Pracowali z nożownikiem z Krakowa, tak zapamiętali Jarosława W. „On był od przynieś, podaj, pozamiataj”

Zdaniem kolegów z pracy Jarosław W.  nie wykazywał psychopatycznych skłonności. Mężczyźni twierdzą, że nie było podstaw, by sądzić, że jest skłonny do dokonania tak makabrycznej zbrodni.

Cichy i spokojny, z morderczymi zapędami

35-letni Jarosław W. znalazł się w tym tygodniu na nagłówkach wszystkich polskich serwisów informacyjnych po tym, jak we wtorek 29 kwietnia z zimną krwią zamordował lekarza na terenie jednego ze szpitali w Krakowie. Mężczyzna był przez niego operowany dwa lata wcześniej, gdy leczono jego łokieć po wypadku. Następnie miał mieć żal do ortopedy, że ten celowo wpuścił do jego organizmu… jakąś chorobę.

Jak przekazał opinii publicznej minister sprawiedliwości – Adam Bodnar – napastnik jest pracownikiem aresztu śledczego w Katowicach, z którym był związany od 2020 roku. Ponoć dyrekcja placówki miała dostawać informacje wskazujące, że z mężczyzną jest „coś nie tak”.

Służba otrzymywała sygnały o zachowaniach tego funkcjonariusza, które powinny były wzbudzić niepokój – mówiła w rozmowie z mediami Maria Ejchart, wiceministra sprawiedliwości. Co więcej, odwołano już pułkownika Andrzeja Pecki ze stanowiska dyrektora generalnego Służby Więziennej. Czy jednak wniosek ten jest zasadny? Nie zdradzono dotychczas, o jakie sygnały świadczące o tym, że Jarosław W. jest skłonny do morderstwa, mogło chodzić.

Zupełnie inaczej sprawę komentują współpracownicy 35-latka, którzy twierdzą, że ten wcale nie sprawiał wrażenia kogoś z psychopatycznymi skłonnościami. – Wypowiedź ministra o niepokojących sygnałach w zachowaniu Jarosława W. nas mocno zaskoczyła. Nie wiemy, o co chodzi. Facet był introwertykiem, nie miał skłonności do agresji. Ostatnio zdarzało mu się skarżyć tylko na problemy ze zdrowiem – komentowali funkcjonariusze Służby Więziennej. – Jarek nie jeździł w konwojach, bo to wymaga doświadczenia i odporności na stres. On był raczej od „przynieś, zanieś, pozamiataj” – dodano.

Rodzice wiedzieli

O tym, że z kondycją psychiczną Jarosława W. było coś nie w porządku, zdawali sobie sprawę jego rodzice. W rozmowie z dziennikarzami „Super Expressu” przyznali, że namawiali go do podjęcia leczenia psychiatrycznego, lecz ich syn nie chciał absolutnie o tym słyszeć. – Dwa tygodnie temu jego stan w ogóle się pogorszył – mówiła Teresa W., matka Jarosława W.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Avatar photo
Filip Dzięciołowski

Na co dzień redaktor prowadzący Cryps.pl, jednego z największych serwisów w Polsce piszącego o rynku kryptowalut i technologii blockchain. W przeszłości współpracowałem z redakcjami Bitcoin.pl, Comparic.pl oraz ITHardware. Piszę również o wydarzeniach z sektora finansów, cyberbezpieczeństwa, sztucznej inteligencji, polityki oraz popkultury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *