Spotkali się na kilkanaście minut. TAK wyglądała rozmowa Tuska i Nawrockiego. „Premier, mówiąc brutalnie…”

screen/ TVN24
Donald Tusk spotkał się z Karolem Nawrockim, by przedyskutować zbliżająca się wizytę prezydenta w USA. – Chyba zdołał odwołać się do jego zdrowego rozsądku – mówi osoba z otoczenia premiera.
Tusk spotkał się z Nawrockim
Zbliża się wizyta Karola Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych. Nowy prezydent spotka się w Białym Domem z Donaldem Trumpem, co ekscytuje całą prawicę. Obóz władzy obawia się jednak samowolki Nawrockiego. Konstytucja mówi, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną. Często podkreśla to Donald Tusk, który przy okazji uroczystości na Westerplatte spotkał się z Nawrockim. Panowie rozmawiali przez kilka minut na temat zbliżającej się wizyty w USA.
– Premier Tusk, mówiąc brutalnie, ma dużo większe doświadczenie międzynarodowe od prezydenta Nawrockiego. I chyba zdołał odwołać się do jego zdrowego rozsądku, wytłumaczyć, że są pewne tematy, które niezależnie od wszystkiego należy wyjąć spoza bieżącej, złośliwej działalności politycznej. Mam wrażenie, że prezydent to zrozumiał. Teraz pytanie, czy nie zabraknie dobrej woli w działaniu – powiedziała w rozmowie z Interią osoba z otoczenia premiera.
– Na prośbę premiera doszło do spotkania, które trwało kilkanaście minut. Doszło do wymiany informacji dot. wizyty prezydenta w USA. O szczegółach nie informujemy – komentuje zaś rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz.
„Grozi ośmieszeniem wizyty”
Tymczasem, jak dowiedział się portal WP, w składzie prezydenckiej delegacji w USA nie będzie… przedstawicieli MSZ. Resort miał zaproponować udział Radosława Sikorskiego.
– Do tej pory stosowaną praktyką (również w trakcie trwania kohabitacji) jest to, że w spotkaniach prezydenta uczestniczy przedstawiciel MSZ (zazwyczaj na szczeblu wiceministra). Pomimo oferty ze strony MSZ udziału samego wicepremiera, KPRP nie odpowiedziała – przekazał resort portalowi WP. Były wiceszef polskiej dyplomacji, prof. Artur Nowak-Far, nie ma wątpliwości, że otoczenie prezydenta popełnia błąd.
– Otoczenie prezydenta chce, żeby rząd był głuchy na to, co ma być przedmiotem rozmów. Tak się nie robi. To przenoszenie jakiegoś politycznego sporu na obszar relacji zagranicznych – tworzący niepotrzebne koszty. Sytuacja międzynarodowa jest bardzo poważna i jako obywatele takich „zabaw” nie powinniśmy sobie życzyć – bez względu na to, jakie mamy sympatie polityczne – ocenia ekspert. – To grozi ośmieszeniem całej wizyty i nie służy także samej głowie państwa. Stwarza ryzyko dezawuacji wizyty i samego prezydenta – podkreśla prof. Nowak-Far.