Stało się! Jedna z posłanek PiS przeprosiła Giertycha, ale nie była to Arent. „Wiem z pewnego źródła…”

Źródło: Polsat News screen yt
Za nami najgłośniejsze starcie polityczne sezonu: Roman Giertych pokłócił się w Sejmie z Jarosławem Kaczyński. Posłowie PiS wyzwali parlamentarzystę z KO od „morderców”. Okazuje się, że jedna z posłanek potem przeprosiła byłego szefa MEN.
Giertych vs. Kaczyński
To było starcie jak z Dartha Vadera z Lukiem Skywalkerem! Roman Giertych pokłócił się na mównicy sejmowej z liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim, którego wspierał do tego oddział posłów z jego partii, którzy wyzwali byłego szefa MEN od „morderców”. Czy poseł KO kogoś zabił? Nie, ale Nowogrodzka twierdzi, że pośrednio przyczynił się do śmierci Barbary Skrzypek.
Wyzywanie Giertycha od morderców to zdecydowanie krok za daleko i, jak się okazuje, nawet na Nowogrodzkiej niektórzy uznali, że przesadzono: jedna z posłanek PiS miała potem podejść do polityka z KO i przeprosić go za to wszystko. A przynajmniej tak twierdzi reporterka TVN24 Agata Adamek, która opowiedziała o tym w programie „W kuluarach”. – Mam informację z pewnego źródła, że jedna z posłanek Prawa i Sprawiedliwości podeszła do Romana Giertycha i go przeprosiła. Wiem, która to posłanka, ale nie mam upoważnienia, żeby ujawniać jej nazwisko – zdradziła sekret.
Sam Giertych przyznał, że ktoś z PiS go przeprosił, ale dodał, że nie była to Iwona Arent, która chyba najgłośniej atakowała słownie polityka. – Jedna z posłanek PiS (…) przeprosiła mnie za skandowanie 'morderca’. Przyjmuję przeprosiny i wobec niej nie podejmę żadnych kroków prawnych – napisał Giertych na X.
O co chodziło posłom PiS?
Adamek rzuciła zresztą na całą sprawę nowe światło: jej zdaniem posłowie PiS, którzy zgromadzili się wokół swojego prezesa przy mównicy, chcieli go ratować przed kompromitacją. – Zobaczyli, że prezes naraża się na śmieszność i stąd chyba tak gremialnie zerwali się ze swoich miejsc – opowiadała widzom.
I faktycznie, Kaczyński stracił i słuch społeczny i wyczucie tego, co powinien robić, a czego nie – wygrywają u niego emocje, a nie chłodna kalkulacja. Kto wie, może doprowadzi to do rozpadu jego partii, w której coraz więcej osób ma już dość tego, co wyprawia.
Źródło: TVN 24