Prof. Anna Siewierska: W Polsce nie ma ścisłych regulacji prawnych, którym podlegają studia MBA

– W Polsce nie ma ścisłych regulacji, którym podlegają studia MBA.  W zachodniej Europie regulacje prawne przewidują, że ten rodzaj studiów jest porównywalny do studiów na poziomie magisterskim i obowiązują podobne zasady, co na innych kierunkach na tym właśnie poziomie kształcenia. Natomiast w Polsce mogą się one odbywać w formie studiów podyplomowych a to oznacza, że mogą, choć nie muszą, mieć także znacznie niższy poziom – z politolożką z Uniwersytetu Rzeszowskiego, prof. Anną Siewierską, na temat Collegium Humanum, nadchodzących wyborów samorządowych i obecnej sytuacji politycznej w kraju, rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: W czasie kampanii wyborczej, Donald Tusk zapowiadał, że w jego rządzie będą zasiadać specjaliści. Jak Pani sądzi, czy premier miał również na myśli osoby z dyplomem Collegium Humanum?

Prof. Anna Siewierska: Nie można dyskredytować wszystkich absolwentów Collegium Humanum. Duże wątpliwości dotyczą przede wszystkim dyplomów MBA. Mam nadzieję, że premier Donald Tusk wokół siebie ma jednak dużo lepszych specjalistów.

Niedawno doszło do zatrzymania rektora Collegium Humanum i sześciu innych osób, którym zostały przedstawione zarzuty za handel lewymi dyplomami.

Jak Pani to skomentuje?

Problem polega na tym, że w Polsce nie ma ścisłych regulacji, którym podlegają studia MBA.  W zachodniej Europie regulacje prawne przewidują, że ten rodzaj studiów jest porównywalny do studiów na poziomie magisterskim i obowiązują podobne zasady, co na innych kierunkach na tym właśnie poziomie kształcenia. Natomiast w Polsce mogą się one odbywać w formie studiów podyplomowych a to oznacza, że mogą, choć nie muszą, mieć także znacznie niższy poziom. Uczciwe uczelnie mają specjalne akredytacje biznesowe i bardzo pilnują merytorycznego kształtu tego rodzaju studiów, natomiast po zmianie prawa w 2017 roku przez rząd Zjednoczonej Prawicy, który obniżył wymagania dla przyszłych członków rad nadzorczych Spółek Skarbu Państwa i stworzył lukę dla zwolnienia kandydatów do Spółek Skarbu Państwa z państwowego egzaminu, pojawiły się także ośrodki nieuczciwe, które masowo zaczęły sprzedawać dyplomy MBA. Umożliwiło to dostanie się do SSP ludziom bez kompetencji, gdyż nawet takie błyskawiczne dwu-trzymiesięczne kursy MBA dawały uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych. Ten system został stworzony dla osób, które były zainteresowane tego rodzaju karierą, mimo iż nie spełniały bardzo wielu wymagań.

Podobną ofertę uzyskania tytułu MBA lub DBA ma Politechnika Warszawska, Akademia Koźmińskiego czy Uniwersytet Łódzki. Jednak czesne w tych uczelniach wynosi od prawie 80 000 do 35 000 złotych. W Collegium Humanum niespełna 10 000. Jakie w Pani ocenie należy wprowadzić regulacje prawne, żeby osoby, które ubiegają się o publiczne stanowiska miały rzeczywiście wysokie kwalifikacje? 

W mojej ocenie nie ma większego problemu, żeby zapis o ukończeniu studiów MBA pozostawić, ale powinien on zostać doprecyzowany. Podobnie, jak i przepisy, które mówią, czym dokładnie są studia MBA, zwłaszcza że sprawa z Collegium Humanum dobitnie pokazała jak duże są nieprawidłowości w obszarze legislacyjnym, co z kolei rzutuje na instytucje państwa, w których często zasiadały osoby bez odpowiednich kwalifikacji.

Jakiś czas temu rozmawiałem z osobą, która zacytowała burmistrza Białołęki, według którego, fakt iż Newsweek przegrał już tyle procesów w sprawie Collegium Humanum sprawia, że de facto nie ma sprawy.

Gdyby Zjednoczona Prawica utrzymała się u władzy, być może niedawne doniesienia w sprawie Collegium Humanum nie skończyłyby się w prokuraturze, ponieważ aparat władzy zrobiłby wszystko, żeby rozmyć temat, mimo iż sprawa CH była ona od dawna znana w środowisku akademickim.

Jednak z racji tego, iż uczelnia znajdowała się pod kuratelą obozu, który jeszcze do niedawna rządził w Polsce oraz hierarchów kościelnych, w sprawie nie można było za wiele zrobić. Np. jednemu z pełnomocników rektora Pawła Cz. już kilkakrotnie odmówiono habilitacji ze względu na negatywne recenzje jego pracy, pomimo tego w 2022 został powołany przez ówczesnego ministra edukacji na swojego doradcę.

Należy powiedzieć, że tak jak w 2017 roku umożliwiono osobom z MBA zasiadanie w Spółkach Skarbu Państwa poprzez zmiany w ustawie, tak tzw. ustawa Gowina wprowadziła możliwość, że tytuł profesora uczelnianego może otrzymać osoba, która nie zrobiła habilitacji. Wcześniej, aby otrzymać taki tytuł, należało być samodzielnym pracownikiem naukowym, a więc doktorem habilitowanym. Większość uczelni nadal przestrzega tej zasady, natomiast w Collegium Humanum doktorzy bez habilitacji zostawali profesorami CH, co mogło wprowadzać potencjalnych studentów w błąd.

Powiedziała Pani, że w środowisku akademickim wiedza na temat Collegium Humanum była powszechna. O czym w Pani ocenie świadczy fakt, że mimo tej wiedzy uczelnia wydawała dyplomy politykom z każdej opcji politycznej, które de facto nie są nic warte?

Niestety, ale dyplomy CH jednak są coś warte, ponieważ w wielu przypadkach ich kupno szybko się zwracało tym osobom, które dzięki nim otrzymały intratne posady w Spółkach Skarbu Państwa. Jest to olbrzymi problem, który należy rozwiązać. Czas pokaże, co zrobi w tej sprawie minister nauki Dariusz Wieczorek, który już zapowiedział konkretne działania. Jednak, należy powiedzieć, że sprawa nie będzie taka prosta, ponieważ pod dużym znakiem zapytania pozostaje wynagrodzenie, które przez osoby z dyplomem MBA było pobierane ze Spółek Skarbu Państwa na podstawie takich właśnie dyplomów. Odzyskanie tych pieniędzy może być bardzo trudne, gdyż każdy przypadek będzie musiał zostać zbadany przez sąd, a to może zająć lata.

Natomiast, warto zwrócić uwagę na istotną rzecz w całej sprawie. Mianowicie, fakt iż Collegium Humanum było niepubliczną uczelnią, która dzięki koneksjom rektora bardzo szybko zdobyła prestiż. Jest to niespotykane, jeśli weźmie się pod uwagę, jak dużo czasu potrzeba, żeby zbudować reputację uczelni na rynku. Mimo wszystko nie powinno to jakoś specjalnie dziwić, gdyż za tym sukcesem stały media powiązane z byłym obozem władzy, które ją promowały poprzez przychylne artykuły i nagradzały tytułami „Najlepszej Uczelni Roku”. To z kolei uwiarygodniało CH i umożliwiało zdobywanie kolejnych studentów, którzy chcieli na niej studiować, często w dobrej wierze, gdyż w lokalnych mediach dowiedzieli się, że „cieszy się ona bardzo dobrą reputacją, ma świetne kadry i współpracuje z renomowanymi partnerami zagranicznymi”.

Jak w Pani ocenie sprawa Collegium Humanum może wpłynąć na wiarygodność Koalicji Obywatelskiej, która krytykowała kadry PiS-u, jednocześnie zapowiadając w czasie kampanii wyborczej, że w przyszłym rządzie będą sami specjaliści?

Musimy poczekać na decyzje personalne i powołania do SSP. Nie ulega wątpliwości, że Spółki Skarbu Państwa są atrakcyjne dla każdej władzy bez względu na jej barwy partyjne. Czas pokaże, jak będzie się ta sprawa rozwijała. Tym bardziej, że jest ona skandaliczna ze względu na fakt, że nie tylko politycy Zjednoczonej Prawicy mają dyplomy z tej uczelni, gdyż jak się okazuje „studiowali” tam przedstawiciele prawie każdej opcji politycznej. Mimo wszystko nie można wykluczać, że niektóre dyplomy MBA zostały zdobyte w sposób uczciwy, a inne kupione, to należy dokładnie wyjaśnić, zwłaszcza że oferta edukacyjna tej uczelni była znacznie szersza.

Jak Pani sądzi, czy osoby, które uzyskały dyplomy MBA z Collegium Humanum w sposób nieuczciwy powinny startować w wyborach samorządowych czy też powinny zostać objęte ostracyzmem społecznym?

Na pewno sprawa powinna zostać wyjaśniona, ale wątpię, żeby stało się to szybko. Jednak wnioski, które należałoby wyciągnąć na przyszłość to większa transparentność wobec tych osób, które chcą się ubiegać o kierownicze stanowiska w Spółkach Skarbu Państwa. Osoby te muszą mieć świadomość, iż opinia publiczna ma prawo do pełnej informacji na ich temat.

Sądzę także, że Polska Komisja Akredytacyjna w ramach transparentności powinna ujawnić swoje raporty dotyczące Collegium Humanum. Zarówno skład komisji, jak i sam raport, zwłaszcza że są one przeprowadzane w sposób bardzo skrupulatny na każdej innej uczelni wyższej. Pytanie, czy w przypadku Collegium Humanum także dochowano wszelkiej staranności.

Jakie wnioski z sytuacji w Collegium Humanum powinien wyciągnąć rząd?

W mojej ocenie rozwiązania, które należałoby wprowadzić nie są wyłącznie na poziomie jednego resortu, ale przynajmniej dwóch. Bez wątpienia należy doprecyzować przepisy ustawy o szkolnictwie wyższym, a przede wszystkim w tym obszarze, który dotyczy studiów MBA. Na ten moment takie studia mogą prowadzić wyspecjalizowane ośrodki, które mają odpowiednią akredytację, ale także wszystkie inne uczelnie w ramach studiów podyplomowych, które bardzo łatwo można zrobić, gdyż są to tylko dwa semestry, w czasie których należy zdobyć odpowiednią ilość punktów ECTS.

Czy nie sądzi Pani, że sprawa Collegium Humanum może przewyższyć aferę podsłuchową z 2015 roku?

Jest to rzeczywiście poważna sprawa, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ilość zarzutów, którą usłyszał rektor, a które nie dotyczą tylko i wyłącznie handlowania dyplomami. Chodzi także o zarzuty dotyczące mobbingu i molestowania seksualnego, co może się przyczyniać do obniżania zaufania społecznego dla uczelni w ogólne. To z kolei jest niepokojące, gdyż wpływa niekorzystnie na całe społeczeństwo, które bez dobrego wykształcenia nie jest w stanie zbudować swojej przyszłości.

Nie chodzi zresztą tylko o nieprawidłowości w funkcjonowaniu CH i ukaranie winnych, ale także próbę odzyskanie pieniędzy, które absolwenci z dyplomem MBA zarobili w Spółkach Skarbu Państwa. W mojej ocenie powinno być to jedno z kluczowych zadań, ponieważ opinia publiczna zbyt często nie przywiązuje większej wagi do strat, jakie ponosi budżet państwa. Natomiast rządzący nie starają się wyciągnąć wobec osób odpowiedzialnych za takie działania realnych konsekwencji, próbując odzyskać utracone środki. To jest społecznie demoralizujące.

Opozycja w czasie kampanii wyborczej szła między innymi z hasłami przywrócenia standardów w Spółkach Skarbu Państwa. Natomiast na liście absolwentów Collegium Humanum znajduje się między innymi Magdalena Roguska, szefowa gabinetu politycznego ministra Marcina Kierwińskiego, wiceminister resortu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Aleksandra Gajewska czy działacze PSL-u. Jak Pani sądzi, czy o takie standardy chodziło wyborcom, którzy do późna w nocy stali przed lokalami wyborczymi?

Nie ulega wątpliwości, że każdy przypadek należy zweryfikować i rozliczyć bez względu na przynależność partyjną. Tym bardziej, że w niektórych przypadkach, jak chociażby urzędników z magistratu wrocławskiego, studia były opłacane z pieniędzy podatników.

Jak Pani sądzi, czy żeby skutecznie wyjaśnić tę sprawę powinna powstać jakaś komisja śledcza?

Na ten moment priorytetem jest oczyszczenie służb z osób, które mają jeszcze jakieś powiązania ze Zjednoczoną Prawicą. Natomiast, jeśli chodzi o samo Collegium Humanum to należy powiedzieć, że są odpowiednie kadry, które mają wiedzę, jak powinna funkcjonować edukacja wyższa w kraju. A zatem nie trzeba wprowadzać rewolucyjnych zmian, tylko przeprowadzić kontrolę w oparciu o obowiązujące przepisy. Jednak wszystko zależy od woli politycznej resortu nauki i samego rządu. Brak podjęcia odpowiednich działań w tej sprawie zaszkodzi studentom, którzy na uczelnię poszli w dobrej wierze, a nie po to, żeby wybrać drogę na skróty, jak w przypadku kursu MBA. Obawiam się, że w wyniku ewentualnych zaniechań ze strony państwa, mogą stać się największymi ofiarami obecnej sytuacji.

Jaka w Pani ocenie powinna być reakcja rządu na sprawę Collegium Humanum, zwłaszcza że jest to sprawa dla kilku resortów, a z kolei wśród absolwentów pojawiają się nazwiska związane z Koalicją 15 Października?

Bez wątpienia, należy przyjrzeć się sprawie, gdyż jest ona skandaliczna. Natomiast obawiam się, że poza Collegium Humanum, które było mocno związane ze Zjednoczoną Prawicą, na rynku mogą funkcjonować inne uczelnie, które prowadziły podobną działalność. W takiej sytuacji rząd powinien przeprowadzić bardzo szeroki audyt organizacji, które współpracowały z byłym obozem władzy, gdyż leży to w interesie społecznym.

Wkrótce wybory samorządowe, a następnie europarlamentarne. Jak bardzo sprawa Collegium Humanum może zaszkodzić wszystkim ugrupowaniom w czasie najbliższych kampanii, zwłaszcza że jest ona rozwojowa? 

Obawiam się, że dla znaczącej części społeczeństwa szczegóły tej sprawy bardzo szybko się rozmyją, gdyż ludzie żyją swoim życiem i nie mają czasu na analizowanie niuansów politycznych. Ponadto nie każdy ma wiedzę, czym jest dyplom MBA, który w wyniku całej tej sprawy będzie postrzegany, jako kolejny tytuł, który de facto jest nic nie warty. To z kolei bardzo negatywnie przekłada się na postrzeganie wykształcenia w polskim społeczeństwie, co mogą wykorzystać populiści, którzy często uderzają w tony antyelitarności, co pada na bardzo podatny grunt.

Wątpię, żeby sprawa ta przełożyła się na wybory samorządowe, gdyż przeciętnych wyborców interesować będą zdecydowanie inne kwestie.

Wspomniała Pani o antyelitaryzmie. Jak w Pani ocenie sprawę Collegium Humanum może wykorzystać Konfederacja, które chce się odróżnić od Zjednoczonej Prawicy i Koalicji Obywatelskiej, narracją że nie wywodzi się ze starego systemu?

Wątpię, żeby Konfederacja wykorzystała tę sprawę, ponieważ Krzysztof Bosak również ma tytuł z Collegium Humanum. To zaś tylko pokazuje, że na tej uczelni studiowali de facto przedstawiciele każdej partii politycznej. Tym bardziej sprawa ta może słabo się przebijać do świadomości społecznej, bo może być to duży problem wizerunkowy dla wielu polityków i ugrupowań. Mimo wszystko, nawet jeśli Koalicja Obywatelska zdecydowałaby się poświecić kilku swoich samorządowców, wówczas mogłaby wyjść z całej tej sprawy z tarczą, a nie na tarczy.

Nie zmienia to faktu, że uczelnia była powiązana przede wszystkim z obozem Zjednoczonej Prawicy.

Jak sprawa Collegium Humanum świadczy o stanie klasy politycznej?

Cała ta sytuacja pokazuje, jak bardzo władza potrafi deprawować. Natomiast rolą instytucji państwa jest wypracowanie takich mechanizmów, które będą uniemożliwiały takie procedery, jak ten w Collegium Humanum.

Jakie w Pani ocenie, Zjednoczona Prawica ma szansę w nadchodzących wyborach samorządowych i europarlamentarnych, zwłaszcza że jak wynika z ostatnich badań opinii społecznej partia Jarosława Kaczyńskiego utrzymuje poparcie w granicach 30%?

Wątpię, żeby betonowy elektorat odszedł od PiS-u. Jednak można dostrzec coraz większe tendencje spadkowe w poparciu Zjednoczonej Prawicy. Z drugiej zaś strony liderzy próbują skonsolidować swój elektorat po przejściu do ław opozycyjnych, między innymi angażując się w protesty rolników, ale ponieważ coraz to nowe afery z czasów PiS bulwersują opinię publiczną, zmiana tendencji może być trudna. Poza tym Jarosław Kaczyński nie ma już takich narzędzi, żeby wpływać na debatę publiczną, jak w czasie swoich rządów, gdy z mediów rządowych sączył się sprzyjający mu przekaz.

Sukces w wyborach parlamentarnych udało się osiągnąć dzięki wyborcom niezdecydowanym i młodym, którzy chcieli zmiany. Jak Pani sądzi, jaką ofertę dla tych wyborców powinna przedstawić Koalicja 15 Października, żeby szybko ich nie stracić? 

Oferta została przedstawiona w czasie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi, nie sądzę zatem, aby należało składać nowe deklaracje, raczej realizować raz już dane, choćby 100 konkretów. Istotne mogą być także te kwestie, które dotyczą samego samorządu np. przywrócenie finansowania samorządów z podatku PIT.

Biorąc pod uwagę, jak niewiele czasu zostało do wyborów samorządowych, sądzę, że koalicja rządowa nie powinna przedstawiać nowych strategii, głównym celem będzie raczej podtrzymanie i zagospodarowanie emocji społecznych, które wyzwoliła kampania parlamentarna.

Jak Pani ocenia dotychczasowe osiągnięcia lub ewentualne porażki obecnego rządu?

Od początku należało się spodziewać, że zrealizowanie wszystkich obietnic w tak krótkim czasie jest niemożliwe, przede wszystkim dlatego, że ówczesna opozycja nie dysponowała wiedzą na temat realnej sytuacji państwa. W związku z jednej strony nie powinno dziwić wolne tempo zmian, z drugiej natomiast należy wziąć pod uwagę kończącą się cierpliwość społeczeństwa.

Wspomniała Pani o cierpliwości. Na jak długo polskiemu społeczeństwu wystarczy cierpliwości?

Polacy jako społeczeństwo są dość niecierpliwi, zwłaszcza gdy mają duże oczekiwania wobec władzy, a tak jest w tym przypadku. Niestety takie zniecierpliwienie łatwo może zostać wykorzystane przez populistów, dlatego aby nie stracić zaufania społecznego koalicja 15 października powinna przedstawić jakieś résumé swoich dotychczasowych rządów i plan realizacji kolejnych etapów. Polacy cenią sprawczość, dlatego muszą wiedzieć, że nawet jeśli sprawy posuwają się wolno, to ich kierunek jest właściwy a władza, mówiąc kolokwialnie, wie, co robi. Jeśli takiego komunikatu nie dostaną, to dotychczasowy kapitał społeczny może zostać bardzo szybko utracony.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

1 Odpowiedzi na Prof. Anna Siewierska: W Polsce nie ma ścisłych regulacji prawnych, którym podlegają studia MBA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *