Seniorka z „Sanatorium miłości” liczyła na karierę, teraz kręci nosem. „Myślałam, że pojawią się możliwości”
Jedna z uczestniczek „Sanatorium miłości” opowiedziała o kulisach programu. Kobieta przyznała też, że liczyła na coś więcej, niż tylko uczucia.
Widzowie pokochali miłosny show
„Sanatorium miłości” jest od wielu lat jednym z najpopularniejszych formatów TVP. Program cieszy się dużą sympatią i zainteresowaniem telewidzów, którzy śledzą losy seniorów poszukujących miłości, bliskości, albo po prostu przyjaciela. Szósta edycja popularnego show, która zakończyła się wiosną, obfitowała w wielkie emocje, dramatyczne wyznania uczestników i zaskakujące zwroty akcji. Fora internetowe, na których udzielają się fani programu rozgrzewały się w niedzielne wieczory do czerwoności – nic dziwnego, każdy miał swoich faworytów i uczestników, z którymi sympatyzował.
Skąd taka popularność „Sanatorium miłości” prowadzonego przez Martę Manowską? Program ogląda się po prostu jak dobry serial romantyczno-obczajowy, a przecież emocje, które płyną z ekranu są autentyczne. Seniorzy, którzy biorą w nim udział nie są przecież wynajętymi aktorami – ich historie wzruszają i sprawiają, że widzowie liczą na happy end – miłość poznaną w programie.
Jedną z uczestniczek ostatniej edycji „Sanatorium Miłości” była Maria Luiza.
Seniorka nie dotrwała do końca programu – sama zdecydowała, że wcześniej wycofa się z miłosnego show TVP. Teraz w rozmowie z „Nowinami Gliwickimi” opowiedziała o swoim niedosycie związanym z programem i jego kulisach. Kobieta jest wyraźnie niezadowolona, bo „Sanatorium miłości” było kręcone w czasie wyborów parlamentarnych.
Bez miłości, bez kariery
– To wpłynęło na atmosferę na planie. Było to wyczuwalne – kierownicy, dyrektorzy, wszyscy, którzy przyjeżdżali, byli wyraźnie spięci. Czuło się, że to dla nich również czas niepewności. Niestety po wyborach TVP ogłosiła upadłość, co oznaczało brak środków finansowych. Istniała wcześniej grupa impresyjna, która zajmowała się uczestnikami programów, opiekowała się nimi po zakończeniu emisji. Tym razem jednak zostaliśmy zostawieni sami sobie – powiedziała.
Uczestniczka jest też niezadowolona z braku konferencji prasowej po zakończeniu programu (wg jej słów była zapisana w umowie), a przede wszystkim z efektów programu, bo nie dość, że nie znalazła partnera, to nie zyskała niczego poza rozpoznawalnością. – Myślałam, że może pojawią się inne możliwości, ale nic takiego nie miało miejsca. Oprócz tego, że jestem rozpoznawalna, to nie przyniosło mi to żadnych dodatkowych korzyści – podsumowała.
Źródło: Nowiny Gliwickie