Prezes ryzykuje, ale ma argumenty. To DLATEGO PiS stawia na Nawrockiego. „Nie kojarzy się z…”
To Karol Nawrocki wystartuje w wyborach prezydenckich z poparciem PiS. Jarosław Kaczyński chce wykreować „Dudę 2.0”. Prezes ryzykuje, ale za tym wyborem jest kilka argumentów.
Nawrocki kandydatem PiS
Witold Bańka, Zbigniew Bogucki, Tobiasz Bocheński, Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki – to tylko kilka z ogromnej listy nazwisk kandydatów na kandydata PiS na prezydenta. Przy Nowogrodzkiej zmieniały się koncepcje – kto jeszcze pamięta o prawyborach? – ale ostatecznie postawiono na pierwotny plan Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS chce wykreować kolejnego Andrzeja Dudę, który przez dekadę będzie z Pałacu Prezydenckiego pilnował partyjnych interesów.
Wybór padł na Karola Nawrockiego, obecnie szefa IPN. To osoba szerzej nieznana, jeżeli ktoś nie interesuje się polityką i nie śledził serialu z wyborem kandydata, może być zaskoczony. Ale, choć ryzykowny, jest to wybór, za którym stoi kilka argumentów. Nawrocki ma, przynajmniej z punktu widzenia PiS, pewne zalety.
Przede wszystkim: nie należy do partii i nie kojarzy się z nią. To brzmi dość absurdalnie, ale prezes miał świadomość, że największą wadą kandydata PiS będzie… kojarzenie go z partią. Za Przemysławem Czarnkiem czy Mariuszem Błaszczakiem ciągnie się osiem lat afer rządów PiS. Nawrocki jest wolny od takich skojarzeń. To od razu ścina jeden z wątków kampanii wyborczej. Na każde pytanie o Willę Plus czy inne afery, Nawrocki odpowie, że przecież nie należy do PiS.
Po drugie, co też istotne, „bezpartyjność” Nawrockiego oznacza, że nie ma – jeszcze – wrogów na Nowogrodzkiej. W sondażach, które zamówiła partia, najlepsze wyniki osiągnęli Patryk Jaki i Mateusz Morawiecki. Kaczyński nie chciał jednak stawiać na żadnego z nich, bo obawiał się wewnętrznych konfliktów. Nikt z PiS nie ma, przynajmniej póki co, powodów, by nie wspierać w kampanii Nawrockiego.
Kampania o patriotyzmie?
Po wyborze Rafała Trzaskowskiego na kandydata KO, PiS będzie próbowało skierować tory kampanii wyborczej na kwestie patriotyzmu i tradycyjnych wartości. Nowogrodzka będzie „spychać” Trzaskowskiego jak najbardziej na lewo, licząc, że to Nawrocki przejmie głosy niezdecydowanych wyborców centroprawicowych. Jest bowiem grupa, która ma konserwatywne poglądy, ale jest jej nie po drodze z PiS. Na Czarnka by nie zagłosowała, ale na Nawrockiego może być łatwiej. Na to właśnie liczy PiS i tak będzie kładło akcenty podczas kampanii.
PiS na pewno chętnie przedstawi też Nawrockiego jako „ofiarę” rządów Tuska. Przypomnijmy, że władza niedawno obcięła budżety niektórych instytucji, wśród nich jest IPN. Takiej okazji sztab kandydata nie przepuści – pojawi się narracja o zamachu Tuska na patriotyczną instytucję, a Nawrocki zagra tu rolę ofiary.
Jest ryzyko
Jeżeli za wyborem Nawrockiego faktycznie stoi strategia i przemyślenie powyższych argumentów, to czeka nas ciekawa kampania. Jeżeli u prezesa wygrała po prostu nostalgia za dawnym sukcesem, to na Nowogordzkiej mogą srogo się rozczarować. Nawrocki ma bowiem też liczne wady – jest bardzo mało rozpoznawalny, nie ma żadnego obycia politycznego czy kampanijnego, ani nawet medialnego. Może też się okazać, że kierowanie patriotyczną instytucją to za mało, by zaufać niedoświadczonej politycznie osobie w obecnej sytuacji geopolitycznej. A poza sztab Trzaskowskiego może skutecznie narzucić inne tematy wiodący w kampanii – aborcja czy drożyzna – z którymi Nawrocki sobie nie poradzi.