Sebastian Kościelnik: Bierność w życiu polityczno-społecznym do niczego dobrego nie prowadzi

Bierność w życiu polityczno-społecznym do niczego dobrego nie prowadzi, bo wybory są podejmowane, ale bez naszego udziału. Jeśli chodzi o wybory, to każda osoba, która w nich nie uczestniczy, oddaje głos innej osobie i później budzi się w rzeczywistości, która została wybrana bez jej udziału. – Z Sebastianem Kościelnikiem o wyroku w sprawie wypadku z kolumną premier Beaty Szydło rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno został Pan uznany za winnego kolizji z rządową kolumną. Jak Pan skomentuje wyrok, który zapadł w Pana sprawie?

Sebastian Kościelnik: Wyrok w tej sprawie budzi wiele wątpliwości i to nie tyko z mojej strony, ale też osób, które były obecne na sali. Mianowicie, sąd w pierwszej instancji stwierdził, że nie była to kolumna uprzywilejowana, gdyż zabrakło kluczowego elementu – sygnalizacji dźwiękowej, a mimo to w czasie ogłaszania wyroku było podkreślane słowo „kolumna”. Jest to zaś sprzeczne z treścią aktu oskarżenia, który mówi o pojeździe, który wysyła świetlne sygnały uprzywilejowania. Zaś to z kolei jest sprzeczne z przepisami ruchu drogowego.

Jakie zamierza Pan podjąć kolejne kroki prawne w swojej sprawie?

Nadal czekam na uzasadnienie wyroku, a dopiero wówczas podejmę konkretne kroki prawne.

Natomiast, odpowiadając na Pana pytanie, mam kilka możliwości odwołania się od orzeczenia. Mianowicie skierowanie się z wnioskiem do RPO lub Ministra Sprawiedliwości w celu ponownego rozpoznania sprawy, co będzie bezcelowe. Oprócz tego mogę wnieść skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. Jednak najodpowiedniejszą drogą jest Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Czego się Pan nauczył w starciu z aparatem władzy?

Przede wszystkim nabrałem świadomości prawnej w kwestii zatrzymania – osoba, która została zatrzymana ma prawo do adwokata, czego funkcjonariusze wiele razy mi odmówili, twierdząc że na tym etapie postępowania nie jest to konieczne.

Natomiast, jeśli chodzi o całą sprawę, to na pewno na własnej skórze doświadczyłem, jak działa system i w jaki sposób można byłoby go w przyszłości usprawnić. Zwłaszcza że moja sprawa dotyczyła tylko wypadku komunikacyjnego, a postępowanie trwało sześć lat. Oczywiście nie bez przyczyny, bo władza robiła wszystko, żeby przedłużać tą sprawę.

Dlaczego musiał Pan czekać tak długo na prawomocny wyrok?

Wielokrotnie biegli przeprowadzali te same procedury czy też przesłuchiwano tych samych świadków. Postępowanie przygotowawcze trwało bardzo długo, co wpłynęło na całą sprawę. To zaś z kolei w opinii prawników było absurdalne, gdyż była to bardzo prosta sprawa.

Przed wydarzeniami z 2016 roku nie interesował się Pan polityką. Co Pan by dzisiaj powiedział młodym ludziom, którzy interesują się polityką w takim samym stopniu jak Pan przed wypadkiem z kolumną rządową?

Przede wszystkim, że bierność w życiu polityczno-społecznym do niczego dobrego nie prowadzi, bo wybory są podejmowane, ale bez naszego udziału. Jeśli chodzi o wybory, to każda osoba, która w nich nie uczestniczy, oddaje głos innej osobie i później budzi się w rzeczywistości, która została wybrana bez jej udziału. Oczywiście później takie osoby narzekają na władzę, ale gdy mają realną szansę, żeby coś zmienić, to z niej nie korzystają.

Jest to podstawa, która powinna zostać wprowadzona do systemu edukacji, żeby społeczeństwo miało świadomość, że wybory jakich się dokonuje w życiu są ważne.

W jaki sposób spróbowałby Pan przekonać młodych czy też niezdecydowanych wyborców, że wartości świata zachodniego – niezależne i niezawisłe sądy są w ich interesie?

Podstawową kwestią jest edukacja od najmłodszych lat. W mojej ocenie z taką świadomością jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie obywatele utożsamiają się z ugrupowaniami i świętują dzień, w którym mogą zagłosować, młodzi powinni być wychowywani.

Wielu prawników twierdzi, że ustrój, który obecnie jest w Polsce, jest pół-autorytarny. Czy obywatel ma jakiekolwiek szansę w starciu z aparatem władzy w sytuacji, gdy znajdzie się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie?

Szanse są, ale nikłe. Mówię to na podstawie swoich doświadczeń, gdzie w sprawie były niszczone dowody, a niektórzy świadkowie byli przesłuchiwani tylko w celu ich dyskredytacji czy też fakt zaangażowania aparatu władzy w całe postępowanie. Jeśli takie działania mają miejsce, mimo ustaleń prokuratury i orzeczenia sądu, które nie dopatrują się znamiona przestępstwa, to trudno oczekiwać rzetelnego procesu w sytuacji, gdy obywatel stanie na drodze władzy.

Jak w Pana ocenie wygrać z aparatem państwa, który jest na granicy demokracji i autorytaryzmu?

Na pewno należy odsunąć tych ludzi od władzy w wyborach, które należy obserwować, bo jak pokazały wcześniejsze wybory dochodziło już do nieprawidłowości. Takie sytuacje budzą olbrzymie wątpliwości.

Niedawno wstąpił Pan w szeregi PO. Dlaczego?

Obserwowałem sytuację polityczną w kraju i momentem, w wyniku którego zdecydowałem się wstąpić do partii, były wydarzenia z 2020 roku – protesty związane z wyrokiem Trybunału Julii Przyłębskiej, który zaostrzył prawo aborcyjne. Wówczas uświadomiłem sobie, że władza nie zrobi niczego, co jest w interesie obywateli.

Czy zamierza Pan kandydować w najbliższych wyborach?

Na ten moment trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ale jeśli pojawiałaby się jakaś propozycja ze strony ugrupowania, to sądzę, że bym z niej skorzystał. Ponieważ jest wiele rzeczy, które wymagają zmiany, a na które być może mam rozwiązania.

Bardzo dziękuję za rozmowę.  

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *