Padły konkretne nazwiska, ci posłowie PiS nie potrafią się zachować w Sejmie. „Najbardziej pobudzeni”
Screenshot: YouTube/Sejm RP
Siedzą tuż przy wyjściu z sali plenarnej, uchodzą za średnie pokolenie w PiS i zawsze najgłośniej krzyczą, gdy przemawia Donald Tusk. Bo jak inaczej przypodobać się prezesowi?
Nerwy w Sejmie
W piątek w Sejmie znowu nie brakowało emocji. Najwięcej mówiło się o spięciu ministra sportu Jakuba Rutnickiego z Bartoszem Kownackim z PiS. — Uczesz sobie, uczesz sobie włosy! Żelu sobie nałóż — krzyczał do Rutnickiego Kownacki, nawiązując do łysiny ministra sportu. Ten zareagował błyskawicznie i wszystko nagrał. — Atakuje kogoś fizyczność, zobaczcie, jaka to jest patologia ten człowiek. Jeszcze pan coś powie? To jest Kownacki obrażający fizyczność, to jest jego poziom — odpowiedział minister.
– Patostreamer Kownacki w pełnej krasie – posłuchajcie sami co on mówi ,,dziwnie pobudzony” – ile trzeba mieć kompleksów żeby komuś robić uwagi co do jego fizyczności… – napisał na X Jakub Rutnicki i załączył nagranie z pisowskim krzykaczem.
Podczas jednej z części obrad na mównicy pojawił się premier Donald Tusk, który mówił m.in. o bezpieczeństwie państwa i tzw. kryptoaferze. – Miałem coś na kształt nadziei, że w tak oczywistej sprawie PiS skorzysta jednak z okazji i wycofa się z tego bardzo poważnego błędu. Sprawa jest tak paskudna, jak nigdy w Polsce od 1989 roku” – ocenił premier Donald Tusk po głosowaniu i nieodrzuceniu weta prezydenta do ustawy o rynku kryptowalut.
Najgłośniejsi w partii
Oczywiście posłowie PiS nie byliby sobą, gdyby podczas wystąpienia szefa rządu nie dogadywali jak uczniowie z ostatniej ławki. Jednak było i taki momenty, gdy nie byli w stanie wydobyć z siebie słowa.
– Kiedy premier wymieniał konkretne dane, nazwiska, daty, nazwy podmiotów, to była cisza, jak makiem zasiał w ich sektorze – opowiedział w rozmowie z „Faktem” poseł KO Witold Zembaczyński. Polityk zdradził nieco kulis tego, co działo się w piątek w Sejmie. — Kiedy zderzali się z faktami, to siedzieli jak strusie, a kiedy premier wiązał je w całą opowieść i wspomniał choćby słowem o Nawrockim, to od razu szaleli – kontynuował Zembaczyński i dodał, że „najgłośniej było, tradycyjnie, w tak zwanym młynie — miejscu niedaleko wyjścia, gdzie siedzi średnie pokolenie PiS: Szynkowski vel Sęk, Horała czy Jabłoński”.
– Oni są zawsze najbardziej pobudzeni, bo chcą się przypodobać prezesowi. Tam wczoraj było najwięcej emocji. Przemówieniem premiera zostali po raz kolejny trafieni w miękkie podbrzusze – podsumował Witold Zembaczyński.
Źródło: Fakt.pl