Policjanci mogą odetchnąć, to koniec warty pod domem Kaczyńskiego. „Wrócą do prawdziwej pracy”
Jarosław Kaczyński stracił policyjną ochronę. Informację potwierdził nowy szef MSWiA, Marcin Kierwiński.
Jarosław Kaczyński dba o swoje bezpieczeństwo
Jarosław Kaczyński przez lata stał się jedną z najbardziej znienawidzonych osób w Polsce. Prezes PiS solidnie zapracował na swoją reputację – przez decyzje polityczne, napuszczanie na siebie ludzi i obelgi, którymi częstował różne środowiska. Z jednej strony chojraczył, z drugiej – policja pilnowała m.in. jego dom w Warszawie. Miało to miejsce np. gdy pod budynkiem protestowali przeciwnicy PiS.
Posłanka Gil-Piątek chciała poznać koszty tej ochrony. Były już wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik odpowiedział jej, że „w oparciu o stanowisko Komendy Głównej Policji, uprzejmie informuję, że Policja nie realizowała zadań związanych z ochroną wskazanej osoby, jak również obiektów wymienionych w wystąpieniu (…) Niemniej, zgodnie z art. 1 ust. 2 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji, do podstawowych zadań tej formacji należy między innymi ochrona bezpieczeństwa i porządku publicznego, w tym zapewnienie spokoju w miejscach publicznych”.
Innymi słowy, ochronę domu lidera PiS potraktowano jako „ochronę bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Można i tak…
To już jednak przeszłość. Policja nie pilnuje już domu Jarosława Kaczyńskiego. W piątek oficjalnie potwierdził to nowy szef MSWiA, Marcin Kierwiński. – My to deklarowaliśmy jako formacje tworzące dzisiejszą koalicję rządzącą, że policjanci wrócą do prawdziwej pracy, że nie będą agencją ochroniarską jakiegokolwiek polityka. Myślę, że pierwsze efekty są już dostrzegane – stwierdził Kierwiński.
Ochrona opłacona z kasy PiS
Jarosław Kaczyński korzysta jeszcze z usług prywatnej firmy ochroniarskiej. Według nieoficjalnych informacji, jego partia przeznaczała kwotę aż półtora miliona zł rocznie na tego typu usługę.
Czy jednak liderowi PiS należy się w ogóle taka ochrona? Oczywiście jego ugrupowanie może wydawać na taką usługę pieniądze, jakie dostaje w ramach subwencji z budżetu państwa. Nie jest to nadużyciem, ich sprawa na co wydają partyjną kasę.
Inna sprawa, że taka sama ochrona powinna przysługiwać Donaldowi Tuskowi, nie tylko teraz już jako premierowi, ale wcześniej jako szefowi PO. To także polityk mocno znienawidzony – dla odmiany przez skrajnych zwolenników PiS.
Źródło: se.pl