Pojechali do mieszkania Izabeli P. Mąż już nie mówi, że ona go kocha. „Sąsiadka mi mówi, że…”

Powraca temat Izabeli P.

Kobieta zaginęła 9 sierpnia i potem nagle się odnalazła. Dziennikarze Onetu udali się do Kruszyn, gdzie mieszkała kobieta, by dowiedzieć się więcej na jej temat.

Izabela P. – znika i się pojawia

Izabela P. zaginęła 9 sierpnia. Miała jechać do szpitala, by tam odebrać swojego ojca. Nagle jednak do niego zadzwoniła i przekazała, że jej samochód jest zepsuty. Miała utknąć w trakcie podróży. Wtedy też ślad po 35-latce się urwał. Pozostawiła auto przy autostradzie A4. Dopiero 20 sierpnia sama przyszła do mieszkania znajomych z Bolesławca.

Co działo się z kobietą przez te kilkanaście dni? Nie do końca wiadomo. Została przesłuchana przez prokuraturę. Ponoć nikt ją nie porwał i nie przetrzymywał gdzieś siłą. Po prostu zniknęła i ukrywała się przed rodziną.

Prawda o życiu rodzinnym P.?

Niedawno dziennikarze portalu Onet udali się do miejscowości, w której pani Izabela mieszka z mężem.

Sąsiadka, z którą rozmawiał portal, nie ma jednak z kobietą bliskich relacji.

— Ja tylko raz z nią porozmawiałam. Kiedyś była na podwórku i zapytałam się, gdzie pracuje. Powiedziała i to był temat zakończony, więc ja się nie pytałam, bo widziałam, że nie miała ochoty rozmawiać — powiedziała pani Bożena.

Potem padły pytania na temat związku pani Izabeli i jej męża, Tomasza: — Oczywiście dłuższy czas go nie było. Sąsiadka mi mówi, że on się wyprowadził. On przyjeżdżał, niby na chwilę był, później go nie było. Opowiada mi, że on się wprowadza z powrotem.

Gdy pojawiło się pytanie o zniknięcie kobiety, sąsiadka odpowiedziała tylko: – To jest niemożliwe. 11 dni bez jedzenia nikt jeszcze chyba nie przeżył.

Na miejscu był też właśnie pan Tomasz. Miał powiedzieć mediom, że jego żona nie chce mieć z nim kontaktu i że dla niego to zamknięcie tematu.

Wiele więc wskazuje na to, że małżeństwo pary rozpadło się. Może dlatego pani Izabela zniknęła? Chciała pobyć trochę sama? Na te pytania odpowiedzi zna obecnie chyba tylko ona sama.

Źródło: Onet