Sięgnął po telefon i zadzwonił do Kaczyńskiego. To nie była przyjemna rozmowa. „Dzwoniłem, aby go ostrzec”
Ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski opowiedział o swoich rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim. Jedna z nich nie była przyjemna. – Zadzwoniłem do Kaczyńskiego, aby go ostrzec – wspomina Brzezinski.
Ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski udzielił obszernego wywiadu „Rzeczpospolitej”. Jednym z ciekawszych wątków tej rozmowy jest opis jego relacji z Jarosławem Kaczyńskim. Ambasador miał świadomość, że w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy do od prezesa PiS zależą wszystkie decyzje. I Brzezinski, gdy tylko rozpoczął misję w Polsce, poprosił o spotkanie z Kaczyńskim. W odpowiedzi nowy ambasador otrzymał zaproszenie do willi rządowej przy ulicy Parkowej. Nie licząc obecności tłumacza, Brzezinski rozmawiał z Kaczyńskim sam na sam.
– Chciałem zbudować z nim głębszą relację, możliwość kontaktowania się z nim w przyszłości. Dlatego naprawdę mocno się w to spotkanie zaangażowałem. To była przecież osoba przesądzającą o działaniach Prawa i Sprawiedliwości – opowiada ambasador. – I ku mojego miłemu zaskoczeniu ta kawa przekształciła się w późną kolację. Trwała niemal do godziny 23, a ja zwykłem kłaść się o 21. Byłem naprawdę zmęczony – wspomina Mark Brzezinski.
O czym tak dyskutowali? Wspominali zmarłego ojca ambasadora, Zbigniewa Brzezińskiego, rozmawiali o relacjach polsko-amerykańskich czy o Janie Nowaku-Jeziorańskim. Jednym z tematów rozmowy były też relacje polsko-izraelskie. Panowie wymienili się telefonami.
– Jestem ambasadorem Stanów Zjednoczonych i muszę mieć dostęp do ludzi, którzy podejmują decyzje – wskazuje Brzezinski. I faktycznie, kontakt do prezesa PiS przydał mu się w momencie, gdy PiS przeforsowało, a Andrzej Duda podpisał tzw. Lex Tusk. Chodzi o powołanie komisji do badania wpływów rosyjskich, która miała władzę wykluczyć z życia publicznego niewygodnego polityka.
– Zadzwoniłem do Kaczyńskiego, aby go ostrzec, że za chwilę wystąpię w telewizji i bardzo ostro to skrytykuję – wspomina Brzezinski. – Podkreśliłem, że amerykańskie wojska stacjonują w Polsce nie z uwagi na jakiegoś pojedynczego polityka czy partię. Są tu, aby ochronić takie wartości, jak wolne i równe wybory, prawo do głosowania, wolność wypowiedzi – dodaje. Jak zareagował Kaczyński? Ambasador nie chce wiele zdradzać.
– Nie będę zdawał relacji z prywatnej rozmowy. Ale było jasne, że nie był zadowolony. Była to więc bardzo krótka rozmowa – ocenia Mark Brzezinski. – Nie pamiętam, aby się pożegnał. Ale wie pan, co? Ludzie, którymi kierują zasady, mogą się ze sobą nie zgadzać. Ja miałem swój punkt widzenia, on miał swój i każdy z nas przedstawił go drugiemu – kwituje ambasador.
Źródło: Rzeczpospolita