To on pomógł schwytać Maksymiliana F. Niewiarygodne, jak potraktowała go policja. „Boli mnie to”
To pracownik ochrony z wrocławskiego zoo zauważył uciekającego Maksymiliana F.. Chodzi o człowieka, który jest oskarżony o zabójstwo dwóch funkcjonariuszy. To on też poinformował służby, gdzie jest domniemany przestępca. Jak podziękowała mu za pomoc policja?
Maksymilian F. zabił dwóch policjantów?
Przypomnijmy, że w piątek 1 grudnia Maksymilian F. miał zabić dwóch policjantów. Jeszcze przed jego ujęciem komendant główny policji generał Jarosław Szymczyk wyznaczył za pomoc w jego złapaniu nagrodę w wysokości 100 tys. zł. Pomógł, jak wspomnieliśmy, pracownik ochrony wrocławskiego zoo. Mniej więcej w okolicy ogrodu zoologicznego schwytano domniemanego przestępcę.
Co z nagrodą za pomoc w złapaniu F.? Czy dostanie ją pracownik zoo? Aspirant sztabowy Łukasz Dutkowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, przekazał „Faktowi”, że środki zostaną podzielone i trafią na konta funkcjonariuszy, którzy uczestniczą w akcjach poszukiwawczych i ratowniczych. Dodał jednak, że specjalnie wyróżniony zostanie też ochroniarz z zoo. Nie wiadomo jednak, o jakie wyróżnienie chodzi.
Pracownik zoo jest zażenowany
Sam pracownik zoo nie krył w rozmowie z „Faktem” zażenowania. Policja jak na razie nawet mu nie podziękowała.
— W poniedziałek po całej obławie policjanci przyjechali, żeby mnie przesłuchać i na tym koniec — powiedział.
Jego wkład w złapaniu F. był zaś, jak sam twierdzi, duży. Gdy tylko rozpoznał zbiega, który przeszedł obok jego dyżurki w zoo, szybko zadzwonił pod numer alarmowy i powiadomił służby.
— To było trzy minuty o ósmej, a kilka minut później były już u mnie trzy patrole, a wszyscy uczestniczący w obławie otrzymali rozkaz przyjazdu na Wielką Wyspę. Momentalnie wokół mnie zrobiło się niebiesko i niecałą godzinę później dowiedziałem się, że go złapano — wspominał dalej w rozmowie z gazetą. — Faceta złapano po moim telefonie i wskazaniu, gdzie poszedł. To co, miałem go jeszcze zaprosić na kawę, żeby się ogrzał i poczekał na radiowóz? — dodał.
Przyznał, że nie zależy mu na 100 tys. zł. W tym wszystkim brakło jednak szacunku dla jego postawy.
— Gdzieś tam w środku przykro mi i boli mnie to, że ktoś umniejsza to co zrobiłem. Gdyby nie moja pomoc, to wątpię, czy udałoby się tak szybko zatrzymać tego bandytę — twierdzi.
„Fakt” skontaktował się z policją, by dowiedzieć się, jak ta podziękuje ochroniarzowi. Jak na razie nie uzyskał odpowiedzi.
Źródło: fakt.pl