Prof. Bogdan Góralczyk: W Tajlandii doszło do zderzenia pokoleniowego
– W Tajlandii doszło do zderzenia pokoleniowego, ale w którą stronę ono pójdzie? Trudno powiedzieć, zwłaszcza że nie wiadomo, czy czerwone i żółte koszule w ogóle dojdą do jakiegokolwiek porozumienia. A nawet jeśli obu stronom udałoby się osiągnąć pewien kompromis, to również nie oznacza, że kraj zaznałby spokoju, gdyż fakt, iż jest król, który jest niepopularny, a rząd nie zamierza oddać władzy, pokazuje że w żadnym wariancie Tajlandii nie uda się uniknąć niepokojów społecznych. Tym bardziej, że o przyszłości kraju będą decydować senatorowie, którzy nie zostali wybrani w powszechnych wyborach, tylko nominowała ich władza – z politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego i byłym ambasadorem RP w Tajlandii, prof. Bogdanem Góralczykiem, na temat blokowania przez armię kandydatury Pity Limjaroenrata na stanowisko premiera oraz sytuacji polityczno-społecznej w Bangkoku, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Od wyborów w Tajlandii minęły ponad dwa miesiące. Niedawno Senat odrzucił kandydaturę Pity Limjaroenrata na stanowisko premiera. Dlaczego?
Prof. Bogdan Góralczyk: Tajlandia od dwóch dekad jest poddana wewnętrznym turbulencjom, które zaczęły się w 2005 roku, a były spowodowane wyborem na premiera, Thaksina Shinawatry. Udało mu się zdobyć olbrzymie poparcie społeczne w wyborach w 2001 roku. Należy jednak powiedzieć, że był populistą, gdyż zwracał się do ludu, a nie do elit. Miał również konserwatywne podejście do państwa i predyspozycje do centralnego zarzadzania krajem. W czasie jego rządów Tajlandia przeszła z systemu monarchii absolutnej na monarchię konstytucyjną. Jednak sam Thaksin, niesiony swoimi sukcesami, zapomniał, że Tajlandia jest demokracją, w której król jest głową państwa, a który cieszył się ogromnym szacunkiem.
Mimo tego ówczesny premier postanowił skonfliktować się z Bhumibolem Adulyadeją. W efekcie konflikt ten doprowadził do zderzenia się dwóch sił – konserwatystów, którzy byli skupieni wokół dworu królewskiego i części nieuprzywilejowanego społeczeństwa, która chciała walczyć o swoje prawa. Ostatecznie brak porozumienia między premierem a królem zakończył się zamachem stanu w 2006 roku i przejęciem władzy przez armię. Wydarzenia te przełożyły się na sytuację polityczno-społeczną w Tajlandii w kolejnych latach, która nie była spokojna. Jednak pewnego rodzaju przesilenia nastąpiło w 2014, gdy doszło do obalenia rządu siostry Thaksina, Yingluck Shinawatry. Wojsko wówczas przegłosowało nową ustawę zasadniczą, a następnie zostały przeprowadzone wybory w 2019 roku, które przez obserwatorów międzynarodowych zostały ocenione jako nierzetelne.
Natomiast w wyniku nacisków odbyły się kolejne wybory, które były już uczciwe, a które wygrała Move Forward. Jej liderem jest Pita Limjaroenrat. Ugrupowanie reprezentuje nową generację młodych i klasę średnią z miast. Oficjalne wyniki wskazują, że ugrupowanie ma 151 mandatów w izbie reprezentantów, a koalicja wszystkich partii niespełna 300 miejsc. Jednak, żeby mieć bezwzględną większość, potrzebują 376 głosów na 750, co jest trudne, gdyż muszą przekonać inne ugrupowania. To z kolei pokazuje, że sytuacja jest napięta i destabilizuje kraj, w którym decydującą rolę w rozstrzyganiu sporów politycznych odgrywają sądy, a zwłaszcza Trybunał Konstytucyjny.
Co Kao Klai może jeszcze zaproponować wojsku w takiej sytuacji? Czy jest szansa na to, żeby obie strony doszły do jakiegoś porozumienia?
Sytuacja jest dynamiczna. Trudno powiedzieć, czy ewentualne porozumienie między opozycją a rządzącymi jest możliwe, jak i również, czy taki scenariusz uspokoiłby sytuację w kraju.
Jednak, należy powiedzieć, że pojawiają się pewne symptomy, które mogą być niepokojące. Mianowicie, niedawno odbyło się spotkanie opozycji, na którym nie zjawił się przedstawiciel ugrupowania Move Forward. Należy powiedzieć, że ugrupowania miały ustalić swoje stanowisko przed kolejnym głosowaniem w sprawie desygnowania Pity na premiera. Sądzę, że brak obecności przedstawiciela MF jest spowodowane tym, że ugrupowanie zrezygnowało ze swojego głównego postulatu programowego.
To znaczy?
W kampanii Pita zapowiadał, iż jego celem jest ograniczenie wpływu armii. Ponadto zmniejszenie ich budżetu i odrzucenie powszechnego obowiązku służby wojskowej.
Kandydat na premiera z MFP wygrał majowe wybory parlamentarne, zapowiadając reformy konstytucyjne i demokratyzację życia publicznego. Jak Pan sądzi, czy żeby objąć stanowisko premiera będzie musiał zrezygnować z pewnych reform?
Drugim postulatem Move Forward partii było zniesienie przepisów dotyczących obrazy majestatu władzy królewskiej. W 2016 roku zmarł król Bhumibol Adulyadej, a jego następcą został Maha Vajiralongkorn, który w odróżnieniu od swojego poprzednika nie jest aż tak szanowany. Należy zaznaczyć, że obecny władca ma tego świadomość i wprowadza swoje rządy za pomocą strachu, a najlepszym tego przykładem jest artykuł 112 tajskiego kodeksu karnego, który przewiduje, że za obrazę króla grozi 15 lat więzienia.
Oczywiście opozycja podtrzymuje swoje postulaty, ale co warto powiedzieć, że mimo tego zaczęły się zakulisowe rozmowy z rządzącym establishmentem, które zakończyły się tym, iż Pita opowiedział się za tym, że nie jest za nowelizacją artykułu 112 Kodeksu Karnego. To z kolei spowodowało oburzenie zwolenników ugrupowania Move Forward, które było widoczne na ulicach Bangkoku, gdyż decyzja ta została odebrana jako zdrada. Obecna sytuacja w Tajlandii pokazuje, że kraj ten może spotkać się z ogromną destabilizacją polityczno-społeczną, bo kompromis między opozycją a rządzącymi nie jest żadnym rozwiązaniem, gdyż tylko będzie eskalował napięcie, co z pewnością przełoży się na masowe wystąpienia.
Jeśli opozycji i rządzącym uda się dojść do jakiegoś kompromisu, to jak to może zostać odczytane przez wyborców Pity?
Wyborcy już to odczytali, gdyż Pita został przez nich okrzyknięty jako zdrajca. Frekwencja protestów pokazuje zaś, że kompromis niczego nie rozwiązuje, gdyż młode pokolenie chce systemowych zmian, co z kolei wyrażają w czasie demonstracji. Tym bardziej, że mają świadomość, iż jeśli do niej nie dojdzie, to wówczas kraj będzie dalej izolowany na arenie międzynarodowej, zaś strategicznym partnerem będą Chiny.
Dlatego właśnie młodzi proponują szerokie reformy i otwarcie się Tajlandii, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Jednak, jeśli weźmie się pod uwagę obecną sytuację polityczną, to należy powiedzieć, iż postulaty te są odrzucane, co może skutkować do poważnych problemów wewnętrznych i braku stabilnych rządów w najbliższej przyszłości.
Powiedział Pan, że w Tajlandii może nie być spokoju. Jakie w Pana ocenie są prognozy przed tym państwem?
Jeśli sytuacja się nie zmienia, a kompromis między rządzącymi a opozycją nie będzie satysfakcjonował wyborców Pity, to bez wątpienia Tajlandię czeka destabilizacja. Ponieważ obóz królewski nie zgodzi się na zmiany, które proponuje opozycja.
To z kolei pokazuje, że w Tajlandii doszło do zderzenia pokoleniowego, ale w którą stronę ono pójdzie? Trudno powiedzieć, zwłaszcza że nie wiadomo, czy czerwone i żółte koszule w ogóle dojdą do jakiegokolwiek porozumienia. A nawet jeśli obu stronom udałoby się osiągnąć pewien kompromis, to również nie oznacza to, że kraj zaznałby spokoju, gdyż fakt, że jest król, który jest niepopularny, a rząd nie zamierza oddać władzy, pokazuje że w żadnym wariancie Tajlandii nie uda się uniknąć niepokojów społecznych. Tym bardziej, że o przyszłości kraju będą decydować senatorowie, którzy nie zostali wybrani w powszechnych wyborach, tylko nominowała ich władza.
Do tej pory w Tajlandii armia dokonała aż 12 zamachów stanu. Czy obecną sytuację można już uznać za kolejny zamach stanu?
Udanych zamachów od 1932 roku było 12, a prób 18. Natomiast jeśli nie doszłoby do żadnego kompromisu między żółtymi a czerwonymi koszulami, wówczas miałby miejsce kolejny zamach stanu. Należy też powiedzieć, że na obecnym etapie już można mówić o zamachu konstytucyjnym, ponieważ po wyboru Pity do którego nie doszło, odbyło się głosowanie, ale bez udziału lidera Move Forward, który opuścił salę.
Należy powiedzieć, że gdy doszło do pierwszych demonstracji młodych na przełomie 2019/2020, sądy zdelegalizowały inne ugrupowanie, które reprezentowało interesy młodzieży. Jednocześnie odsuwając na 5 lat od życia politycznego jej lidera, którego miejsce zajął Pita Limjaroenrat.
Co ewentualny kolejny zamach stanu, może oznaczać dla Tajlandii?
Bez wątpienia izolacje na arenie międzynarodowej. Jest to realne zagrożenie, zwłaszcza że już się wypowiedziały w tej sprawie biura podróży, które zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Oprócz tego głos również zabrała centrala związkowa firm prywatnych i nie tylko, która jednoznacznie powiedziała, że nie można pozwolić na wielomiesięczną destabilizację. To z kolei oznacza, że opowiedziały się za rządami silnej ręki, ponieważ biznes ma olbrzymie obawy, że destabilizacja polityczna doprowadzi nie tylko do ucieczki turystów, ale również odpływu zagranicznego kapitału. Tak jak powiedziałem, jeśli nie uda się osiągnąć żadnego porozumienia, to niewykluczone, że ugrupowanie Pity zostanie wyeliminowane z przestrzeni publicznej, co odbije się jeszcze bardziej na stabilizacji kraju, a być może zakończy się rozwiązaniem siłowym, co w historii Tajlandii wiele razy miało miejsce.
Bardzo dziękuję za rozmowę.