Szok! Akurat w TEJ sprawie Morawiecki chce, by było jak za rządów PO-PSL. „Nikomu nie przeszkadzał…”
PiS ma problem z buntem w Trybunale Konstytucyjnym, który przecież sam sobie umeblował. Rozwiązanie problemu? Projekt „ustawy naprawczej”. Mateusz Morawiecki nie widzi w tym nic złego i powołuje się… na rząd PO-PSL.
PiS ma plan na TK
PiS idzie na całość. Nowogrodzka znalazła sposób na rozwiązanie problemów z buntem w Trybunale Konstytucyjnym. Przypomnijmy, że część sędziów TK uważa, że minęła już kadencja prezes Julii Przyłębskiej. Bez buntowników nie da się zwołać pełnego składu TK, czyli 11 sędziów. Ten z kolei jest niezbędny, by zająć się sprawą ustawy o Sądzie Najwyższym, której PiS potrzebuje do odblokowania środków z KPO.
Uff, rzecz jest skomplikowana, ale sprowadza się do jednego: PiS umeblował sobie TK, a gdy traci nad nim panowanie, będzie mieszał jeszcze bardziej, by odzyskać nad nim kontrolę. Nowogrodzka nagle wymyśliła… projekt ws. „usprawnienia działalności Trybunału Konstytucyjnego”. Zakłada on mniejszenie minimalnej liczebności Zgromadzenia Ogólnego z 10 do 9 oraz pełnego składu Trybunału z 11 do 9 sędziów. Akurat tylu, ilu jest sędziów wiernych prezesowi Kaczyńskiemu.
Morawiecki nie widzi problemu
Głos w sprawie nagłej wrzutki PiS zabrał Mateusz Morawiecki. Premier nie widzi problemu w ingerencji w przepisach. Szef rządu wymyślił nawet intrygujące wytłumaczenie całej sprawy. Powołał się przy tym na rząd… PO-PSL.
– Do roku 2016 włącznie, jeśli mnie pamięć nie myli, w Trybunale Konstytucyjnym tak zwany pełen skład, który mógł rozstrzygać, to było dziewięć osób. Potem zostało to zmienione na jedenaście osób – powiedział premier. Hmm, ta data… 2016 rok… Pamięć nas zawodzi, kto wtedy rządził? Kto wymyślił tę zmianę? Czyżby PiS? – Bardzo często są urlopy, są choroby. Teraz mamy do czynienia z taką sytuacją, że ciężko jest zebrać jedenaście osób – mówił dalej Morawiecki, zapomniał jednak dodać, że chodzi o „jedenaście osób” wiernych Nowogrodzkiej. Chyba gwoli uczciwości powinien też doprecyzować, że obecnie problemem nie są „urlopy i choroby”, a bunt części sędziów TK wobec kontrowersji z prezesurą Julii Przyłębskiej. Morawiecki wolał jednak zaatakować opozycję, zamiast wspominać niewygodne dla obozu władzy fakty. Jak stwierdził, w czasach rządu PO-PSL „nikomu nie przeszkadzał dziewięcioosobowy skład TK”.
– Dlaczego po prostu w jak najbardziej logiczny sposób nie zmienić tego z powrotem do takiej liczby, która obowiązywała przez lata w czasach rządów opozycji PO i PSL? – pytał retorycznie premier. – Dajmy Trybunałowi Konstytucyjnemu normalnie funkcjonować. W spokoju, w ciszy niech podejmują decyzje – skwitował Morawiecki.
Źródło: TVN24