PiS wzdycha do Trumpa, ale właściwie… dlaczego? Wyjaśniamy polityczną miłość, która może okazać się ślepa
Nie wiemy, czy jest drugi taki kraj jak Polska, w którym tak bardzo przeżywa się wybory w USA. Doszło u nas do podziału: KO kibicowała Kamali Harris, a PiS – Donaldowi Trumpowi. Czy w przypadku tej drugiej partii to głupota czy może jednak ma to jakiś sens?
PiS kocha Trumpa
Gdy stało się jasne, kto wygrał wybory w USA, posłowie PiS zaczęli w Sejmie skandować: „Donald Trump” – zupełnie jakby to oni wygrali elekcję w USA. Mariusz Gosek robił sobie nawet zdjęcie z… czapką polityka Partii Republikańskiej.
. @DariuszMatecki robi zdjęcie @MariuszGosek w czapce Make American Great Again @realDonaldTrump | @TygodnikWPROST pic.twitter.com/9HbcaYKeAr
— Tomasz Stankiewicz (@T_Stankiewicz_) November 6, 2024
Skąd ta mięta PiS do Trumpa? Pierwszy powód jest dość oczywisty – Nowogrodzka dostrzega pomiędzy sobą a biznesmenem z Nowego Jorku pewną łączność ideologiczną. Republikanin kreuje się na konserwatystę (jego życie pokazuje, że niekoniecznie nim jest) – tak samo jak wielu działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście dotyczy to tylko kwestii światopoglądowych, w sprawach gospodarczych oba środowiska więcej dzieli niż łączy.
Dżizys Krajst … dzisiaj PiS’owcy skandują w Sejmie „Donald Trump, Donald Trump!”
Cóż za żenująca, prowincjonalna murzyńskość. pic.twitter.com/ysGjbZFWY1
— Andrij Kornhauser🕎🧎♂️ (@TomaszCK1) November 6, 2024
A może chodzi o coś głębszego?
Może jednak chodzi o coś więcej? Zauważmy, że w polskiej polityce dominuje pewien podstawowy podział: na proeuropejską Platformę i proamerykańskie PiS. Wynika to z tego, że pierwsze środowisko uważa, że nasz kraj powinien oprzeć się na silnej Unii Europejskiej i budować w niej swoją silną pozycję, ryzykując nawet to, że będziemy może zawsze słabsi od Niemiec i Francji.
Zaplecze PiS „kombinuje” inaczej: wierzy, że powiązanie Polski z USA ma większy sens. Myśl ta jest zakorzeniona w starej idei Międzymorza – sojuszu krajów Europy Środkowo-Wschodniej, który miałby być w pewnym sensie przeciwwagą i dla Rosji, i dla Unii Europejskiej. Pomysł ten na papierze miał ręce i nogi, zwłaszcza za czasów pierwszej kadencji Trumpa, gdy można było mieć jeszcze nadzieje, że Amerykanie będą dotować i wspierać ten projekt. Jak dziś wiemy, nic z niego nie wyszło.
Dlaczego więc PiS nadal ufa Trumpowi? Być może wierzy, że Międzymorze uda się reaktywować – z Polską na czele tego sojuszu. Sprzeczności polityczne na linii Warszawa-Kijów pokazują jednak, że to mało realne. Pomijając już fakt, że w gronie współpracowników prezydenta-elekta są politycy, którzy myślą, że Stany Zjednoczone powinny powoli wycofywać się ze wschodniej Europy, by skoncentrować się na Pacyfiku.
Na złość babci…
I wreszcie, ostatni powód: dla wielu polityków PiS chyba najbardziej oczywisty. Odnosimy wrażenie, że kibicowanie Kamali Harris/ Donaldowi Trumpowi ma też w dołach partyjnych o wiele bardziej infantylny wymiar. Może chodzić po prostu o przeniesienie polskiej wojenki politycznej na scenę amerykańską, czyli podejście na zasadzie: wy popieracie Kamalę, więc my Donalda! Mielibyśmy więc do czynienia z czystym atawizmem, kolejną bitwą w wojnie plemiennej, a nie wynikiem dogłębnej analizy geopolitycznej. I chyba to ostatnie najlepiej tłumaczy, skąd ta sympatia Nowogrodzkiej do Trumpa.
Źródło: X