Prokuraturze nie spodobał się TEN wyrok. Jest apelacja, Jerzy S. znowu stanie przed sądem

To nie koniec sądowych problemów Jerzego S. Prokuratura złożyła apelację od wyroku, który skazywał znanego aktora za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Domaga się znacznie wyższych kar.

Jerzy S. znowu przed sądem?

W październiku zeszłego roku doszło do wypadku – 75-letni kierowca potrącił 44-letniego motocyklistę na al. Mickiewicza w Krakowie. Wkrótce okazało się, że sprawcą jest znany aktor Jerzy S., który prowadził auto w stanie nietrzeźwości. W momencie zatrzymania badanie alkomatem wykazało 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

W marcu sąd wydał wyrok w jego sprawie. Jerzy S. został skazany na karę grzywny w wysokości 200 stawek dziennych w kwocie 60 zł.

Otrzymał też zakaz prowadzenia pojazdów przez trzy lata. Do tego doszło też 6 tysięcy na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Ten wyrok nie usatysfakcjonował prokuratury. Jak donosi Radio ZET, ta postanowiła się odwołać i zawnioskować o znacznie wyższą karę. Prokuratura domaga się, by Jerzy S. zapłacił 45 tysięcy złotych grzywny i 25 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Prokuratura uzasadnia apelację tym, że kara wymierzona przez Sąd Rejonowy jest niewspółmierna do stopnia winy, niewspółmierna do stopnia społecznej szkodliwości czynu i nie spełnia celu kary w zakresie prewencji indywidualnej i generalnej – potwierdza doniesienia Radia ZET sędzia Beata Górszczyk, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie. Poinformowała też, Jerzy S. i jego obrońca zostali poinformowani o apelacji.

Sprawa trafi do wydziału karnego odwoławczego Sądu Okręgowego w Krakowie. Trudno w tej chwili przewidzieć termin rozprawy – dodaje rzeczniczka.

Sprawa Jerzego S.

Jerzy S. zeznawał, że do obiady wypił trzy-cztery kieliszki wina. Potem przypomniał sobie, że był umówiony z dziennikarzem. Był przekonany, że wypity alkohol nie wpływa na jego organizm i wsiadł za kierownicę. Dodatkowo, jak zeznał, rozładowała mu się bateria w aparacie słuchowym.

Nic nie słyszałem na prawe ucho, a zetknięcie ze skuterem było z prawej strony. Gdy kierowca zaczął mnie wyzywać, nie wiedziałem, co się dzieje, uznałem, że lepiej będzie odjechać – tłumaczył S.

Z kolei poszkodowany motocyklista, pan Sławomir, uważa, że nagrania z wypadku, które przekazano śledczym, były zmanipulowane.

Nie ma na nim samego momentu kolizji. Wycięta jest także ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia – mówi w rozmowie z Onetem mężczyzna. — Mam paraliż w lewej dłoni, w ostatnich miesiącach funkcjonuję tylko dzięki antydepresantom – dodaje.

Źródło: Radio Zet

Avatar photo
Dominik Kwaśnik

Z portalem Crowdmedia.pl związany od 2020 roku jako autor artykułów i wydawca. Współpracował także z portalem Wiadomo.co, w 2019 roku pracował w grupie Iberion, gdzie tworzył artykuły newsowe. W przeszłości współtwórca i autor tekstów (recenzje, wywiady, artykuły specjalistyczne) dla bloga literacko kulturalnego Bookznami.pl. Z wykształcenia – polonista i filmoznawca, uczęszczał do Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie. Miłośnik dobrej książki, dobrego filmu i dobrego meczu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *