Przerażający plan Władimira Putina. Tym razem chodzi o… rosyjskie dzieci
Miłość do ojczyzny oznacza poświęcenie? Wojna również? Na oba pytania Władimir Putin odpowie zapewne – z całym swoim cynizmem – twierdząco. Wątpliwe jednak, by Rosjanie ucieszyli się z jego patriotyzmu. Ponoć niedobór siły roboczej w Rosji ma zostać zniwelowany dzięki pracy… dzieci.
Władimir Putin chce posłać dzieci do fabryk?
Władimir Putin wpadł na szalony pomysł. W związku z tym, że sytuacja w jego kraju – głównie z powodu wojny – nie jest łatwa, prezydent chce, by wykorzystać pracę dzieci. Miałoby to pomóc uzupełnić niedobory kadrowe w rosyjskich firmach.
O jakiej skali wakatów mowa? Eksperci podają nawet liczbę 660 tysięcy pracowników, którzy powinni zasilić zakłady pracy. Brak personelu wpływa na gospodarkę. Widzą to inwestorzy, bowiem rubel jest już rekordowo tani. Do tego dochodzi wysoka inflacja.
Putin chce więc ratować sytuację, ale w szalony sposób. Przekazał władzom, by nie wahały się wykorzystać pracę dzieci. Do tego specjalne organy mają oferować ulgi firmom, które będą zatrudniać najmłodszych. W praktyce ma chodzić o angaż nastolatków i młodych ludzi w wieku 14–24 lat. Właściwie zmiana dotyczy jednak tych, którzy kształcą się w pełnym wymiarze godzin i nie ukończyli 18 roku życia. Starsi trafiają bowiem do armii i na front.
Skala braku ludzi do pracy
Na koniec wróćmy jeszcze do skali braków kadrowych w Rosji. Na brak rąk do pracy skarży się dziś 35 procent rosyjskich przedsiębiorstw. To więc najwięcej od 1996 roku.
Jak widać, gospodarka rosyjska – na polu opisanym powyżej – mocno obrywa przez wojnę. Pytanie, ile konflikt na Ukrainie może jeszcze potrwać, by Rosja po prostu się nie załamała.
Gospodarka jest fundamentem każdego kraju i bez niej ten nie może normalnie funkcjonować, nie mówiąc już o prowadzeniu wojny. Putin, atakując Kijów, zakładał chyba krótki konflikt. Nie możemy być więc pewni, na jak wiele lat przygotował Rosję na wojnę. Możliwe, że właśnie sytuacja ekonomiczna wymusi na nim zakończenie działań militarnych za naszą wschodnią granicą.
Źródło: o2.pl