To by dopiero było! Były premier trafi do kancelarii Nawrockiego? „Są prowadzone rozmowy”

Screen: YouTube/ Polskatnews
Choć prezydent elekt Karol Nawrocki już początkiem sierpnia obejmie urząd głowy państwa, nadal nie wiadomo, z kim będzie współpracował. W tym kontekście pojawia się teraz sensacyjne nazwisko!
Karol Nawrocki przygotowuje się do rządzenia
Karol Nawrocki początkiem sierpnia zostanie oficjalnie zaprzysiężony na głowę państwa i zacznie urzędowanie w Pałacu Namiestnikowskim. Nadal nie wiemy dokładnie, z kim będzie współpracował: w kontekście szefa kancelarii mówi się o pośle PiS Zbigniewie Boguckim, jego zastępcą miałby być wtedy Adam Andruszkiewicz, a szefem gabinetu zostanie najpewniej Paweł Szefernaker. Kogo jeszcze zobaczymy w obozie Nawrockiego? Teraz, na ostatniej prostej, na giełdzie nazwisk mówi się o jednym z kluczowych polityków.
– Prezydent elekt wrócił z urlopu w piątek, wieczorem był już w Chełmie, gdzie wygłosił mocne przemówienie, a w poniedziałek wrócił do bieżących spraw organizacyjnych. Są prowadzone rozmowy z kandydatami na różne stanowiska w Kancelarii Prezydenta – powiedział „Super Expressowi” polityk, który chce zachować anonimowość.
Tajemnicze rozmowy
Rozmowy, o których mówi źródło dziennika, toczyły się 14 lipca przy ul. Wiejskiej – dziennikarzy wypatrzyli tam i Nawrockiego, i Szefernakera, ale też… byłego premiera Mateusza Morawieckiego. I właśnie o nim zaczyna mówić się w kontekście walki o stołek w Pałacu. Mówi się, że w Kancelarii miałby pojawić się także człowiek byłego szefa rządu – Tomasz Matynia, były szef Centrum Informacyjnego Rządu.
– A może o czymś jeszcze nie wiemy? Może Mateusz Morawiecki wybiera się też pracować z Karolem Nawrockim? – dodał tajemniczo rozmówca „Super Expressu” z PiS.
Miałoby to pewien sens, bo Morawiecki sam chciał kandydować na głowę państwa, więc mógłby choćby częściowo poczuć smak tego typu władzy. Do tego byłby to kolejny wpis w politycznym CV, który zwiększałby jego szanse w późniejszej walce o Pałac Prezydencki – Nawrocki ma małe doświadczenie polityczne, nie wiadomo, czy będzie kandydował za pięć lat, bo może się w oczach Jarosława Kaczyńskiego nie sprawdzić. I przede wszystkim dochodzi wątek psychologiczny: dla byłego premiera praca zwykłego posła musi być frustrująca – u boku prezydenta na nowo poczułby sprawczość!
Źródło: Super Express