Ochroniarze PKP w akcji. 19-latka spała, użyli paralizatora jak budzika! „Dziewczyna delikatnie drgała”
Ochroniarze na Dworcu Centralnym w Warszawie wybudzali śpiącą 19-latkę. Problem w tym, że użyli do tego paralizatora. PKP uważa, że nic się nie stało.
Paralizatorem w pijaną nastolatkę
Kiedy wydaje nam się, że słyszeliśmy już najbardziej kuriozalne, szokujące i wręcz nieprawdopodobne historie po tylu latach życia w Polsce, pojawia się taka, jak z Dworca Centralnego w Warszawie, którą opisała „Gazeta Wyborcza”. W rolach głównych wystąpiło dwóch ochroniarzy PKP pozbawionych – mówiąc bardzo delikatnie – wyobraźni oraz 19-letnia dziewczyna, która zasnęła przy stoliku w restauracji McDonald’s.
Dlaczego zasnęła z głową na stoliku? Pewnie dlatego, że miała 1,5 promila. Pewnie wracała z imprezy, weszła do McDonald’s coś zjeść, naładować telefon albo po prostu poczekać na swój pociąg. Szczerze? Wszystko jedno, mogłaby nawet mieć i 3 promile i chrapać, a i to by nie tłumaczyło niebezpiecznego i kretyńskiego zachowania ochroniarzy PKP, którzy postanowili ją obudzić.
Paralizatorem.
– Nie udało im się jej obudzić, jeden z ochroniarzy użył paralizatora. Najpierw porazili ją w ramię, a chwilę później w brzuch. Ta dziewczyna delikatnie drgała, ale dalej opierała głowę o stół. W sumie, ochroniarze zdążyli porazić ją sześć lub siedem razy – opowiadała świadek zdarzenia „Wyborczej”. Jakby tego było mało, niemyślący ochroniarze klepali ją po twarzy, żartowali sobie i straszyli, że wyprowadzą ją na zewnątrz.
PKP nie widzi problemu
A przecież 19-latka nie była jeszcze wtedy nawet przebadana alkomatem. Mogło z nią nie być kontaktu z miliona powodów. Paralizator? Przecież mogła być chora, być w ciąży, COKOLWIEK. Co trzeba mieć w głowie (albo czego nie mieć), żeby nieprzytomną osobę traktować paralizatorem? Przecież te dwa typki z miejsca powinny wylecieć z roboty, a sprawa ich „interwencji” powinna trafić do prokuratury.
Co jednak najbardziej bulwersujące w tej sytuacji, PKP w ogóle nie widzi problemu. – Na podstawie wstępnych analiz i oglądu monitoringu dworca oraz monitoringu restauracji McDonald’s nie stwierdzono nadużyć ze strony pracowników agencji ochrony, nie zostały również użyte żadne środki przymusu bezpośredniego – pisze biuro prasowe PKP w odpowiedzi na zapytania portalu.
– Czułam się w stosunku do nich bezbronna. Kiedy poprosiłam ich o podanie swoich nazwisk i zagroziłam, że złożę skargę, ochroniarze odpowiedzieli, że nie mam podstaw do tego, żeby ich wylegitymować – powiedziała „Wyborczej” świadek zdarzenia.
Ciekawe czy mądrala piszący tę odpowiedź w imieniu PKP tak samo by pisał, gdyby sprawa dotyczyła jego córki albo siostry. W którym momencie ochrona by przekroczyła swoje kompetencje? Jakby ją dla żartu wsadzili do taksówki i wywieźli do innego miasta czy jakby jej się zatrzymało serce?
Źródło: Wyborcza
2 Odpowiedzi na Ochroniarze PKP w akcji. 19-latka spała, użyli paralizatora jak budzika! „Dziewczyna delikatnie drgała”
PANIE DZIENNIKARZ JAKBY PAN NIE WIEDZIAŁ UŻYCIE PARALIZATOR TO UŻYCIE ŚRODKÓW PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO W NECIE ZNAJDZIE TO PAN W 5MIN 🙂
Ale co za różnica jak się to nazywa?