Obywatel stanął w obronie Donalda Tuska i starł się z Iwoną Arent. Teraz ma sprawę w sądzie. „Zapytałem ją…”

Iwona Arent z PiS próbowała zakłócić w ubiegłym roku spotkanie wyborcze Donalda Tuska. Obywatel stanął w jego obronie. Teraz ma sprawę.

„Gazeta Wyborcza” opisuje wydarzenia, jakie miały miejsce w połowie października ubiegłego roku w Olsztynku. Iwona Arent z PiS chciała zakłócić spotkanie lidera Koalicji Obywatelskiej.

Na parkingu w pobliżu Miejskiego Ośrodka Kultury działacze PiS ustawili przyczepkę z podobizną Donalda Tuska i hasłem: „Oszukał Polaków. Zrobi to znowu”. Bogumił Kuźniewski zerwał baner.

Obywatel ściąga baner

Kiedy około godziny 23 przyjechał autokar z panem Donaldem Tuskiem i działaczami KO, usłyszałem jak stojąca w ciemności obok banera kobieta wzniosła okrzyki: „Do Berlina, do Berlina!”. Zgromadzeni ludzie zaczęli jej odpowiadać „Do Putina, do Putina”. Dopiero gdy podszedłem bliżej, okazało się, że jest to posłanka Iwona Arent – mówi gazecie.

Bogumił Kuźniewski podkreśla, że po prostu go zamurowało i nie mógł wyjść ze zdziwienia.

Zapytałem ją, dlaczego zakłóca ciszę nocną w Olsztynku, ale usłyszałem tylko dalsze krzyki „Do Berlina!” – opowiada. W tym momencie zobaczył, że na plakacie jest podobizna Donalda Tuska.

Nawet do głowy mi nie przyszło, że tak można prowadzić kampanię. Postanowiłem działać. Szarpnąłem i ściągnąłem baner, za co zresztą ludzie zaczęli bić mi brawo. Myślę, że posłanka powinna się cieszyć, bo rozładowało to sytuację, a ludzie rozeszli się do domów – opisuje.

Posłanka idzie do sądu

Iwona Arent zgłosiła sprawę na policję, a teraz zajmuje się nią Sąd Rejonowy w Olsztynie. Według niej plakat został zniszczony. Szkody wyceniła na 4 tys. zł.

„Gazeta Wyborcza” zapytała posłankę PiS, co chciała osiągnąć swoim zachowaniem i po co w nocy pojechała do Olsztynka.

Tam był Donald Tusk, a to była kampania wyborcza. Chciałam przekonać ludzi żeby głosowali na Prawo i Sprawiedliwość i że Donald Tusk ich oszukuje – tłumaczy.

Bogumił Kuźniewski zapewnia, że plakat nie został uszkodzony, a jedynie zdjęty. – Najbardziej smutne jest to, że posłanka, która powinna być wzorem, robiła coś zupełnie przeciwnego. Jej zachowanie, prowokacje i nocne okrzyki były niegodne parlamentarzystki – mówi.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *