończyć, ludzie Dudy nabijają się z Czarnka! „To jak porównanie do…”
Przemysław Czarnek jest na wojennej ścieżce z Mateuszem Morawieckim. Nie lepiej jest w Pałacu Prezydenckim, gdzie mają z niego ubaw.
Przemysław Czarnek w ciągu ostatniego tygodnia poprztykał się z Mateuszem Morawieckim. Były minister stwierdził, że partia nie postawiła w wyborach prezydenckich na byłego premiera, bo to zwiastowałby niechybną porażkę. W odpowiedzi usłyszał, że nie trzyma ciśnienia i cała Polska czeka na dalszy rozwój wypadków. Jak informuje „Newsweek” w Pałacu Prezydenckim również nie mają najlepszej opinii o szefie lubelskiego PiS.
Hi, hi, hi. Ha, ha, ha
W otoczeniu Andrzeja Dudy panuje przekonanie, że Jarosław Kaczyński miotał się od ściany do ściany z wyborem kandydata na wybory prezydenckie, ale szczególną uwagę zwróciło zachowanie Przemysława Czarnka po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Polityk nie ucinał porównań do Donalda Trumpa, a nawet je podkręcał.
– To jak porównywanie lwa do wieprza – mówi bardzo obrazowo jeden ze współpracowników Andrzeja Dudy. – Mieliśmy niezły ubaw z tych porównań, które łechtały jego ego. Czarnek to nauczyciel i etatysta, Trump to zaś biznesmen i libertarianin – dodaje.
W Pałacu Prezydenckim panuje przekonanie, że Karol Nawrocki jest dobrym wyborem pod tym względem, że da się go ulepić politycznie. Prezes IPN ma niską rozpoznawalność, więc można mu parę cech dorobić i zacząć go „sprzedawać”.
– Szkopuł w tym, że jest drewniany i nie widać w nim potencjału do porywania tłumów – mówi rozmówca „Newsweeka”.
Wykazał się niedojrzałością
To co przez ostatnie miesiące działo się w PiS-owskich kuluarach partyjnych, zaczyna powoli wypływać na powierzchnię. Przemysław Czarnek zaatakował Mateusza Morawieckiego i dostał piorunującą odpowiedź. Takie słowa padają z zasady nieoficjalne i anonimowo.
– Nie wytrzymał ciśnienia. Nie wykazał się odpowiednią dojrzałością, ale to jego problem – stwierdził. Pisaliśmy o tym tutaj.
Kilka miesięcy temu media opisywały taktyczny sojusz Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudy. Prezydent i jego ludzie obstawiali w wyścigu prezydenckim byłego premiera, ale Jarosław Kaczyński odstawił go na boczny tor. Po drodze doszła afera w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i stało się jasne, że miejsce Mateusza Morawieckiego jest na zielonej trawce.
Dzisiaj widać, że układ Duda-Morawiecki wraca do gry i będzie sypał piach w tryby PiS-owskiej kampanii wyborczej. Obaj mają interes w jak najsłabszym wyniku kandydata wyznaczonego przez Jarosława Kaczyńskiego. Na razie na pierwszy ogień poszedł prowokacyjny Czarnek, a sprawa jest rozwojowa i zapewne zobaczymy kolejne potyczki przy otwartej kurtynie.
Źródło: Newsweek