Prof. Sławomir Kalinowski: Priorytetem dla nowego rządu powinno być przywrócenie przejrzystości w finansach publicznych
– Nowy rząd stoi przed wieloma wyzwaniami, z których najważniejszym jest konieczność odejścia od praktyki tworzenia różnych funduszy, które ukrywały rzeczywisty dług publiczny. W poprzednich latach rządy Zjednoczonej Prawicy przyzwyczaiły społeczeństwo do tzw. „Polski funduszowej”, co wprowadzało dezinformację na temat sytuacji finansowej kraju. Teraz priorytetem dla nowego rządu powinno być przywrócenie przejrzystości w finansach publicznych – z ekonomistą i kierownikiem Zakładu Ekonomii Wsi w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, prof. Sławomirem Kalinowskim, na temat obecnej sytuacji gospodarczej w kraju, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno został zaprzysiężony nowy rząd. Jakie wyzwania na płaszczyźnie gospodarczej przed nim stoją?
Prof. Sławomir Kalinowski: Nowy rząd stoi przed wieloma wyzwaniami, z których najważniejszym jest konieczność odejścia od praktyki tworzenia różnych funduszy, które ukrywały rzeczywisty dług publiczny. W poprzednich latach rządy Zjednoczonej Prawicy przyzwyczaiły społeczeństwo do tzw. „Polski funduszowej”, co wprowadzało dezinformację na temat sytuacji finansowej kraju. Teraz priorytetem dla nowego rządu powinno być przywrócenie przejrzystości w finansach publicznych.
Warto zauważyć, że sytuacja w zakresie długu publicznego i deficytu budżetowego jest poważna, ale jeszcze nie tragiczna. W porównaniu z innymi państwami Unii Europejskiej, Polska ma relatywnie niższy dług publiczny. Niemniej jednak, istnieją poważne wyzwania, zwłaszcza w kontekście rosnącego deficytu budżetowego, co może sygnalizować przyszłe problemy gospodarcze. Tym bardziej, że na 2024 rok planowany jest deficyt sektora publicznego (według notyfikacji unijnej), na poziomie 5,1% PKB. I chociaż w porównaniu z 2023 rokiem oznacza spadek deficytu o 0,5 punktu procentowego, to nadal według traktatu z Maastricht znacznie przekracza 3% PKB. Z kolei dług publiczny w 2024 roku planowany jest na poziomie 54,2%, co z kolei oznacza wzrost w porównaniu z 2023 rokiem o niemal 5 p.p. I chociaż jesteśmy jeszcze na bezpiecznym poziomie w stosunku do wartości referencyjnej zawartej w traktacie, którą ustalono na poziomie 60% PKB, to musi się włączyć lampka ostrzegawcza.
Warto podkreślić, że do średniej unijnej, wynoszącej 84% PKB jest nam daleko. Więc nie jest to zawał. Deficyt można porównać do małej czarnej esspresso. Odpowiednia ilość pobudza gospodarkę i daje jej energię do działań, jednak zbyt duży dług może prowadzić do zapaści. Powstaje pytanie ile jeszcze można wypić tej kawy?
Poza tym, istotnym wyzwaniem jest transformacja energetyczna. Polska ma zaległości do nadrobienia w dziedzinie odnawialnych źródeł energii (OZE), zwłaszcza po wielu latach zaniedbań. To zadanie nie jest łatwe, a dodatkowo sytuację komplikuje niewielki wzrost gospodarczy, bliski zeru w minionym roku. W obliczu tego, rok 2024 może przynieść wyzwania związane z osiągnięciem celów rozwoju energetyki odnawialnej. Warto pamiętać, że transformacja energetyczna to kompleksowy proces, który wymaga zaangażowania zarówno rządu, jak i sektora prywatnego. Konieczne jest stworzenie skutecznych polityk wspierających rozwój odnawialnych źródeł energii, promowanie inwestycji w infrastrukturę OZE oraz wprowadzanie zachęt dla przedsiębiorstw i obywateli do korzystania z ekologicznych źródeł energii. Samo OZE musi być szeroko konsultowane ze społeczeństwem, tak by uniknąć sytuacji z wiatrakami. Myślę tu o konsultacjach społecznych przy instalowaniu wiatraków, tak by nie stały się osią sporu między władzami lokalnymi a mieszkańcami.
Kolejnym aspektem, który wymaga uwagi, to rozwój sztucznej inteligencji (AI). Rząd musi stworzyć odpowiednie ramy legislacyjne, które wspierają rozwój AI, minimalizując jednocześnie negatywne skutki dla obywateli i gospodarki. W kontekście szybkiego postępu technologicznego, odpowiednie dostosowanie się do zmian w obszarze sztucznej inteligencji jest kluczowe dla poprawy jakości życia społeczeństwa.
Warto również zwrócić uwagę na prognozy wzrostu PKB na rok 2024, które wynoszą 3%. Odblokowanie pierwszych wypłat w ramach KPO może przyczynić się do ożywienia gospodarki, jednak ważne jest, aby rząd podejmował skuteczne działania w celu wspierania wzrostu gospodarczego.
Jak Pan sądzi, jak bardzo problemy związane z „uciekającymi” budżetami mogą się uwypuklić po przeprowadzeniu audytów w resorcie finansów?
Sytuacja dotycząca nieprawidłowego przeznaczania środków finansowych nie ogranicza się wyłącznie do resortu finansów, lecz obejmuje każde ministerstwo, w którym powstawały specjalne fundusze czy fundacje. Proceder ten wydaje się obejmować różne obszary, w tym Fundusz Przeciwdziałania Covid, Państwowy Fundusz Rozwoju czy też Bank Gospodarstwa Krajowego. W tych instytucjach środki przekazywane były różnymi ścieżkami, co budzi poważne wątpliwości co do transparentności i zgodności z prawem wydatków. Raport Instytutu Finansów Publicznych, który niedawno przedstawiał dr Sławomir Dudek, wskazuje, że tego rodzaju praktyki prowadziły do ukrywania rzeczywistego deficytu.
Odpowiadając na kwestię audytów, istotne jest, aby te badania wykazały, w jaki sposób środki finansowe były wyprowadzane w sposób sprzeczny z ich pierwotnym przeznaczeniem oraz z zasadami prawa. Konieczne jest skupienie się na pytaniu, czy te wydatki były ekonomicznie uzasadnione, szczególnie w świetle afer, które docierały do opinii publicznej w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy.
W kontekście Funduszu Covidowego oraz Państwowego Funduszu Rozwoju, audyty powinny zbadać, czy środki te były kierowane zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem, czy też były wykorzystywane w sposób, który nie służył z gospodarczego punktu widzenia. Wspomniane instytucje powinny być poddane szczegółowej analizie, aby ocenić, czy miały miejsce przypadki nieprawidłowego dysponowania środkami publicznymi oraz czy podejmowane działania były zgodne z zasadami przejrzystości i uczciwości. Ja nie chcę przesądzać o celowości wydatków, ale wnioski z kontroli NIK wydają się miażdżące.
Wobec licznych doniesień o nieprawidłowościach w wydatkach publicznych, istnieje potrzeba przywrócenia zaufania społecznego poprzez przeprowadzenie rzetelnych audytów oraz podjęcie koniecznych działań, aby skorygować wszelkie nieprawidłowości. Zabezpieczenie finansów publicznych i przestrzeganie prawa są kluczowe dla wiarygodności rządu i instytucji publicznych.
Czy nie obawia się Pan, że po przeprowadzeniu audytów i pokazaniu opinii społecznej, w jakiej sytuacji jest gospodarka, może nie być wystarczających środków na kontynuowanie programów socjalnych?
Nie wydaje mi się, aby premier zdecydował się wycofać z obietnic złożonych w trakcie kampanii wyborczej, zwłaszcza w kwestii programów socjalnych. Warto zauważyć, że prognozy wskazują na wzrost PKB, co może stworzyć odpowiednie warunki do finansowania świadczeń socjalnych. W tym kontekście programy, takie jak 800+, dla wielu grup społecznych wydają się niezbędne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że około 2 miliony osób w Polsce wciąż żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa.
Pomimo istnienia programów socjalnych, takich jak 500+ i obecnie znowelizowane 800+, istnieje jednak grupa ludzi, którzy wciąż borykają się ze skrajną biedą, co potwierdzają badania, które prowadziliśmy w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, jak i są prowadzone przez EAPN, czy fundację Szlachetna Paczka. Jest to wyzwanie obecne w każdej gospodarce, jednak skuteczność programów socjalnych zależy od indywidualizacji potrzeb i skutecznego zaangażowania instytucji pomocowych. Ośrodki Pomocy Społecznej, które również doświadczają trudności związanych z ograniczonymi środkami, powinny odgrywać kluczową rolę w indywidualizowaniu wsparcia dla osób potrzebujących. Niemniej jednak, jeśli te instytucje nie otrzymają wystarczających środków, ich zdolność do aktywizacji osób korzystających z programów socjalnych może być ograniczona. I tu rola państwa by oprócz wsparcia pieniężnego wspierało działania instytucji pomocowych.
Aby programy socjalne były skuteczne, konieczne jest skoncentrowanie się na aktywizacji osób, które potrzebują wsparcia. To może obejmować dostosowanie programów do indywidualnych potrzeb, a także podejmowanie działań mających na celu przeciwdziałanie przyczynom ubóstwa, które mogą obejmować edukację czy szkolenia zawodowe
Mam poczucie, że nowy rząd, zdaje sobie sprawę, że wsparcie socjalne jest niezbędne aby wyrównywać szanse najbardziej narażonych na wykluczenie.
Pod koniec ubiegłego roku udało się odblokować pierwsze środki z KPO. Jak bardzo wpłyną one na gospodarkę?
Środki z KPO były oczekiwane przez Polskę przez długi czas, a opóźnienia wynikały z niezrealizowania przez rząd kamieni milowych i zaniechania przesłania odpowiedniego wniosku w celu uruchomienia wypłat. KPO ma na celu wspieranie państw członkowskich Unii Europejskiej w odbudowie gospodarek po pandemii, a Polska planuje 54 inwestycje, w tym rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE). Pierwsze środki, które dotarły, stanowią jednak tylko niewielki procent całego programu, szacowanego na 260 mld złotych, co jest znacznie więcej niż planowany dług Polski wynoszący 184 mld złotych.
Efektywne zagospodarowanie tych środków jest kluczowe dla rozwoju gospodarczego, tworzenia nowych miejsc pracy oraz zwiększenia aktywizacji zawodowej. Pomimo obecnego niskiego poziomu bezrobocia, który wynosi około 5%, aktywizacja zawodowa w Polsce wciąż pozostaje na poziomie około 70%, co jest niższe w porównaniu do innych państw członkowskich.
W kontekście nowej koalicji rządzącej istotne jest, aby unikała błędów poprzednio rządzących, zwłaszcza w zakresie inwestycji o charakterze politycznej gigantomanii. Przykłady takich projektów, jak przekop Mierzei Wiślanej czy Centralny Port Komunikacyjny (CPK), wymagają lepszego przemyślenia pod względem strategiczno-gospodarczym. Kluczowe jest także ustanowienie dialogu społecznego, aby unikać sytuacji, w których decyzje podejmowane są szybko i bez konsultacji, co może prowadzić do niezadowolenia społecznego.
Również doświadczenia premiera Donalda Tuska i jego praca w instytucjach europejskich mogą przyczynić się do lepszego zarządzania procesami decyzyjnymi. Skoncentrowanie się na debacie i dialogu społecznym może pomóc w unikaniu błędów z przeszłości oraz w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego zaangażowanego w procesy zmian. Współuczestnictwo społeczeństwa może z kolei przyczynić się do tworzenia lepszej legislacji i realnych zmian w kraju.
Według pierwszego projektu ustawy budżetowej na 2024 wzrost wynagrodzenia ma wynieść 9,8%, a inflacja 6,6%. Jak Pan ocenia nowy budżet, który nie został jeszcze zaakceptowany przez prezydenta?
Warto zaznaczyć, że prezydent zawetował ustawy okołobudżetowe, a nie sam budżet, który nie podlega wetu prezydenta. Budżet to zestawienie wydatków i przychodów, natomiast ustawy okołobudżetowe uszczegóławiają go, przedstawiając szczegóły dotyczące planowanych wydatków publicznych. Ich zawetowanie przez prezydenta oznacza konieczność przeprocedowania tych aktów prawnych przez parlament, aby ponownie trafiły do prezydenta.
W kontekście wniesionych poprawek, które przewidują, że środki w wysokości 3 mld złotych, które pierwotnie miały być przeznaczone dla mediów publicznych, zostaną przekazane na cele związane ze służbą zdrowia, można uznać to za rozsądne rozwiązanie. Warto jednak podkreślić, że finansowanie mediów publicznych jest ważne dla ich normalnego funkcjonowania. Mimo to, priorytetem powinna być reforma tych mediów, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ich obecna forma działania budzi kontrowersje.
Niezależnie od dyskusji na temat finansowania mediów publicznych, istotne jest, aby przeprowadzić reformy, które pozwolą im funkcjonować w sposób zgodny z misją publiczną. Finansowanie może być jednym z elementów tej dyskusji, ale również trzeba rozważyć alternatywne formy wsparcia, które niekoniecznie muszą być oparte na środkach publicznych. Ostatecznie, to kwestia, którą powinni przedyskutować eksperci z dziedziny mediów.
Według harmonogramu prac parlamentarnych do 29 stycznia prezydent ma otrzymać ustawę okołobudżetową do podpisu. Jak Pan sądzi, czy Andrzej Duda zaryzykuje przyśpieszone wybory?
Budżet jest procedowany, nie obawiałbym się, że nie trafią do prezydenta do końca stycznia. I nawet gdyby ustawy okołobudżetowe były ponownie zawetowane lub odesłane do Trybunału Konstytucyjnego, to nie stanowi to podstawy do skrócenia kadencji parlamentu. Taka możliwość istniałaby tylko w przypadku, gdyby budżet nie został dostarczony na czas do prezydenta. Prezydent ma również opcję odesłania budżetu do Trybunału Konstytucyjnego, ale to również nie powoduje konsekwencji w postaci przyśpieszonych wyborów.
Nawet, gdyby przyjąć, że prezydent skróci kadencję parlamentu, to wątpię, czy takie rozwiązanie byłoby korzystne dla prezydenta i Zjednoczonej Prawicy. Mogłoby to być źle odebrane nawet przez umiarkowany elektorat PiS, który mógłby skierować się w stronę innych partii zasiadających w obecnej koalicji, co z kolei przyniosłoby im korzyść. Mam poczucie, że konsekwencją byłaby wyraźniejsza wygrana koalicji 15 października.
Jak trudne zadanie w Pana ocenie stoi przed przyszłym prezesem NBP w celu przywrócenia wiarygodności NBP?
Z pewnością decyzja o odwołaniu prezesa NBP, Adama Glapińskiego, jest trudnym dylematem dla nowej władzy. Donald Tusk i politycy opozycji w kampanii wyborczej obiecywali jego odwołanie w ciągu 100 dni, ale teraz, po przejęciu władzy, muszą uwzględnić szereg czynników, zanim podejmą taką decyzję.
Wprawdzie Koalicja 15 października dysponuje wystarczającą liczbą posłów, aby postawić Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, ale należy również uwzględnić skutki tej decyzji dla gospodarki. Odwołanie prezesa NBP może wpłynąć na stabilność rynków finansowych i zaufanie inwestorów, co z kolei mogłoby mieć negatywne konsekwencje dla gospodarki.
W związku z tym, decyzja ta musi być dobrze przemyślana, a politycy muszą uwzględnić zarówno obietnice z kampanii, jak i potencjalne skutki dla stabilności ekonomicznej kraju. To właśnie takie dylematy sprawiają, że podjęcie decyzji w tej sprawie jest trudne i wymaga ostrożności.
Kadencja Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa NBP kończy się w czerwcu 2028. Jak Pan sądzi, kiedy Glapiński mógłby stanąć przed Trybunałem Stanu, w sytuacji, gdy na drugą kadencję nie został powołany w sposób zgodny z prawem?
To jest zagadnienie dla konstytucjonalistów, którzy powinni przyjrzeć się sprawie. Niemniej pytanie, czy postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu odbyłoby się bez szkody dla Polski, głownie dla gospodarki jest bardzo trudne i trzeba olbrzymiej ostrożności, żeby uniknąć negatywnego wpływu na obywatel i gospodarkę. Wprowadzenie takiej procedury może potencjalnie wpłynąć na stabilność gospodarki, zaufanie inwestorów i ogólną atmosferę biznesową. Dlatego ważne jest, aby konstytucjonaliści oraz decydenci brali pod uwagę te aspekty i starali się znaleźć rozwiązanie, które zminimalizuje ewentualne szkody.
Należy również pamiętać o potrzebie przestrzegania zasad państwa prawnego oraz zachowania równowagi między działaniami w sferze politycznej a niezależnością instytucji, takiej jak Narodowy Bank Polski. Taka decyzja musi być oparta na solidnych podstawach prawnych i konstytucyjnych, aby nie podważyć zaufania do instytucji i zasady praworządności.
Poseł Ryszard Petru twierdzi, że prezes NBP mógłby odpowiadać przed Trybunałem Stanu już w pierwszym kwartale tego roku. Czy w Pana ocenie taki scenariusz jest możliwy?
Z punktu widzenia politycznego jest to jak najbardziej możliwy scenariusz, ale obecny rząd nie może myśleć tylko w kategoriach krótkoterminowych, gdyż musi brać pod uwagę, jak jego decyzję mogą wpłynąć na inne obszary życia publicznego. A więc w tym przypadku na gospodarkę i stabilność polskiej waluty. W sytuacji, gdyby koalicja zdecydowała się jednak zrealizować tę obietnicę wyborczą to bez wątpienia musiałyby za tym iść dobre podstawy prawne, które nie doprowadzą do tego, że gospodarczo na tym stracimy.
Jak Pan sądzi, czy nowy rząd powinien się starać o przystąpienie do strefy euro?
Przystąpienie do strefy euro to ważna decyzja, która wymaga spełnienia szeregu wymagań dotyczących długu publicznego i rozwoju gospodarczego (są to stabilne ceny, równowaga budżetowa, stabilny kurs walutowy czy stabilne długoterminowe stopy procentowe). Te kryteria muszą być spełnione w określonych ramach czasowych, z których większość Polska niestety obecnie nie spełnia. Mimo to, warto podjąć trud, aby rozpocząć proces przystępowania do strefy euro, z uwagi na liczne korzyści, jakie z tego wynikają.
Rozumiem obawy sceptyków co do przystąpienia do strefy euro, zwłaszcza w kontekście obaw dotyczących wzrostu cen. Jednak, nawet będąc poza strefą euro, ceny w Polsce przez ostatnie dwa lata rosły w zastraszającym tempie. Istnieje możliwość stworzenia odpowiednich mechanizmów ochronnych, które pozwolą uniknąć drastycznego wzrostu cen po ewentualnym przystąpieniu do strefy euro.
Warto zaznaczyć, że przywiązanie do własnej waluty nie jest wystarczającym argumentem przeciwko euro, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że Polska w przeszłości używała różnych walut, które obecnie już nie funkcjonują. Przejście na euro jest więc kwestią adaptacji, a wpływa pozytywnie na gospodarkę, co potwierdzają badania. Jednak, aby ten proces był skuteczny, wymaga to odpowiednich działań polityków, które umożliwią spełnienie warunków postawionych przez instytucje europejskie.
Dodatkowo, istotnym elementem tego procesu jest konieczność rozpoczęcia szerokiej dyskusji społecznej na temat przystąpienia do strefy euro. Chociaż niektórzy wyrażają obawy, to w mojej opinii korzyści płynące z przyjęcia euro są niezaprzeczalne. Jednak, aby zdobyć akceptację społeczną i zminimalizować ewentualne opory, istotne jest zaangażowanie społeczeństwa w debatę na ten temat. Otwarta dyskusja pozwoli uwzględnić różne perspektywy i opinie, co z kolei może przyczynić się do skutecznego przygotowania kraju do ewentualnego wejścia do strefy euro.
Wspomniał Pan o warunkach, które trzeba spełnić, żeby móc wstąpić do strefy euro. Co w Pana ocenie nowy rząd będzie musiał zrobić, żeby spełnić odpowiednie kryteria, a jednocześnie uspokoić nastroje społeczne, które mogą nie popierać takiego kroku?
Aby spełnić warunki przystąpienia do strefy euro i jednocześnie zyskać akceptację społeczną, nowy rząd powinien podjąć szereg działań. Kluczowym elementem jest przejrzystość w prezentowaniu danych gospodarczych. Rząd powinien działać otwarcie i udostępniać rzetelne informacje na temat stanu finansów publicznych oraz planów związanych z wejściem do strefy euro. Taka przejrzystość buduje zaufanie społeczeństwa i zmniejsza obawy związane z ewentualnymi ukrytymi zagrożeniami.
Ważne jest aktywne angażowanie obywateli i prowadzenie dialogu społecznego na temat przystąpienia do strefy euro. Rząd powinien organizować konsultacje, debaty publiczne i kampanie informacyjne, aby ludzie mieli pełne zrozumienie korzyści i potencjalnych wyzwań związanych z wprowadzeniem wspólnej waluty. Otwarta komunikacja pozwoli zminimalizować niepewność i obawy społeczeństwa.
Rząd musi skoncentrować się na planowaniu działań, które przynoszą korzyści dla obywateli. Wyjaśnienie, w jaki sposób przystąpienie do strefy euro wpłynie na ich codzienne życie, a także jakie mechanizmy ochronne zostaną wprowadzone, aby zminimalizować ewentualne negatywne skutki, jest kluczowe. Przykładowo, można rozważyć programy wsparcia socjalnego czy zabezpieczenia przed ewentualnym wzrostem cen. Rząd powinien być gotów reagować na obawy i pytania społeczeństwa. Działania informacyjne powinny obejmować wyjaśnienia dotyczące ewentualnych skutków, ale także strategii zaradczych na wypadek wystąpienia problemów. Otwarta komunikacja oraz gotowość do reagowania na obawy społeczne mogą zwiększyć zaufanie do rządu.
Bardzo dziękuję za rozmowę.