Prezes Legii Warszawa pobity przez policję, piłkarze kajdankach! Skandal w Holandii jakiegoś świat nie widział
Dantejskie sceny po wyjazdowym meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar. Właściciel klubu dostał w twarz od holenderskiej policji, a piłkarze trafili na komisariat.
W czwartkowy wieczór Legia Warszawa grała mecz w ramach Ligi Konferencji Europy z holenderskim AZ Alkmaar. Wicemistrz Polski przegrał spotkanie 0:1, ale szybko okazało się, że nie o samym spotkaniu będzie się mówić i pisać w mediach. Sceny do jakich doszło po meczu po prostu nie mieszą się w głowie. Ba, nie przypominamy sobie takich obrazków, choć piłkę śledzimy od wielu, wielu lat. Skandal to mało powiedziane.
Po meczu piłkarze Legii udzielali wywiadów w tzw. strefie mieszanej. Nieopodal stał już autokar drużyny, w którym część piłkarzy zajęła miejsca. Wokół pojazdu zgromadzili się kibice licząc na zdjęcia i autografy zawodników.
Nagle ochrona stadionu uznała tę sytuację za… niebezpieczną i nie chciała wypuścić ze stadionu pozostałych tam piłkarzy, członków sztabu i dziennikarzy. „Nie wyjdziecie. Jeśli coś się stanie, będziemy za to odpowiedzialni” — powtarzali.
„Sytuacja zaogniła się jednak, gdy stewardzi postanowili zabarykadować drzwi przed zawodnikami, którzy chcieli wrócić na stadion. W końcu wejście zostało otworzone siłą, doszło do szarpaniny, w której agresywną stroną byli ochroniarze. Jeden z nich zaczął szarpać się z Pankovem, który odepchnął stewarda, a ten upadł na podłogę i uderzył głową w ścianę” – relacjonuje „Fakt”.
Tutaj moment agresywnego ataku holenderskiej policji na Prezesa @LegiaWarszawa D. Mioduskiego !!! Absolutny skandal. Została naruszona także nietykalność cielesna kilku zawodników i członków sztabu zarówno przez ochronę jak i policję. Sytuacja bez precedensu. pic.twitter.com/qIceazjxWu
— Jarek Jankowski (@JJ1916JJ) October 5, 2023
Radovan Pankov to piłkarz Legii. Do akcji wkroczył również kapitan stołecznego klubu, Josue. Ochrona była jednak z minuty na minutę coraz bardziej agresywna, co widać na filmikach, które pojawiły się w sieci. Przez jednego z funkcjonariuszy odepchnięty został trener Legii Kosta Runjaić, a właściciel klubu Dariusz Mioduski został uderzony w twarz i plecy przez jednego z holenderskich policjantów. Z kolei trenera przygotowania motorycznego przybyła na miejsce policja miała pobić pałkami.
Nie bardzo wyobrażam sobie wizytę drużyny holenderskiej w Warszawie. Może lepiej niech nie przyjeżdzają. https://t.co/W7HTxg8vk2
— Marcin Żuk (@MZukMarmar) October 5, 2023
„Większość obecnych na miejscu została wepchnięta do klubowego autokaru, który otoczyła policja w strojach szturmowych oraz funkcjonariusze bez mundurów. Autokar nie mógł odjechać, a w pewnym momencie policjanci zagrozili, że jeżeli nie wyjdą z niego najbardziej aktywni w przepychankach Pankov i Josue, wyprowadzą ich stamtąd siłą. Po około godzinie zamieszania funkcjonariusze wyprowadzili Serba i Portugalczyka w kajdankach. Razem z nimi szedł prezes Mioduski, on jednak nie został zatrzymany” – pisze „Fakt”, którego reporter był na miejscu.
W pewnym momencie, dosłownie z sekundy na sekundę, ochrona na stadionie w Alkmaar podjęła decyzję by zamknąć obiekt i nikogo nie wypuszczać. W tym momencie część zespołu była w autokarze, inni dołączali. Nie zdążyli. I od tego się zaczęło. W środku tkwili wszyscy, także z AZ cdn
— robert błoński (@robert_blonski) October 5, 2023
Czegoś takiego jeszcze piłkarska Europa nie widziała. Piłkarze w kajdankach, właściciel klubu pobity przez funkcjonariuszy. Gdyby do takich scen doszło w Warszawie i spotkałoby to gości, Legia Warszawa zostałaby pewnie wyrzucona z rozgrywek, a na klub nałożonoby drakońskie kary. Oby UEFA nie miała w tym wypadku litości dla Holendrów, którzy zachowywali się jak dzicz. Wszystko jest udokumentowane na nagraniach polskich dziennikarzy.
Źródło: Fakt