Przypominamy: Komorowski też nie mógł przegrać. Trzaskowski musi wyciągnąć wnioski. „Przekonanie, że wygraliśmy…”
Mało znany kandydat PiS, faworyzowany kandydat z PO – już kiedyś to widzieliśmy. Powracają stare motywy, ale zakończenie pozostaje otwarte.
– Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów – przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy – napisał Donald Tusk w reakcji na oficjalne ogłoszenie, że to szef IPN Karol Nawrocki wystartuje w wyborach prezydenckich z poparciem PiS. Rafał Trzaskowski i jego sztab powinni wydrukować sobie te słowa, nosić wydruk w portfelach i przypominać je sobie co jakiś czas, jeżeli nie chcą powtórzyć tragedii Bronisława Komorowskiego z 2015 roku.
Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów – przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy.
— Donald Tusk (@donaldtusk) November 24, 2024
– Bronisław Komorowski mógłby przegrać wybory, gdyby pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży – mówił w 2015 roku Adam Michnik w programie „Tomasz Lis na żywo”, a te słowa stały się przekleństwem PO.
Komorowski poczuł się zwycięzcą, położył kampanię prezydencką, a w wyborach triumfował nieznany szerzej Andrzej Duda. To otworzyło PiS drogę do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych i ośmiu lat rządów.Mija dekada i Jarosław Kaczyński chce powtórzyć tę historię. Znów stawia w wyborach na anonimowego człowieka, tym razem z jeszcze mniejszym doświadczeniem, niż Andrzej Duda. Szef IPN Karol Nawrocki nie był nigdy posłem, nie brał udziału w wyborach ani politycznych debatach. Jest zagadką nawet dla członków partii. Janusz Kowalski już wcześniej nazywał tę kandydaturę „eksperymentem”. Marcin Przydacz przyznał, że nie zna poglądów kandydata.
– Dotychczas był apolitycznym urzędnikiem. Kampania jest od tego, byśmy w jej trakcie dowiedzieli się o wszystkim – mówił na antenie RMF FM.
Pierwsze wystąpienie Nawrockiego nie zachwyciło, ale za pół roku nikt o tym nie będzie pamiętał. A lekceważenie rywala przez to, że czytał z kartki, może być największym błędem sztabu Trzaskowskiego. Jeżeli PiS się postara, z anonimowości Nawrockiego może zrobić atut. Na ten moment jest niewiadomą i równie dobrze może okazać się dla PiS totalną katastrofą, jak i pozytywną niespodzianką.
Jeżeli Trzaskowski chce wygrać, musi zapomnieć o 10 milionach głosów sprzed pięciu lat, o 75 proc. głosach w partyjnych prawyborach i faworyzujących go sondażach.
– Nie będziemy jak Komorowski. Broń Boże! – zapewnia jeden ze sztabowców Trzaskowskiego w rozmowie z Interią. – Czeka nas cholernie ciężka kampania. Przekonanie, że już ją wygraliśmy, możemy otwierać winko i czekać na koronację, bo sondaże faworyzują Rafała – tego nie ma i nie będzie – dodaje stanowczo. I o tym muszą pamiętać w sztabie też za kilka miesięcy, gdy ruszy kampania. Bo Kaczyński ma swojego „Dudę 2.0”, PO musi postarać się, by nie mieć „Komorowskiego 2.0”.