PiS nie poniesie konsekwencji po wypuszczeniu haniebnego spotu. TO pismo z prokuratury kończy sprawę
Wraca sprawa haniebnego, wykorzystującego ludobójstwo w Auschwitz, spotu PiS. Prokuratura popełniła kuriozalny błąd, odmawiając śledztwa.
Sztabowcy Prawa i Sprawiedliwości wypuścili w maju spot, który miał działać demobilizacyjne na chętnych do uczestnictwa w marszu 4 czerwca. PiS-owscy macherzy odpowiedzialni za kampanię wyborczą strzelili w twarz wszystkim zamordowanym w Auschwitz-Birkenau. Do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Znieważenie vs niewyważenie
Radny Jan Strzeżek złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie. – Ten spot był w oczywisty sposób obrzydliwy – mówi „Gazecie Wyborczej”. – Polskie prawo w tym zakresie jest niezwykle dziurawe. Uznałem, że najbardziej pasuje artykuł kodeksu karnego o ochronie miejsc pamięci. Bo przecież spot dotyczył takiego właśnie miejsca – dodaje.
Powołał się na art. 261 Kodeksu karnego: „Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
W czwartek otrzymał odpowiedź z prokuratury. W piśmie podpisanym przez starszą referent Hannę Falczyńską, Prokuratura Okręgowa odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie „niewyważenia” (!) miejsca pamięci, twierdząc, że czyn „nie zawiera znamion czynu zabronionego”. Internauci piszą o analfabetyźmie w prokuraturze.
– Pamiętacie obrzydliwy PiSowski spot z Auschwitz? Prokuratura uważa, że to zgodne z prawem, żeby wykorzystywać miejsce mordu milionów ludzi do bieżącej walki politycznej. Dzisiaj odebrałem zawiadomienie o odmowie wszczęcia dochodzenia. Na pewno złożę zażalenie na te decyzję – zapowiedział Jan Strzeżek.
Pamiętacie obrzydliwy PiSowski spot z Auschwitz? Prokuratura uważa, że to zgodne z prawem, żeby wykorzystywać miejsce mordu milionów ludzi do bieżącej walki politycznej. Dzisiaj odebrałem zawiadomienie o odmowie wszczęcia dochodzenia. Na pewno złożę zażalenie na te decyzję.
— Jan Strzeżek (@JanStrzezek) August 3, 2023
Haniebny spot PiS
Już kilka godzin po opublikowaniu spotu w sieci zaczęły się pojawiać informacje, że do spotu nielegalnie wykorzystano fragmenty z innego nagrania. Onet.pl skontaktował się wtedy z Wiktorem Woźniakiem, autorem oryginału. Jako pierwsza podobieństwa w spocie PiS wychwyciła jego żona.
– Poznała ujęcia. Od razu porównałem je ze swoimi nagraniami. Montowałem sam swój materiał, więc praktycznie od początku byłem pewien, że to moje prace. Ktoś zmienił tylko kolory – mówi. – Dwa długie ujęcia są moje. W tym pierwsze z nich, z lotu nad główną bramą, to też jest początek mojego filmu. Materiał powstał w 2018 roku – dodaje. Pisaliśmy o tym tutaj.
Źródło: Gazeta Wyborcza