Szczyt propagandowej żenady. Tego występu przed przemówieniem Putina długo nie zapomnicie
Rosyjski dowódca Nikołaj Romanenko brał udział w wojnie na Ukrainie. Teraz postanowił popisać się swoim… wokalem. Zaśpiewał przed przemówieniem Władimira Putina na stadionie Łużniki w Moskwie. Może chciał dobrze, ale efekt wyszedł… komiczny.
Nikołaj Romanenko w roli śpiewaka
W środę 22 lutego zorganizowano wiec poparcia dla władz z okazji pierwszej rocznicy ataku Rosji na Ukrainę. W jego trakcie przemawiał Putin. Jednym z „supportów” rosyjskiego prezydenta był sierżant Nikołaj Romanenko. To weteran wojny na Ukrainie. Dowodził pierwszym plutonem kompanii rozpoznawczej. Teraz popisał się swoim „talentem” wokalnym. Wykonał bowiem… raperską wersję „Katiuszy”.
Pomijając jego wątpliwe jednak umiejętności raperskie, poziom żenady podbił tekst. Wynika z niego, że rosyjska armia ma apetyt na… Berlin. Tak, ta sama, która od roku nie potrafi pokonać Ukrainy.
„Nie boję się ubrudzić sobie rąk. Jest wojna i nie my ją zaczęliśmy, ale ją skończymy. Jasnoczerwona flaga zawiśnie nad Berlinem” — brzmiała część tekstu.
Fragmentu piosenki można posłuchać poniżej. Ostrzegamy jednak: słuchacie tego na własną odpowiedzialność!
https://twitter.com/nexta_tv/status/1628400518656565253?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1628400518656565253%7Ctwgr%5E1491df3d4629beec6d29ce309c2e7abda18bf950%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fpulsembed.eu%2Fp2em%2F9ECzszq99%2F
Kim dokładnie jest Romanenko?
Z oficjalnej strony Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej dowiadujemy się, że wojak-raper brał udział w „wyzwalaniu jednej z miejscowości” podczas „specjalnej operacji wojskowej”. Chodzi oczywiście o wojnę na Ukrainie.
Sierżant „zademonstrował swoje zdolności dowódcze i znajomość taktyki (…), co uniemożliwiło wrogowi odwrót” — czytamy w dalej. Został odznaczony Orderem Odwagi.
Strach przed rewolucją
Warto zauważyć, że w cytowanym powyżej fragmencie widać motywy kojarzone z rosyjską propagandą. Żołnierz śpiewa, że to nie Rosja zaczęła wojnę na Ukrainie. To nawiązanie do słów, jakie powtarza Putin. W jego rozumieniu to Zachód stał za m.in. pomarańczową rewolucją w Kijowie, a tym samym sprawił, że kraj ten wymknął się spod kontroli Moskwy.
Putin i jego otoczenie obawiają się kolorowych rewolucji, bowiem wiedzą, że takowe wpisują się też w rosyjską tradycję i mogą pozbawić ich władzy. Jeżeli ktoś uważa, że to nierealne, niech zauważy, że w 1913 r dynastia Romanowów świętowała 300-lecie swoich rządów. W 1917 r. została obalona.
Do tego dochodzą marzenia o dawnej wielkości i wizja zaatakowania Berlina – to już jasne nawiązanie do II wojny światowej.
Źródło: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, Twitter, Onet