TEN ruch Ziobry oznacza nową wojenkę z obozie władzy? „Skutki byłyby dla premiera katastrofalne”
Na razie nie wiemy, jakiego rodzaju toczy się rozgrywka na szczytach władzy. Wiemy natomiast to, że głównym rozgrywającym jest Zbigniew Ziobro.
Wczoraj gruchnęła informacja, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie maili Michała Dworczyka. Chodzi o korespondencję prowadzoną z płk. Krzysztofem Gajem, która zawierała niejawne materiały wojskowe. To efekt szeregu zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, składanych przez Cezarego Tomczyka z Platformy Obywatelskiej. Opozycja już mówi o granacie wrzuconym przez Zbigniewa Ziobrę.
Granat w szambie
Poseł Cezary Tomczyk w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mówi, że nie jest w stanie określić, o które zawiadomienie chodzi, bo w sumie złożył ich siedem. Jak przyznaje, sam jest zaskoczony reakcją prokuratury.
Parlamentarzysta podkreśla, że jeśli prokuratura podejdzie rzetelnie do sprawy, to powinna postawić w stan oskarżenia płk. Gaja i ministra Dworczyka.
– Traktuję to jako odbezpieczony granat, który ludzie ministra Ziobry pokazują premierowi Morawieckiemu, bo skutki postawienia w stan oskarżenia ministra Dworczyka byłyby dla premiera katastrofalne – mówi gazecie.
Cezary Tomczyk przypomina, że od sześciu lat prowadzone jest śledztwo w podobnej sprawie. Chodzi o Wacława Berczyńskiego, bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza z podkomisji smoleńskiej. Berczyński w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” powiedział, że miał wgląd w tajną dokumentacje firmy Airbus w przetargu na śmigłowce i to on „wykończył caracale”. Resortem obrony narodowej kierował wtedy Antoni Macierewicz.
Śledztwo
W środę na konferencji prasowej wystąpił Cezary Tomczyk i Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej. Obaj posłowie podkreślili, że wszczęcie śledztwa potwierdza de facto prawdziwość maili ze skrzynki Dworczyka. Do tej pory obóz władzy na czele z Mateuszem Morawieckim konsekwentnie zaprzeczał ich autentyczności.
Jacek Sasin i Patryk Jaki potwierdzili prawdziwość korespondencji, w której się przewijali. W sierpniu ubiegłego roku nawet Michał Dworczyk podczas wywiadu w Polsat News powiedział, że część wyciekających maili jest prawdziwa, ale konsekwentnie powtarzał, że nie będzie komentował ich treści.
– My nie chcemy wpisywać się w ten scenariusz, dlatego od początku całej tej operacji, która jest prowadzona, powtarzamy, że nie będziemy komentować tych treści, które są publikowane w internecie w różnych miejscach. Część jest prawdziwa, część jest zmanipulowana, część jest całkowicie fałszywa – powiedział bliski współpracownik premiera.
Źródło: Gazeta Wyborcza