Prezydencki fotograf wszystko ujawnił! TEGO zdjęcia Duda nie chciał pokazywać. „Wizerunkowa katastrofa”

Screen: YouTube/ Super Ring
Andrzej Duda przez lata miał swojego osobistego fotografa, który swoim aparatem uwiecznił wiele ciekawych momentów w trakcie jego prezydentury. Teraz ten ujawnił, jakie zdjęcia nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Fotki, które mogłyby sporo namieszać
Nie będzie niczym obraźliwym, jeżeli napiszemy, że Andrzej Duda to jeden z najbardziej memicznych polskich polityków XXI wieku. Były prezydent po prostu ma talent do wykonywania takich gestów oraz robienia min, które stają się inspiracją dla twórców internetowych obrazków o humorystycznym charakterze. Wiele zdjęć byłego już prezydenta było w przeszłości wykorzystywane do ukazywania go w negatywnym świetle.
Polityk przez lata miał do dyspozycji swojego osobistego fotografa – Jakuba Szymczuka – który postanowił spisać swoje doświadczenia na tym polu w formie książki zatytułowanej „Fotograf prezydenta”. W rozmowie z „Super Expressem” opowiedział o kilku sytuacjach, które uwiecznił swoim obiektywem, ale świat nigdy nie miał okazji poznać tych efektów w postaci fotografii. Jak wyjaśniał, niektóre sytuacje na obrazku wyglądały naprawdę dobrze i znając kontekst z pewnością budziłyby podziw wielu, ale ze względu na obawy przed negatywnymi interpretacjami oponentów Dudy nigdy nie ujrzały światła dziennego.
– Chodzi między innymi o uwiecznienie momentu, kiedy całował w rękę szefową niemieckiego rządu. To byłaby wizerunkowa katastrofa. Kontekst zostałby natychmiast wypaczony, przerobiony na setki memów – pisał Szymczuk w swojej książce. Coś w tym jest, ponieważ przykładowo do dziś wytyka się Donaldowi Tuskowi jego zdjęcie z Izraela, na którym nosi jarmułkę czy fotografie ze spotkania z Władimirem Putinem, które miało miejsce w 2009 roku.
Tych zdjęć też nie chciał pokazać
Fotograf w rozmowie z dziennikarzem „Super Expressu” opowiedział także o sytuacji, która miała dość poważny charakter, ale opinia publiczna mogłaby odebrać to jako przejaw żartu ze strony ówczesnego prezydenta. Chodziło o ćwiczenia SOP, w których Duda brał czynny udział. – Zaraz pojawiłyby się zarzuty, że urządza sobie jakieś zabawy. Tymczasem to było zupełnie na serio – z pirotechniką, z granatem gazowym wrzucanym do budynku, ewakuacją prezydenta i jego rodziny, strzelaniem ślepą amunicją do napastników – opowiadał.
W swojej książce wspominał również pewne zdarzenie, które miało miejsce na ulicy, zdążyła je uwiecznić Eliza Radzikowska-Białobrzewska. – Przy wejściu do biblioteki Rolniczej w Warszawie Andrzeja Dudę zaczepił bezdomny, który chciał mu opowiedzieć swoją historię. Później się okazało, że chorował na gruźlicę. SOP był tym przerażony. Zdejmowali próbkę z ubrania prezydenta, żeby sprawdzić, czy mogło dojść do zakażenia. Prezydent przytulił tego mężczyznę w takim serdecznym geście. Zdjęcie z tej chwili jest niezwykłe. To jedno z moich ulubionych. Szef prosił, żeby tego zdjęcia nie publikować przynajmniej na stronie i tym bardziej w social mediach. Nie chciał na tym budować swojego wizerunku, bo fotografia była tak poetycka, że mogłaby zostać odebrana jako pretensjonalna gra na emocjach – pisał fotograf.
Źródło: Super Express