Sceny w Sejmie! Posłowie PiS zerwali się na równe nogi i… „Hańba! Hańba!” [WIDEO]

Sejm znów zamienił się w arenę politycznego teatru, w którym PiS reaguje krzykiem zamiast argumentów. Wystarczyło kilka pytań, by posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego odstawili kolejną szopkę.

Nowogrodzka ponownie kręci aferę

Ostatnie w tym roku, trzydniowe posiedzenie Sejmu rozpoczęło się w środę w atmosferze, która daleka była od powagi parlamentu. Już pierwsze godziny obrad pokazały, że w PiS każda niewygodna uwaga to pretekst do awantury, a merytoryczna debata nadal pozostaje dla tej formacji pojęciem abstrakcyjnym.

Iskrą zapalną była m.in. wypowiedź posłanki koła Razem, która zwróciła się do polityków PiS w sprawie tzw. „ustawy łańcuchowej”. Jej apel, który dotyczył elementarnych standardów ochrony zwierząt, wywołał natychmiastowe poruszenie po prawej stronie sali. Zamiast odpowiedzi pojawiły się komentarze spod znaku oburzenia i kpiny, co stało się już niemal sejmową rutyną.

Prawdziwa burza wybuchła jednak chwilę później, gdy na mównicę wszedł poseł Koalicji Obywatelskiej Konrad Frysztak. Już na wstępie wbił szpilę prezesowi PiS, zwracając uwagę na nieobecność Jarosława Kaczyńskiego.

W swoim wystąpieniu Frysztak odniósł się także do czołowych postaci obozu prawicy, przypominając kontrowersje związane z Jackiem Sasinem oraz Karolem Nawrockim, a przede wszystkim do  sygnałów wysyłanych przez PiS w stronę Grzegorza Brauna.

To właśnie wątek możliwych politycznych związków PiS z Braunem wywołał wściekłość na ławach klubu z Nowogrodzkiej. Gdy poseł KO pytał wprost, czy antysemityzm i skrajny antyunijny przekaz lidera Konfederacji są akceptowalne dla Jarosława Kaczyńskiego, posłowie PiS zerwali się z miejsc, próbując zagłuszyć mównicę. Z sali popłynęły krzyki, a w końcu chóralne okrzyki: „hańba!”.

Frysztak nie dał się jednak zastraszyć i kontynuował wystąpienie, podkreślając, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć, z kim PiS jest gotów zawrzeć sojusz, byle tylko wrócić do władzy. Ta teza najwyraźniej zabolała najbardziej, bo zamiast rzeczowej polemiki politycy PiS wybrali sprawdzoną metodę – demonstracyjne oburzenie i próbę przykrycia niewygodnych pytań hałasem.

Cała scena była kolejnym dowodem na to, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie potrafi funkcjonować w warunkach normalnej parlamentarnej debaty. Każde pytanie o odpowiedzialność, wartości czy przyszłe sojusze spotyka się z agresją i histerycznymi reakcjami. I choć okrzyki „hańba” miały uciszyć krytykę, w rzeczywistości tylko wzmocniły przekaz, że PiS ma coraz większy problem z odpowiedzią na proste, ale fundamentalne pytania o swoją polityczną przyszłość.

Źródło: Onet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *