„Polacy to wymyślili?” TA potrawa zachwyciła Łukaszenkę. Wąsaty dyktator chwycił za widelec i zaczął pałaszować [WIDEO]
Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak Aleksander Łukaszenko degustuje potrawy. Wąsaty dyktator sięgnął także po polskie flaki. – Nie wszystko jest u nich złe – skomentował, mając na myśli nasz kraj.
Łukaszenko wcina flaki
Aleksander Łukaszenko przybył na teren kombinatu rolnego „Jubilejnyj” w obwodzie witebskim, gdzie przeprowadził „gospodarską wizytę”. Na miejscu mógł raczyć się smacznymi potrawami – na twitterowym profilu telewizji Biełsat udostępniono nagranie, na którym widać, jak Łukaszenko degustuje salceson i polskie flaki.
– Dawajcie salcesonn i flaki! Spróbuj salcesonu. Bierz, bierz – zachęca wąsaty dyktator towarzyszących mu ludzi. Następnie dyktatorowi podsunięto talerz z porcją flaków.
– Co to jest? – zapytał Łukaszenko.
– To flaki. To pokrojone żołądki, wołowe żołądki – wyjaśnił towarzysz dyktatora. – To polski przepis, tradycyjny – ujawnił.
– Polacy to wymyślili? – zdziwił się Łukaszenko. – Nie wszystko u nich jest złe – skwitował.
– Nie, nie wszystko – przyznał jego towarzysz.
– Ty nie lubisz Polaków. Ale to zuchy – odparł dyktator.
👨🍳Łukaszenka kulinarny: "Polacy to wymyślili? No, nie wszystko u nich jest złe"
Dyktator udał się z gospodarską wizytą na teren kombinatu rolnego "Jubilejnyj" w obwodzie witebskim. Na miejscu poczęstowano go… flakami. O dziwo – smakowało pic.twitter.com/cc3fiyp2qd
— Biełsat (@Bielsat_pl) July 14, 2023
Problemy zdrowotne
Jakiś czas temu dużo mówiło się o poważnej chorobie Łukaszenki. Było widać, że źle się czuł w czasie obchodów Dnia Zwycięstwa w Moskwie. Łukaszenka był wyraźnie zmęczony, a do tego miał obandażowaną rękę. Potem dowiedzieliśmy się, że zrezygnował z udziału w uroczystym bankiecie i po krótkiej rozmowie z Władimirem Putinem wrócił do Mińska. Zaczęły szerzyć się coraz bardziej sensacyjne plotki.
Łukaszenka, by nie osłabić swojej pozycji, musiał uciąć wszelkie kontrowersje. Pojawił się na posiedzeniu białoruskiego rządu. Wyglądał już nieco lepiej. O ironio, w czasie obrad rozmawiano m.in. o stanie służby zdrowia.
– Jeśli ktoś myśli, że umrę, niech się uspokoi – powiedział prezydent i dodał, że chorował na adenowirusa. To rodzaj wirusa, jaki można „wyleczyć w trzy dni”. Wymagałoby to jednak wzięcia urlopu, na co Łukaszenka nie mógł sobie pozwolić. Wszystko z uwagi na jego napięty grafik – m.in. wizytę w Rosji. W efekcie „wszystko się nawarstwiło”. Ostatecznie wirusa udało się pokonać. – Właśnie dlatego nie umrę, chłopaki. Jeszcze długo będziecie musieli mnie znosić – podsumował polityk.