Słowo sądu przeciw słowu opieki społecznej. Kto zawinił ws. śmierci 8-letniego Kamila?
Po śmierci 8-letniego Kamila śledczy badają, jak w sprawie katowanego dziecka reagowały służby. I sprawa robi się ciekawa, bo dyrekcje ośrodków pomocy mówią jedno, a sąd – co innego.
8-letni Kamil nie żyje
8-letni Kamil zmarł 8 maja. Chłopiec był maltretowany przez swojego ojczyma. Do szpitala trafił po interwencji biologicznego ojca. Choć lekarze przez kilka tygodni walczyli o życie dziecka, nie udało się go uratować. Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną – zaczęto zadawać pytania, co zmienić, by takich sytuacji uniknąć i, przede wszystkim, kto zawiódł w tym konkretnym przypadku.
Obecnie śledczy badają odpowiedzialność przedstawicieli instytucji, którzy mogli wiedzieć o dramacie dziecka. Prokuratura Rejonowa w Gdańsku przygląda się ośrodkom pomocy społecznej w Olkuszu i Częstochowie, pod lubą są też pedagodzy ze szkoły specjalnej, kurator sądowy i funkcjonariusze policji.
Jak można się spodziewać, każda ze stron przekonuje, że zaniedbania to nie u nich, tylko u tych drugich. Ważną datą w tej dramatycznej historii jest 13 listopada, gdy 8-letni Kamil po raz kolejny ucieka z domu. Tym razem jednak bez budów, w samej piżamce. Przypadkowy przechodzień znajduje zziębniętego chłopca na przystanku, dziecko trafia do szpitala. Później policja oddaje go do domu.
Interweniuje szpital i wysyła pismo do sądu. Na tej podstawie rodzinie zostaje przydzielony kurator.
– Wielokrotnie kontaktował się z uczestnikami i ich dziećmi, kontrolował zachowanie podopiecznych w miejscu zamieszkania, współpracował z asystentem rodziny, pracownikiem socjalnym z OPS, z dzielnicowym, z dyrektorem przedszkola i szkoły – mówi w rozmowie z Onetem rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie, sędzia Beata Górszczyk. W raportach kuratora znajdują się wzmianki o „dysfunkcyjności wychowawczej” w rodzinie, jednak nie wynika z nich, by dochodziło do znęcania, przemocy fizycznej. Nie zgłaszali tego też policjanci, pracownicy opieki społecznej ani szkoły.
Co było w raportach?
Dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Olkuszu mówi jednak co innego.
– Średnio co miesiąc była przekazywana informacja do sądu o tym, co dzieje się w tej rodzinie. We wnioskach było wskazane, że w naszej opinii dochodziło do zagrożenia zdrowia i życia dziecka, chociażby przez niekontrolowane ucieczki chłopca z domu bez zupełnego nadzoru rodziców – mówiła Magdalena Jajkiewicz na antenie TVN24. Temu zaprzecza sędzia Górszczyk, ale dyrektorka trzyma się swojej wersji.
— Wnioski były o różnej treści, ale przynajmniej w jednym było wskazane wprost, że w naszej opinii dochodziło do zagrożenia zdrowia i życia dziecka — mówi Onetowi Jajkiewicz.
29 marca doszło do tragedii – Dawid B., ojczym dziecka, skatował i poparzył chłopca. 8-letni Kamil trafia do szpitala 3 kwietnia. Około miesiąca lekarze walczą o jego życie, ale nieskutecznie. Chłopiec umiera.
W tej szokującej sprawie czterem osobom postawiono zarzuty. Ojczym, 27-letni Dawid B., był podejrzany o usiłowanie zabójstwa dziecka. Zbigniew Ziobro zapowiedział zmianę kwalifikację czyny na zabójstwo.
– Będziemy dążyć do najsurowszego wymiaru kary dla sprawcy – oświadczył prokurator generalny. Dodatkowo zarzuty usłyszała matka dziecka oraz wujostwo – za nieudzielenie pomocy.
Źródło: Onet