Po aferze z granatnikiem policjantów czeka niespodzianka. Funkcjonariusze nie kryją zażenowania. „Myśleliśmy, że to żart”
Granatnik wybuchł w rękach komendanta i teraz policjanci mają przejść granatnikowe szkolenia. Funkcjonariusze przecierają oczy ze zdumienia.
Granatnik już zawsze będzie się kojarzył z gen. Jarosławem Szymczykiem. Z początkiem roku „Rzeczpospolita” poinformowała, że po wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji, funkcjonariusze przejdą szkolenie z obsługi tego typu broni. Mundurowi nie kryją zaskoczenia i kpią z najnowszego pomysłu „góry”.
Policjanci zażenowani pomysłem
Policjanci poprosili o interwencję bydgoskiego posła Lewicy Jana Szopińskiego, który złożył w tej sprawie interpelację. – Policjanci są zaniepokojeni planami organizacji w trybie pilnym szkoleń i możliwości wykorzystania granatników w ich codziennej pracy – tłumaczy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Funkcjonariusze za pośrednictwem posła pytają, czy po co im takie uzbrojenie i czy granatniki otrzymają też funkcjonariusze z drogówki. – Moi wyborcy z policji uważają, że szkolenie z celowania i obsługi granatnika jest bardziej potrzebne panu komendantowi – dodaje. „Wyborcza” rozmawiała na ten temat z mundurowymi, którzy nie kryją zażenowania garnatnikowym szkoleniem.
– Gdy się o tym dowiedzieliśmy, to myśleliśmy, że to jakiś żart jest. Naprawdę nie wierzyłem, że ktoś może wpaść na taki pomysł – mówi jeden z oficerów. – Ale może warto umieć obsługiwać dodatkową broń?
– dopytuje dziennikarka. – Oczywiście, proponuję również szkolenie z prowadzenia czołgu i pilotowania F-16. Też takie umiejętności mogą się przydać – odpowiada policjant.
Szkolenia
Tydzień temu „Rzeczpospolita” napisała, że policjanci mają przejść szkolenia z obsługi granatników. Rozporządzenie w tej sprawie pojawiło się dwa dniu po wybuchu granatnika na komendzie.
– Rzeczywiście, w tym rozporządzeniu jest mowa o granatniku. W kontekście wydarzeń z 14 grudnia w gabinecie KGP przydałoby się objęcie wszystkich policjantów ćwiczeniami strzelania z takiej broni. Żeby wiedzieli, czy jest naładowana, czy nie – mówił z kolei gazecie Wiesław Szczepański z Lewicy, przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.
Kwestia użycia granatnika przez gen. Jarosława Szymczyka nadal pozostaje owiana tajemnicą. Onet.pl w grudniu opisał kulisy akcji ratowniczej. Gdy karetka transportowała poszkodowanego mężczyznę do szpitala MSWiA, nakazano jej zmienić placówkę, bo szpital został zamknięty przez służby. Okazało się, że był już w nim komendant główny, który doznał urazu ucha i na kilka godzin stracił słuch. Nie wiadomo kto i jak go tam przetransportował.
Źródło: Gazeta Wyborcza