Szokujące nagrania! Stanisław Piotrowicz nakłaniał sędziów do sfałszowania egzaminu jego córki?

Dwaj sędziowie byli nakłaniani do sfałszowania egzaminu Barbary Piotrowicz?
To córka sędziego TK Stanisława Piotrowicza.

Poniedziałkowe wydanie „Gazety Wyborczej” zamieszcza taśmę z rozmowy dwóch sędziów na temat egzaminu na aplikację sędziowską Barbary Piotrowicz, córki Stanisława Piotrowicza, aktualnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Sytuacja z egzaminem miała miejsce 17 lat temu, a nagranie zostało zrobione w 2019 r. podczas wycieczki rzeszowskich sędziów do Chin.

Na na nagraniu słychać rozmowę dwóch sędziów Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie: Grzegorza Zarzyckiego z Zygmuntem Dudzińskim. Sędzia Zarzycki opowiada o egzaminie na aplikację sędziowską, który miał miejsce w 2006 r. w Rzeszowie. Córka Stanisława Piotrowicza starła się o przyjęcie na aplikację, ale bała się o wynik egzaminu.

Ojciec postanowił namówić sędziego Zarzyckiego, aby pomógł kandydatce rozwiązać prawidłowo test. Barbara Piotrowicz miała zostawić miejsca tam gdzie nie była pewna odpowiedzi, a sędzia Zarzycki miał za nią zakreślić prawidłowe odpowiedzi. Zarzycki nie zrobił tego, bo nie chciał brać udziału w oszustwie. Rozmowy przed i po egzaminie odbywały się w domu sędziego Pelewicza. Pelewicz i Piotrowicz spotkali się tam z sędzią Zarzyckim dwa razy.

Taśma Piotrowicza

  • Zarzycki:„Narobił zadymy, że (…) z instrukcjami na papierze (…) [mówi] przesłałem panu panie sędzio numer jej pracy na maila. Ona będzie miała taką – mi opisał taką kameę – broszkę pod szyją do białej bluzki, i przy sprawdzaniu na ten… to ona będzie czarnym długopisem wypełniać. I jak nie będzie wiedzieć to by zostawiła tam miejsca wolne, proszę tam – mówi – proszę przejąć tą pracę i pouzupełniać. Taka mniej więcej była prośba razem z wytycznymi. Ja zgłupiałem, bo to sobie myślę będziemy siedzieć przy stole w kilka osób, bo wiesz jak to się sprawdzało ten test. Było 6 osób w komisji, jedna osoba czytała prawidłowe odpowiedzi a pozostali mieli 6 prac i jednocześnie tam wiesz, znaczyli. Myślę, jak ktoś mi popatrzy na rękę…. i w ogóle co to za prośba? Że ja mam wtedy rozwiązywać test i jednocześnie punktować. I co się wydarzyło później…później się wydarzyło tak, że ta niunia miał przedostatni wynik na sto ileś osób, ponieważ ona połowy odpowiedzi że tak powiem nie zakreśliła, a to co zakreśliła dobrze to trzydzieści chyba z 70.
  • Dudziński:Jezu..  
  • Zarzycki:I oczywiście później, że tak powiem spotkanie zwrotne, nie, bo…znowu u Roberta. No jak to będzie, bo ona mi powiedziała, że ona na z 10 pytań nie odpowiedziała. Mówię, to pan senator ma dylemat duży, bo pan wierzy swojej córce a ja pana zapewniam, że nie odpowiedziała na połowę pytań. Wiesz ja to wykorzystałem na swoją  korzyść – i przy takiej postawie udzielanie jakiejkolwiek pomocy mijało się z celem …  
  • Dudziński:Byś podjął ryzyko wielkie…  
  • Zarzycki:Mówię, przecież miało być inaczej. 
  • Dudziński:Tak
  • Zarzycki:Miało być inaczej, sobie myślę co za głupia pipa… To było sto dwadzieścia ileś osób a ona miała przedostatni wynik z egzaminu… Córka Piotrowicza. Ale jest prokuratorem…”. 

Osoby, o których mówi sędzia Zarzycki to: Stanisław Piotrowicz („on”, „pan Senator”), Robert Pelewicz (Robert), wiceszef Krakowskiej Szkoły Sędziów i Prokuratorów oraz Barbara Piotrowicz („niunia”, „głupia pipa”).

W wątku sfałszowania egzaminu pojawia się także były sędzia Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu Edward Loryś. Pielewicz miał się do niego zgłosić z prośbą o zaznaczenie pustych kratek. Sędzia Loryś się nie zgodził. – Robert, uważam, że tej rozmowy nie było. Inaczej musiałbym zawiadomić odpowiednie władze – miał powiedzieć. Sędzia poprosił o wyłączenie go ze składu komisji.

To insynuacje

„Gazeta Wyborcza” przesłała pytania do Stanisława Piotrowicza. W jego imieniu odpowiedziała sekcja prasowa Trybunału Konstytucyjnego. W odpowiedzi można przeczytać oczywiście o insynuacjach.

Odpowiadając na pytania Pana Redaktora w imieniu Sędziego Trybunału Konstytucyjnego Pana Stanisława Piotrowicza, uprzejmie informujemy, że okoliczności przytoczone w pytaniach, a dotyczące egzaminu na aplikację sędziowską nie polegają na prawdzie są wręcz insynuacją – pisze Wydział Prasowy.

Gazeta skontaktowała się także z sędzią Zarzyckim. Po wysłuchaniu o jaką sprawę chodzi „tylko westchnął” i nie zaprzeczył. Robert Pelewicz stanowczo zareagował. – Nie wiem, o czym pan mówi! Naprawdę nie wiem, o czym pan mówi!  W ogóle nie wiem, o co chodzi – powiedział. Barbara Piotrowicz na razie nie odpowiedziała na przesłane pytania.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

1 Odpowiedzi na Szokujące nagrania! Stanisław Piotrowicz nakłaniał sędziów do sfałszowania egzaminu jego córki?

  1. Maciej pisze:

    Sędziowie którzy po upływie 17 lat opowiadają o próbie popełnienia przestępstwa, sami popełnili je nie informując prokuratury, wykroczyli przeciwko etyce sędziego nie informując przełożonych. Takie osoby zasiadają w sądzie apelacyjnym. Na tle tak obrzydliwych postaci, sędziowie dopuszczający się kradzieży czy jazdy autem po pijanemu jawią się moralnie wyżej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *