Tajna umowa koalicyjna Zjednoczonej Prawicy ujrzała światło dzienne. TAK dzielono łupy
Umowa koalicyjna podpisana między PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem Jarosława Gowina była pilnie strzeżonym dokumentem. Była.
Siec Obywatelska Watchdog Polska od bardzo dawna starała się o dostęp do politycznego porozumienia między były już koalicjantami Byłymi, bowiem Porozumienie Jarosława Gowina zostało rozbite i rozparcelowane przez Jarosława Kaczyńskiego. Umowa koalicyjna to zestaw zobowiązań i warunków, na których ma się opierać współpraca między partiami.
Cisza nad niekonstytucyjnością
Umowa koalicyjna została podpisana w 2019 roku. Jeden z punktów mówi podziale pieniędzy i związanymi z tym planami legislacyjnymi. – Do 31.12.2019 zostanie przeprowadzona zmiana ustawy o finansowaniu partii z budżetu, kodeksu wyborczego i koniecznych rozporządzeń w celu umożliwienia proporcjonalnego podziału subwencji otrzymywanej przez Prawo i Sprawiedliwość – cytowany przez Wirtualną Polskę.
Jak zwraca uwagę portal, bardzo ciekawa jest dalsza część tego punktu umowy. Wszystkie formacje zobowiązały się do „niepodnoszenia niekonstytucyjności w/w rozwiązań i wcześniejszych konsultacji w tym zakresie z Prezydentem RP„.
Chodzi o to, że Porozumienie i Solidarna Polska startowały z list PiS, a nie w koalicji. W związku z tym nie przysługiwała im subwencja budżetowa. Według umowy miało to zostać zmienione, żeby mniejsi koalicjanci dostali po 1,5 mln zł.
Dlaczego mogło to uchodzić za niekonstytucyjne? Dlatego, że Konstytucja RP mówi, że „finansowanie partii politycznych w Polsce jest jawne”. Planowane zmiany postały tylko planami, bo koalicja się rozpadła.
Podział łupów
Według ustaleń opisywanych przez portal, PiS zagwarantował sobie pierwszeństwo przy wskazywaniu kandydatów do takich instytucji jak Trybunał Konstytucyjny, Narodowy Bank Polski, czy Najwyższa Izba Kontroli.
Jarosław Gowin dostał możliwość wskazania jednego wicepremiera, ministra edukacji oraz ministra rozwoju. Z kolei Zbigniew Ziobro mógł wskazać ministra sprawiedliwości i środowiska oraz Prokuratora Generalnego. Jarosław Kaczyński zarezerwował sobie prawo do wskazania po jednym wiceministrze w resortach zarządzanych przez koalicjantów.
Obaj dostali także możliwość wskazania wicewojewodów w siedmiu województwach oraz wskazanie wiceprzewodniczących w sejmowych komisjach. Nowogrodzka zobowiązała się także do zatrudnienia przez klub parlamentarny pracowników rekomendowanych przez Porozumienie i Solidarną Polskę. Identyczny układ miał obowiązywać w Parlamencie Europejskim.
Źródło: Wirtualna Polska