Radomir Wit: Demokracja opiera się na wzajemnym kontrolowaniu się władz

Demokracja w swoim założeniu opiera się na tym, że władze wzajemnie się kontrolują. Natomiast obywatele mają zagwarantowany dostęp do informacji, a dzięki niej mają wiedzę o działaniach rządzących. Rolą dziennikarzy jest zadawanie pytań w imieniu obywateli, zaś rządzących odpowiadanie na nie i tłumaczenie się z podejmowanych przez siebie decyzji, czego obecnie politycy nie robią. – Z Radomirem Witem, dziennikarzem TVN24, autorem programów „Kampania Bez Kitu” i „Sejm Wita”, na temat dziennikarstwa, obecnej sytuacji politycznej w kraju oraz nadchodzących wyborów parlamentarnych, rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Wkrótce wybory parlamentarne. Jak Pan ocenia szanse opozycji i koalicji rządzącej?

Radomir Wit: Jako dziennikarz nie jestem od oceniania szans wyborczych poszczególnych ugrupowań, ponieważ moim zadaniem jest relacjonowanie i obserwowanie przebiegu kampanii, jak i również analiza podejmowanych działań, których podejmują się ugrupowania. A zatem, odpowiadając na Pana pytanie, moją rolą jest przyglądanie się wydarzeniom, a nie ich ocenianie szans poszczególnych ugrupowań.

Bazując na Pańskim doświadczeniu, to jak Pan ocenia obecną kampanię?

Na pewno pojawia się wiele pytań, które dotyczą finansowania kampanijnych działań i zaangażowania administracji publicznej, państwowej w ramach tych aktywności. Aktualne jest pytania o to, jak rządzący wykorzystują podległe im instytucje, by prowadzić te działania. Nie są to tylko pytania dziennikarzy, ale również niezależnych obserwatorów, którzy przyglądali się kampanii prezydenckiej w 2020 roku. Swoje wnioski przedstawili w raporcie OBWE, który również wskazuje na wykorzystywanie aparatu państwa w wyborach, co może rzutować na równość szans poszczególnych komitetów.

Politycy Zjednoczonej Prawicy w stosunku do dziennikarzy „opozycyjnych” mają negatywne podejście, co widać na przykładzie konferencji prasowych. Czy nie obawia się Pan, że przyszła ekipa rządząca może w podobny sposób traktować dziennikarzy?

Od wszystkich polityków wymagałbym, żeby potrafili wyjaśniać podejmowane przez siebie decyzje i informowali o swojej pracy. Jeśli ktoś decyduje się na pełnienie funkcji publicznej z własnej nieprzymuszonej woli, to musi mieć świadomość, że wiąże się ona z obowiązkami, które wynikają z przepisów prawa. Politycy mają obowiązek odpowiadać na pytania. Podobnie jak instytucje publiczne, którymi kierują.

Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której przedstawiciel rządu ogranicza się do jednostronnych komunikatów lub oświadczeń, unikając pytań dziennikarzy. Sądzę, że osoby, które idą do polityki, powinny brać na siebie większą odpowiedzialność za konsekwencje swoich działań. Polityk, który pełni stanowisko rządowe, a który organizuje konferencje, nie powinien selekcjonować mediów, które mogą wziąć w niej udział. Nie powinien wybierać sobie pytań, które go interesują. Jest to złamanie ustawy zasadniczej, która gwarantuje równy dostęp do informacji wszystkim obywatelkom i obywatelom.

Odpowiadając na Pana pytanie, to w mojej ocenie, największym wyzwaniem jest zapewnienie dostępu do rzetelnej informacji w sytuacji, gdy ze strony polityków jest to utrudniane.

Powiedział Pan, że odpowiadanie na pytania dziennikarzy to obowiązek konstytucyjny polityków. Jak Pan sądzi, czy po rządach Zjednoczonej Prawicy powinny powstać jakieś nowe przepisy, które zobowiązywałyby polityków do wypełniania swoich obowiązków?

Jest już ustawa o dostępie do informacji publicznej czy konstytucyjne prawo do obserwowania procesów legislacyjnych czy dostępu do informacji o działalności organów administracji publicznej. To z kolei pokazuje, że przepisy są, ale problem tkwi w ich przestrzeganiu.

Tylko czy w Pana ocenie po kryzysie ustrojowym pewne przepisy jednak nie wymagają zmian?

Moim zadaniem jako dziennikarza jest kontrolowanie polityków i analiza ich działań oraz rozwiązań, które proponują. Wierzę w podział ról, w ramach którego politycy, naukowcy, działacze społeczni i każda inna grupa społeczna odgrywa swoją rolę w procesie legislacyjnym, który w demokracji powinien spełniać konkretne kryteria i prowadzić do konstruktywnych rozwiązań. Także w ramach konsultacji społecznych, które obecnie są pomijane, szczególnie w przypadku projektów poselskich.

Jeżeli chodzi o dostęp do informacji publicznej, to jak trudno jest być dziennikarzem w sytuacji, gdy dostęp do informacji jest utrudniany, a przedstawiciele władzy często zasłaniają się „tajemnicą państwową”?

Często zdarza się, że instytucje publiczne, które są prawnie zobligowane do tego, żeby odpowiedzieć na pytanie w konkretnym terminie, po prostu tego nie robią. Pracuję w Sejmie i prowadzę program, w którym chciałbym rozmawiać z różnymi ministrami, zawsze zależy mi na tym, żeby móc zadawać pytania osobom, które są odpowiedzialne za poszczególne obszary funkcjonowania państwa. Niestety, zaproszenia zazwyczaj nie są przyjmowane, a pytań jest wiele, coraz częściej dziennikarze są ignorowani.

Jak Pan sądzi, czy po rządach Zjednoczonej Prawicy zostanie jakaś lekcja, którą powinni odrobić politycy, ale również dziennikarze?

To, jak powinien wyglądać dostęp do informacji publicznej oraz proces jej udostępniania mediom, jest określony w ustawach. Odpowiednie prawo już istnieje, wystarczy tylko, żeby je przestrzegać i respektować, a dotyczy to wszystkich polityków, zarówno tych, którzy pełnią stanowiska w administracji rządowej jak i samorządowej.

Czy w Pana ocenie konferencje prasowe koalicji rządzącej nie powinny być bojkotowane przez media ze względu na podejście do dziennikarzy?

Politycy chcieliby spokoju, chcieliby, żeby nikt nie pytał, nikt się nie interesował. Wszyscy słyszeliśmy polityków, którzy mówili „popierajcie i nie przeszkadzajcie”. Oni chcieliby takiego spokoju. Głęboko wierzę w to, że zadawanie pytań jest konieczne, gdyż tylko w ten sposób można zrozumieć decyzje polityków. Pokazać opinii publicznej, co z tych decyzji wynika i kto bierze lub nie bierze za nie odpowiedzialności. To jest bardzo ważne dla demokracji.

Jak Pan sądzi, czy opinia publiczna na pewne pytania pozna odpowiedzi?

Wszystko zależy od tego, o jakich pytaniach rozmawiamy i czy odpowiedzi na nie są w ogóle dostępne. Są takie, które co jakiś czas wracają i ostatecznie udaje się na nie otrzymać odpowiedź. Jako przykład można podać aferę w NCBR. Czasem potrzebna jest cierpliwość, czasem systematyczne drążenie i dochodzenie do prawdy.

Jak trudnym zadaniem jest bycie korespondentem sejmowym w sytuacji, gdy obóz rządzący ma wiele sposobów, żeby tę pracę utrudniać?

Bywa to trudne, zwłaszcza w sensie ludzkim, gdy osoba, która próbuje zadać pytanie, jest ignorowana lub obrażana. W ostatnim czasie formuły negatywnego traktowania dziennikarzy ewoluowały w coraz bardziej agresywnym kierunku. To jest widoczne na konferencjach prasowych, gdzie granice są coraz bardziej przesuwane. Oczywiście nie chodzi, o to, żeby dziennikarzom było miło, nie my się w tym wszystkim liczymy. Liczy się fakt, że politycy muszą mieć świadomość konieczności wywiązywania się ze swoich obowiązków przed opinią publiczną – a więc umożliwić jej dostęp do informacji publicznej.

Jak duża odpowiedzialność spoczywa na barkach dziennikarzy, w sytuacji, gdy najważniejsze instytucje w państwie zostały podporządkowane przez koalicję rządzącą?

Demokracja w swoim założeniu opiera się na tym, że władze wzajemnie się kontrolują. Natomiast obywatele mają zagwarantowany dostęp do informacji, a dzięki niej mają wiedzę o działaniach rządzących. Rolą dziennikarzy jest zadawanie pytań w imieniu obywateli, zaś rządzących odpowiadanie na nie i tłumaczenie się z podejmowanych przez siebie decyzji, czego obecnie politycy nie robią. W mojej ocenie na tym polega rola dziennikarza, a więc na zadawaniu pytań w imieniu obywateli.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

1 Odpowiedzi na Radomir Wit: Demokracja opiera się na wzajemnym kontrolowaniu się władz

  1. Adaś pisze:

    Państwo prawa w swoim założeniu opiera się na tym, że władze wzajemnie się kontrolują, a demokracja polega na tym że rządzi większość jednak zawsze z uwzględnieniem w różnych sprawach głosu przegranej mniejszości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *