Szokujące informacje z MON. Nie uwierzycie, co zgubił Macierewicz i jego ludzie z komisji smoleńskiej. Chodzi o wrak Tupolewa

W czwartek w Sejmie trwa kolejny gorący dzień.
Oprócz debaty nad odwołaniem ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i rozstrzygnięcia kwestii kontrowersyjnych ustaw obywatelskich dotyczących walki z gender i tabletki „dzień po” bez recepty, przedstawiany jest także raport MON dotyczący tzw. podkomisji smoleńskiej i losów prezydenckiego tupolewa. Informacje jakie przekazał wiceminister Cezary Tomczyk szokują. Antoni Macierewicz ma spore kłopoty.

Nawet 18 elementów wraku samolotu TU-154M, który 10 kwietnia 2010 roku rozbił się koło lotniska w Smoleńsku miało zostać zagubionych lub zniszczonych. Z korespondencji prokuratury z zespołem, którego szefem był Antoni Macierewicz wynika, że fragmentu wraku zostały przekazane podkomisji w 2016 roku do zbadania.

– Prokuratura przekazała podkomisji Macierewicza 23 elementy Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Dowody przyjęto bez protokołu lub sprawozdania. Te części zostały zdeponowane w podkomisji. 5 z tych elementów wysłano do badań. Wiecie, co się stało? Te części zostały zniszczone – przyznał wiceminister Tomczyk.

Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, by relikwie religii smoleńskiej traktować z taką nonszalancją, ale też nie ma powodów by kierownictwu obecnego resortu obrony nie wierzyć. Sprawa jest niebywale bulwersująca. Tym bardziej że jak wszyscy wiemy same prace podkomisji smoleńskiej nie wyjaśniły absolutnie nic, a kosztowały podatników olbrzymie pieniądze. Jak donosił europoseł Krzysztof Brejza, smoleńskie fantasmagorie i przywileje posła Macierewicza obciążyły budżet państwa kwotą przekraczającą 31 mln złotych.

Poseł PiS usłyszy zarzuty utrudniania śledztwa?

Wiceminister Tomczyk dodał z mównicy sejmowej, że były przewodniczący podkomisji smoleńskiej konsekwentnie nie odpowiadał na wezwania prokuratury o zwrot części samolotu. Bezczynność Macierewicza była przedmiotem interwencji śledczych. Były nawet bezpośrednie pisma informujące o możliwym utrudnianiu śledztwa i konsekwencjach prawnych.

Sprawę na gorąco, jeszcze na sali sejmowej skomentował szef zespołu smoleńskiego. Stwierdził że to wszystko kłamstwa, a jego działania pomagały prokuratorom a nie utrudniały dojście do „prawdy”. Jego zdaniem zaginione części wraku są w amerykańskiej firmie, która podjęła się wykonania ekspertyz.

Sprawa jest jednak bulwersująca także ze względu na charakter zagubionych dowodów. Do tej pory polityk PiS i jego ludzie przekonywali, że katastrofa smoleńska była zamachem, a dowody na ten zamach zostały zniszczone przez sprawców. Właśnie okazuje się, że dowody owszem zniknęły, ale za sprawą działań podkomisji smoleńskiej.

Avatar photo
Michał Kuczyński

Ciężko jest funkcjonować w rzeczywistości, w której prawdę trzeba z wielkim trudem udowadniać, a kłamstwo trafia do mas bez weryfikacji. Piszę i komentuję politykę i sprawy gospodarcze od kiedy pamiętam, najpierw z perspektywy studenta prawa, potem urzędnika, dziś przedsiębiorcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *