TAK wyłudzano pieniądze z NCBiR! Szokujące zeznania jednego ze słupów, który pomagał wyprowadzać miliony złotych
Tajemniczy Maciej Ż, dwóch studentów matematyki, grupa recydywistów z Mokotowa i NCBiR, to przepis na wyłudzanie pieniędzy na tzw. słupy.
Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) wraca w blasku fleszy. Oczywiście w tle są spółki, spółeczki i milionowe dotacje, ale tym razem chodzi już o zeznania w prokuraturze złożone przez jednego ze słupów, na którego były wyprowadzane pieniądze. Najnowszy rozdział w aferze NCBiR opisuje dzisiejsze wydanie „Gazety Wyborczej”.
Miliony i pseudoprojekty
„Wyborcza” przypomina słowa premiera Mateusza Morawieckiego po tym jak media, Dariusz Joński i Michał Szczerba wyciągnęli na światło dzienne spółki widmo powiązane z politykami Partii Republikańskiej, które dostawały wielomilionowe dotacje z NCBiR. Szef rządu zapewniał, że w Centrum „nie została stracona żadna złotówka”.
Gazeta publikuje dzisiaj zeznania jednego ze słupów, który się wysypał przy okazji przesłuchania do innej sprawy. Chodzi o dwie firmy prowadzone przez 30-latków. To zdolni matematycy, ale bez żadnego doświadczenia w prowadzeniu biznesu. Jeden z nich miał problemy z narkotykami, a drugi już nie żyje.
Zmarł kilka miesięcy po otrzymaniu pieniędzy z dotacji.
Gazeta dotarła do zeznań opisujących mechanizm wyłudzenia pieniędzy na słupy. Składa się wniosek o grant na prace nad jakąś innowacją. W przypadku jednego z matematyków chodziło o prace nad specjalistycznymi kamizelkami dla chorych na mukowiscydozę. Po jakimś czasie składa się raport, że badania nie przyniosły skutku, a pieniądze zostają w kieszeni. W tym przypadku chodzi o grant w wysokości prawie miliona złotych.
Tajemniczy pan Maciej Ż.
Chrystian Chałubiński – tak się nazywa zdolny matematyk – zeznał, że pieniądze z grantu przelał do dwóch kantorów we Wrocławiu i w Szczecinie. Pieniądze zostały wbrew jego woli przywłaszczone przez człowieka, który napisał mu wniosek o dotację. Jest nim tajemniczy Maciej Ż, który polecił mu te kantory.
–Z internetu go znam. On się zajmował dofinansowaniami unijnymi i grantami badawczymi. On skutecznie pomógł mi pozyskać grant na moją spółkę Piezo Vest. Grant wynosił milion, jakoś tak. Dało mi go Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Ogólnie dostałem to na badania na kamizelkę, która miała leczyć mukowiscydozę i choroby płuc. Taki dziwaczny projekt, na który można było dostać mnóstwo pieniędzy. Ten Maciek Ż. miał pomóc wszystko załatwić – brzmi fragment zeznań.
–To na pewno była jedna wielka „lewucha”. To była moja spółka plus inne spółki. Ogólnie to była taka organizacja przestępców w białych rękawiczkach. Są ludzie, którzy dostali z tego Centrum wiele milionów złotych. Cały czas ci ludzie dostają wielkie pieniądze – kontynuował.
Dodał, że był bardzo zdziwiony, że takie duże pieniądze można dostać tak łatwo, szybko, sprawnie i bez większego wysiłku. – Układ był taki, że Ż. pomaga mi pozyskać te środki i chyba żądał dla siebie 200 000 zł, ale tego w umowie nie ma – powiedział Chałubiński w śledztwie.
Matematyk został zapytany podczas przesłuchania, czemu nie zgłosił tego na policję. – Nie zdecydowałem się. Przyjechała jakaś ekipa recydywistów facetów po 50 lat, otoczyli mnie, podobno byli z Mokotowa. Ż. ich na pewno opłacił i powiedział, żebym oddawał hajs, bo cały grant i to wszystko jest ich – zeznał.
Źródło: Gazeta Wyborcza
1 Odpowiedzi na TAK wyłudzano pieniądze z NCBiR! Szokujące zeznania jednego ze słupów, który pomagał wyprowadzać miliony złotych
Ile trzeba było zjeść śniegu by popierać i głosować na PiS?